Apple

iPhone z USB-C. On już taki ma, bo zrobił sobie sam

Kamil Świtalski
iPhone z USB-C. On już taki ma, bo zrobił sobie sam
Reklama

iPhone z portem USB typu C to wciąż co najwyżej... pieśń przyszłości. Ale niecierpliwy użytkownik iPhone X wziął sprawy w swoje ręce.

iPhone z USB typu C zamiast złącza Lightning to smartfon, o którym plotkuje się już od wielu lat. Dużo nadziei było po tym, jak nie tylko komputery, ale też kolejne modele iPadów otrzymały takie porty ładowania. Nic z tego. Teraz Unia Europejska chce zmusić Apple do porzucenia Lightning i ujednolicenia standardów ładowania - i choć doceniam ich starania, to wydaje mi się, że szybciej Apple w ogóle pozbędzie się portów, niż ugnie się i zrobi coś tak, jak im każą.

Reklama

Ale użytkownicy po prostu chcieliby mieć jeden kabel, by ładować wszystko dookoła. Słuchawki, tablety, konsole, kontrolery, telefony, komputery. Nic więc dziwnego, że są zniecierpliwieni i zaczynają kombinować. Tak jak Kenny Pi, który wziął sprawy w swoje ręce — i dzięki temu ma iPhone X z innym portem. Ale jeżeli wydaje Wam się, że wystarczy po prostu otworzyć smartfon, wylutować gniazdo Lightning, a w jego miejsce przylutować USB typu C... to nie. To nie jest takie proste i nie działa tak łatwo.

Według autora, by uzyskać działający port USB typu C w iPhone X, trzeba było zaprojektować płytkę drukowaną z portem, który nas interesuje. Ale zaprojektowanie to jedno, druga rzecz - kwestia pomniejszenia jej na tyle, by zmieściła się w ciasnej obudowie smartfona. To hobbystyczna zabawa po pracy, ale udało się — po kilku miesiącach Kenny Pi otrzymał iPhone'a X z ładowaniem USB typu C. Nie wygląda idealnie, ale działa, co można podejrzeć na poniższym wideo:

Nie dziwię się Apple, że nie chce zrezygnować z Lightning. Ale też nie mogę się już doczekać, kiedy to zrobi

Autorskie porty Lightning to dla Apple żyła złota. Rzućcie okiem do ich oficjalnego sklepu by przekonać się, ile kosztują oficjalne kable do ładowania. Podobnie jak ich bezprzewodowe MagSafe'y, przynoszą im spory zysk. Apple zarabia zarówno sprzedając swoje oryginalne akcesoria, jak i licencjonując je firmom trzecim. Firma stopniowo odeszła od swoich autorskich rozwiązań w komputerach i tabletach, ale najlepiej sprzedające się sprzęty, idące w milionach smartfony, wciąż się ich dzielnie trzymają. Podobnie zresztą jak słuchawki.

Jak już wielokrotnie powtarzaliśmy - celem Apple jest zarabianie, a nie rewolucja, o której tak chętnie opowiadają na swoich konferencjach. Dlatego potencjalne odpuszczenie rynku akcesoriów i ucięcie sobie stałego źródła zysku to dla nich ostateczność, na którą prawdopodobnie nie pójdą tak długo, jak nie będą musieli. Bo o ile na Lightning mają wyłączność — to przecież ich autorskie rozwiązanie — o tyle z USB typu C tak kolorowo nie będzie. Takich kabli na świecie już teraz są miliony,  a jaki procent z nich jest od Apple? Obawiam się, że tutaj bardziej powinniśmy mówić o promilach...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama