Jest to tekst Jacka Artymiaka, który tworzy serwis texy.co Albert Einstein miał powiedzieć, że najprostszą definicją szaleństwa jest robienie tego ...
Jest to tekst Jacka Artymiaka, który tworzy serwis texy.co
Albert Einstein miał powiedzieć, że najprostszą definicją szaleństwa jest robienie tego samego i oczekiwanie innych rezultatów. Pasuje to doskonale do wysiłków producentów sprzętu komputerowego, którzy stają na głowie proponując nam co kilka lat nowy pomysł na peceta.
Niektóre z nich są kiepską kalką tego co robi Apple, ale niektóre są dla Apple "inspiracją". Tych pierwszych jest więcej niż tych drugich, ale czasami się udaje. Tak było w przypadku netbooków, które wprowadził na rynek jako pierwszy Asus. I to one były dla Apple inspiracją do stworzenia MacBooka Air.
Polubiłem je od początku do tego stopnia, że przez ostatnich kilka lat miałem trzy sztuki modelu ASUS eeePC 701, pierwszego netbooka, który mógł przetrwać pracę na trasie Lublin-Warszawa i z powrotem na jednym naładowaniu baterii (z przerwą na poparzenie jamy ustnej wrzątkiem serwowanym z wózeczka przez miłego pana Warsa). Potem było kilka innych, jednak żaden z nich nie mógł zastąpić “dużego” laptopa w domu. (Z desktopem pożegnałem się już dawno). Ale wcale nie dlatego, że to był zły pomysł.
Netbooki są wolne ponieważ Intel i Microsoft nie pozwalają producentom na wyposażenie tych maszyn w mocniejsze procesory, pojemne dyski i pamięć RAM większą niż 1-2GB.
Na miejscu Microsoftu zastanowiłbym się nad taką strategią. Przeciętny użytkownik szukający komputera do codziennego użytku kupi niedrogiego netbooka, ale to co zaoszczędzi przy kasie wyda w postaci czasu straconego na walkę z systemem, który dławi się w sztucznie narzuconych ograniczeniach sprzętowych. Doświadczenie z użytkowania Windows 7 na netbooku będzie zatem dla niego frustrujące. To powoduje, że wśród użytkowników panuje przekonanie o marnej jakości kodu z Redmond.
Drugim powodem marnej jakości pracy na netbookach jest sam system operacyjny, z którym są sprzedawane, oraz dodatki (nie dające się usuwać antywirusty, toolbary, przypominajki, przeszkadzajki, itp.). Pracując przez rok w podróży na Toshibie NB250 musiałem walczyć z tymi śmieciami i pomimo moich najlepszych chęci ciągle te "legalne wirusy" włączały się kiedy chciały. W końcu zainstalowałem Linuxa i jest od razu lepiej i wygodniej. Gdyby Microsoft nie pozwalał na instalację tych śmieci, nawet Windows nie prezentowałby się aż tak źle.
Trzeci powód porażki netbooków to krótki czas pracy na bateriach. Producenci tacy jak Dell czy HP postanowili walczyć o klienta niską ceną co powodowało, że najlepsze wysiłki projektantów sprzętu (np. czerwony netbook HP w kolorze lakieru do paznokci) okazały się porażką, bo nie mogły pracować dłużej niż przez półtorej godziny bez podłączena do zasilacza.
Niestety, nikt nie wyciąga wniosków z tych doświadczeń. Teraz, na fali sukcesu MacBooka Air oferuje się nam ultrabooki, które może mają lepsze parametry, ale ciągle jest na nich instalowany Microsoft Windows zapaskudzony radosnymi wstawkami zastraszającym użytkowników i wymuszającymi od nich pieniądze.
Pierwsza fala ultrabooków ma nawet dobry czas pracy na bateriach, ale nie oszukujmy się, już niedługo księgowi zaczną szukać oszczędności i każą wstawić akumulatory o małej pojemności aby trochę obniżyć cenę. I znów wrócimy do punktu wyjścia.
Nie ma co czekać na to, że producenci sprzętu, Intel i Microsoft pokażą nam w najbliższym czasie coś rewolucyjnego, bo sami mordują własne dzieci w celu ochrony zysków.
Na szczęście już od kilku lat pojawiają się pomysły na zrestartowanie myślenia o tym jak projektować komputery. Arduino, Raspberry Pi, oraz cała seria platform referencyjnych i niszowych projektów sprzętowych przypomina lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku z dziesiątkami pomysłów na to jak ma wyglądać komputer dla ludzi. Miejmy nadzieję, że z tego chaosu wyłoni się coś nowego, lepszego. Wintel kosztuje nas wszystkich zbyt wiele.
Jacek Artymiak tworzy serwis texy.co
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu