Apple

Apple MUSIAŁO zrobić po swojemu. iPhone z USB-C, ale tylko z "autoryzowanymi" akcesoriami

Krzysztof Rojek
Apple MUSIAŁO zrobić po swojemu. iPhone z USB-C, ale tylko z "autoryzowanymi" akcesoriami
Reklama

Apple zaimplementuje USB-C w swoich smartfonach, ale jednocześnie - pozwoli podłączyć tam tylko akcesoria, które sama zaaprobuje.

Jeżeli zapytałbym was, jakie są według was największe zalety USB-C, a wcześniej - microUSB, zapewne większość z was powiedziałaby, że jest to spore ułatwienie, ponieważ od dłuższego czasu do ładowania wszystkich urządzeń wystarczy jeden kabel, a często - jedna, uniwersalna ładowarka. Nie ważne, czy mówimy o smartfonie, głośniku bluetooth, laptopie, aparacie foto czy zestawie mikrofonów, przejście na USB-C oznacza, że można je podłączyć do tego samego kabla. I owszem, producenci sprzętów z Androidem narobili trochę bałaganu przez wprowadzenie 55 różnych technologii szybkiego ładowania, ale wciąż, jeżeli jesteśmy w potrzebie, każda ładowarka z USB-C naładuje nasz smartfon.

Reklama

Dlatego też przejście iPhone'ów na USB-C, wymuszone przez UE, jest krokiem w świetną stronę, pozwalającym zredukować liczbę nikomu niepotrzebnych elektrośmieci i poprawić doświadczenie użytkowników Apple, ponieważ Lightning ze swoimi prędkościami przesyłu danych nadaje się tylko do ładowania, a i to z niezbyt dużą prędkością.

Jednak Apple to Apple i oczywiście nie obejdzie się bez naciągnięcia swoich klientów na grubą kasę

Jak pewnie wiecie, Apple ma już w swoich urządzeniach - Macbookach i iPadach - USB typu C, i nikt w firmie nie zrobił o to jakiegoś wielkiego halo. Tymczasem iPhone'y, będące wciąż najlepiej sprzedającym się urządzeniem, mają być pod tym względem inne. Dlaczego? Jak donosi Macrumors, wewnątrz telefonów z tym portem ma być zamontowany specjalny chip autoryzacyjny, którego rolą jest wykrywanie , czy podłączone akcesoria są "kompatybilne" z iPhonem. To z kolei oznacza, że urządzenia i producenci chcący wyprodukować akcesoria dla sprzętu Apple będą musieli przejść specjalny proces certyfikacji, jak to ma miejsce obecnie z portem Lightning.

Jeżeli to okaże się prawdą, może okazać się, że cała idea "pojedynczego kabla/ładowarki" i idące za tym względy ekologiczne będzie można wyrzucić do śmieci. W takim wypadku bowiem uniwersalne ładowarki, które mamy w domu nie zadziałają z nowymi iPhone'ami, a klienci i tak będą zmuszeni używać dwóch ładowarek i kabli, z czego jedna będzie "specjalnie do iPhone'a". Jeżeli plotki się potwierdzą, będzie to oznaczało, że korporacyjna chciwość znów wygrała z logiką i troską o planetę, a chęć zapewnienia sobie stałego strumienia dochodów okazała się ważniejsza od komfortu użytkowników, co akurat nie jest dla mnie nowością, jeżeli chodzi o firmę z Cupertino.

I tak, wiem, że wymaganie tylko "autoryzowanych akcesoriów" nie są wymysłem Apple (tak, patrzę na ciebie, Samsungu z "autoryzowaną przelotką USB-C/minijack") oraz, że są osoby, które będą broniły absolutnie każdego pomysłu tej firmy, jak chociażby sposobu ładowania Magic Mouse. Jednak to ta firma krzyczy najgłośniej o ekologii, jednocześnie, rękoma i nogami broniąc się przed zrobieniem najprostszej rzeczy, która by w ekologiczności tych produktów pomogła. Ale skoro "ludzie i tak kupią" to po co starać się zmienić coś na lepsze...

Źródło

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama