Czas oczekiwania na jubileuszowego iPhone'a X właśnie minął. Po wielu miesiącach spekulacji, prześcigania się na oczekiwane specyfikacje sprzętowe i prognozy sukcesu rynkowego, Apple w trakcie konferencji pokazało telefon, który znacząco różni się od pozostałych urządzeń w portfolio. Sprawdziły się nie tylko wcześniejsze doniesienia na temat designu telefonu, ale również jego naprawdę wysoka cena.
iPhone X to specjalna edycja telefonu Apple, który wprowadza szereg nowości względem swoich poprzedników. Rynek nie będzie już narzekał na wtórność w wykonaniu Apple - czujnik biometryczny zatopiony w przycisku Home został zastąpiony przez funkcyjny panel obsługiwany przez oprogramowanie iOS 11, a ponadto - logowanie do urządzenia odbywa się od teraz albo za pomocą rozpoznawania twarzy dzięki Face ID, albo wprowadzenia tradycyjnego kodu. Za wydajność odpowiada nowy, sześciordzeniowy procesor Apple A11 Bionic wspierany przez 3 GB pamięci RAM. Z tyłu znalazły się dwa aparaty fotograficzne, podobnie jak w iPhone 8 Plus o matrycy 12 MP, z przodu natomiast kamerka do selfie oferująca 7 MP.
Idąc śladami konkurencji, iPhone X proponuje bezramkowy ekran o przekątnej cala. Na górze ekranu znajduje się "wcięcie" zawierające w sobie głośnik służący do rozmów, czujnik zbliżeniowy oraz aparat fotograficzny. W trakcie konferencji pokazano, że oprogramowanie iOS 11 świetnie radzi sobie z obecnością tego elementu na przednim panelu - nie ma mowy o "uciętych" częściach aplikacji czy też jakichkolwiek trudnościach w korzystaniu z urządzenia spowodowanych przez ów panel.
Apple pozbyło się ponadto fizycznego przycisku Home zastępując go wirtualnym wariantem. Ten został obudowany również w definiowalne przez producentów aplikacji dodatkowe przyciski nawigacyjne, które pozwalają m. in. na wykonywanie określonych operacji w programach. Ponadto, można tam korzystać z gestów przyspieszających nawigację po systemie - należy przyznać, że wygląda to (i działa) naprawdę świetnie. Niemniej, użytkownicy iPhone'ów przyzwyczajeni do tradycyjnych gestów oraz przycisku powrotu w lewym górnym rogu mogą czuć się w nowym telefonie nieco zagubieni.
Podobnie jak nieco tańsi bracie iPhone'a X, tego możemy naładować zupełnie bezprzewodowo dzięki technologii Qi. Podobnie możemy zrobić z Apple Watchem Series 3 i... słuchawkami AirPods. Wygląda to naprawdę ciekawie i należy przyznać, że Apple potrafi odkrywać koło na nowo z rozmachem.
Pierwszy raz miałem do czynienia z podobnym rozwiązaniem w telefonie Lumia 950, który zamiast czytnika odcisków palców oferował skaner tęczówki oka. Face ID działa podobnie rozpoznając głębię, ale jego obszar działania dotyczy całej twarzy użytkownika. Ta skanowana jest również z uwzględnieniem głębi, dzięki czemu niemożliwe będzie zalogowanie się do telefonu za pomocą zdjęcia użytkownika. Mało tego, Face ID jest w stanie działać pod różnymi kątami - nie trzeba trzymać urządzenia bezpośrednio przed twarzą po to, aby poprawnie przejść proces logowania. Mało tego, bez znaczenia dla Face ID jest to, czy zmieniliście fryzurę, a może zapuściliście zarost. Za pomocą Face ID możliwe jest również płacenie w ramach Apple Pay, lub uwierzytelnianie się do innych aplikacji.
Animoji to zupełnie nowa forma emoji zaproponowana przez Apple. Personalizowane animacje 3D mają być tworzone dzięki skanowaniu twarzy użytkownika. Dajmy na to - jeżeli ten zdradza oznaki niezadowolenia, oprogramowanie to wykryje i przeleje owe emocje na animowane emoji. Te zaś można wysyłać m. in. do naszych kontaktów w usłudze iMessage. Do wyboru są przeróżne postacie - nawet "kupa". ;) I mówimy całkiem serio.
iPhone X będzie dostępny w dwóch wersjach pojemnościowych: 64 oraz 256 GB. Cena ma wynosić od 999 dolarów za sztukę (znacznie mniej, niż spekulowano). Zamówienia rozpoczną się od 13 października, a wysyłka pierwszych urządzeń - 3 listopada.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu
