Zanim zaczniecie się zastanawiać, czy iRobot upadł na głowę i zaczął sprzedawać klnące jak szewce odkurzacze - nie, nie zaczął. Ale nikt nie powiedział, że ich odkurzacze dzięki odpowiednim modyfikacjom nie będą w stanie przemówić "bardzo ludzkim głosem". Bo umówmy się - kląć jest rzeczą ludzką. Nawet bardzo.
Będąc w gimnazjum i przyswajając bardzo pilnie podwórkową łacinę zastanawiałem się, czy zwierzęta klną. Okazuje się, że na pewno robią to naczelne, które nauczono tabu odnoszącego się do ekskrementów. Szympansica Washoe została nauczona języka migowego i w jego implementacji "brudne" oznaczało podparcie pięścią podbródka. Małpy bardzo szybko powiązały "brudny" z toaletą i zaczęły używać tego gestu w dokładnie takich sytuacjach jak ludzie, gdy przeklinają. Czyli rzeczywiście - wściekłe zwierzęta (choć nie wszystkie) są w stanie przeklinać. Więc tym bardziej, klnące urządzenia domowe nie powinny nas dziwić, skoro chcemy je tworzyć na swój obraz i podobieństwo?
Dzisiaj już bardzo ledwo pamiętam gimnazjum, zbliżam się nieuchronnie do "trójki z przodu" i niestety, przeklinam. Najbardziej w kręgu dobrych znajomych. Śmieję się ze świńskich żartów, uwielbiam absurdalny humor, do dzisiaj moim ulubionym superbohaterem jest Kapitan Bomba, a Sarnie Żniwo i Wściekłe Pięści Węża to dla mnie majstersztyki kinematografii. I wiecie, co? Przeklinający odkurzacz to coś, czego serio zapragnąłem.
Michael Reeves, youtuber w odpowiedzi na oczekiwania swoich subskrybentów opracował projekt odkurzacza iRobot Roomba, który obijając się o ściany, sprzęty klnie jak szewc. Po angielsku - czyli bardzo dla Polaka słabo, ale jednak. Może będę odrobinę dziwny, ale wolę takie urządzenia interaktywne od zupełnie bezpłciowych asystentów głosowych. Wiecie, cieszyłbym się, gdyby mój Asystent Google przemówił do mnie: "O k***wa, dzisiaj masz konferencję redakcyjną o 13:30, lepiej się nie spóźnij jak zwykle, leniwy parchu!". Ale niestety, nie przemówi. Bo diversity, respect i tak dalej.
Obejrzeliście filmik? To wyobraźcie sobie teraz bardziej ludzkie nowe technologie
Nie chciałbym czynić z ultrainteraktywnych interfejsów głosowych pospolitych dresów - nie o to chodzi, by asystenci na prawo i lewo bluzgali. Ale spójrzcie jak to wygląda obecnie: przekleństwa wypowiadane przez interaktywne głośniki są najczęściej wygłuszone (np. w sytuacji, gdy cytują). Sami "inteligentni" asystenci nie klną z urzędu - bo kogoś mogłoby to obrazić. Bo skandal, zło i pożar wizerunkowy. Szkoda, bardzo szkoda.
Widok odkurzacza wykrzykującego polskie, mocne i piękne przekleństwa z pewnością byłby niesamowicie satysfakcjonujący i osobliwy (przynajmniej dla mnie - ale ja jestem dziwny, przyznaję). Czy to jest w jakikolwiek sposób przydatny? Pewnie, że nie. Szczególnie, jeżeli w domu masz dzieci. Oj, dzieci bardzo szybko łapią przekleństwa - jestem w szoku jak doskonałe wiązanki potrafi konstruować 5 - latek. Kosmos!
Po co maszynom przekleństwa? Nie mają emocji - nie muszą przeklinać
Odbyłem kiedyś dyskusję na temat klnących asystentów i jeden z rozmówców doszedł do wniosku: "nie muszą przeklinać, bo nie mają emocji. Przeklinanie jest bezpośrednio związane z emocjami". Dla przykładu: uderzysz się w palec, krzyczysz: "o, k**wa". Proste. Maszyna nie odczuwa bólu, nie odczuwa negatywnych emocji. Może to jest powód, dla którego nie tworzy się rubasznych interfejsów?
Przy tej okazji chciałem jeszcze wspomnieć o bardzo, bardzo starym programie Snikers - polskiego chatbota, którego można było uczyć. Po odpowiednim skonfigurowaniu go uczył się tak dobrze, że uwierzcie mi - potrafił być bardzo, ale to bardzo niegrzeczny w rozmowie z użytkownikiem. Wiem, bo testowałem.
Miłego wieczoru, Drodzy Czytelnicy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu