Od wczoraj po Sieci szaleją wpisy dotyczące wybuchających iPhone'ów. Pech chciał, że trafiło akurat na Apple, a mogło trafić właściwie na każdego. Czytelnicy pomyśleli swoje - telefon wybuchnąć może. Media zrobiły swoje - posypały się kliki. Co na to Apple? Nic. Bo przecież takie sytuacje mogą się zdarzyć.
Mimo tego, co jako pierwsze zawarłem w tytule, chciałbym dotknąć czegoś zupełnie innego. Jeżeli nie jesteście na bieżąco ze sprawą - spieszę z wyjaśnieniem. Otóż, australijski rowerzysta, Gareth Clear został poważnie poparzony przez iPhone'a, który dosłownie eksplodował w jego spodniach. Nieznane są dokładne przyczyny tego wypadku - poszkodowany po upadku z roweru zwyczajnie poczuł najpierw ciepło z okolic kieszeni, w której znajdował się telefon, a tuż po tym - przeszywający ból spowodowany ciężkimi oparzeniami. Tym samym, Gareth potrzebował przeszczepu skóry. Niezbyt miły wypadek.
O tym wypadku czytałem na różnych portalach, blogach. Niektóre bardzo rzeczowo podeszły do sprawy i szybko powiązały upadek z roweru z telefonem. Inne wytworzyły wokół informacji sensację - byleby ktoś kliknął. Bardzo chętnie umieszczano w artykułach zdjęcie (opublikowane zresztą na twitterowym profilu Gareth'a) nogi po wypadku. Ja tam tylko zalinkuję i ostrzegam - grafika może być dla co wrażliwszych czytelników mało przyjemna.
Sensacja - bo iPhone wybuchł
Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że najlepiej czyta się o tych, którzy są na świeczniku, wzbudzają emocje. A jeszcze lepiej, gdy coś im spektakularnie nie wychodzi. Koledzy z branży, pracujący w innych miejscach mówią wprost: "śmierć, wybuch, zniszczenie; największe, najciekawsze, najbardziej przerażające" klika się najlepiej. Musi być mięso. Czasami za wszelką cenę - bo trzeba wyrobić targety, kliki to pieniądze, a pieniądze to chleb dla dziennikarzy. To już wiecie, ja doskonale to wiem - również z autopsji. Wietrzenie sensacji tam, gdzie niekoniecznie musi być to nie jeden z grzechów głównych mediów. To również ciekawe tytuły. I teraz Was zaskoczę - można stworzyć taki, który będzie ciekawy, ale i nie przegnie. Media rządzą się tymi samymi zasadami, co zwyczajna sprzedaż. Materiał trzeba dobrze sprzedać. Czytelnik kupuje treść. A żeby ją kupił, musi go zainteresować. Dalej trzeba dbać o to, żeby się nie znudził. Sprzedają się emocje... wybuchy, zniszczenia, opinie. Cóż, witamy w mediach.
Dlaczego tak się stało? Bo żyjemy w realiach, gdzie statystyki są najważniejsze. To statystyki mówią wydawcom, czy dzieje się dobrze, czy też źle. Statystykami można się chwalić, przedstawiać je reklamodawcom i windować ceny za reklamy. A zyski z reklam to pieniądze, które można inwestować... koło się kręci.
Potrzebujemy zwrotu, wedle którego wypośrodkowuje się ciekawą treść z jej jakością. Tego czasami w mediach brakuje. Oczywiście, zaraz znajdą się tacy, którzy nam będą mieli sporo do zarzucenia. Bierzemy to na klatę, sypiemy głowy popiołem i dalej robimy swoje. Nie wskazujemy nikogo z osobna, chwalimy tych, którzy robią to dobrze i puszczamy do nich oko. Natomiast, Wy, czytelnicy - przyzwyczajcie się do sensacji w mediach. Z powodów, które przedstawiłem wyżej - jest to niestety nieuniknione.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu