Najnowszy iOS 18 to zmiany spóźnione o dobre 15 lat. Mimo tego czasu Apple i tak udało się zrobić je lepiej.
Jesteśmy już po konferencji Apple, WWDC 2024. Jak zawsze było ślicznie, ze świetnym pomysłem na utrzymanie ciągłej uwagi widza i o dwie klasy lepiej, niż robi to konkurencja. Jednocześnie, jakość konferencji raczej nie była w stanie przykryć faktu, że oprócz kilku faktycznie ważnych zapowiedzi, całość wyglądała bardziej jak patch note, bez znaczących dla użytkownika zmian.
Polecamy na Geekweek: iPhone działa wolno? Jest na to sposób
I oczywiście, to też jest spowodowane faktem, że większość prezentowanych systemów jest na rynku od lat, więc nie trzeba poprawiać tego co działa. Jednak nie da się zaprzeczyć, że kilka ciekawych zmian się pojawiło, a jedną z nich, która akurat mocno wpłynie na to, jak użytkownicy będą korzystali z urządzeń producenta, jest zmiana dotycząca... ikonek na smartfonie.
Tak, Apple w końcu dogoniło Androida z czasów 2009 roku. Tyle, że... także go przegoniło.
iOS robi to, co Android powinien zrobić lata temu
Można (i powinno się) wyśmiewać to, że iOS przez lata był systemem który uniemożliwiał tak podstawowe rzeczy, jak przesunięcie ikonek aplikacji na ekranie. To, jak zostało to zaprezentowane na konferencji również zakrawa o komizm. Jednak nie da się ukryć, że kiedy Apple już ewentualnie się do tego zabrało, to zrobiło to... po prostu lepiej.
Dla przykładu - w przypadku Androida mamy chociażby Material You, który pozwala nam dopasować ikony (i interfejs) do tapety. Jednak rozwiązanie Google jest tak bardzo niedopieczone, jak to tylko możliwe. Z jednej strony tło aplikacji automatycznie dostosowuje się do tapety (nie możemy wybrać własnego). To samo jeżeli chodzi o monochromatyczne aplikacje (nie można wybrać koloru), z których dodatkowo boleśnie odstają te, w których producent nie przewidział trybu monochromatycznego, więc dalej są kolorowe.
Jeżeli porównamy to z implementacją Apple, gdzie programy po pierwsze dostają ciemny tryb ikon (czego w ogóle w Androidzie nie ma), a w trybie monochromatycznym możemy wybrać ich kolor i póki co nie widać, żeby jakaś appka odstawała, widać wyraźnie, że implementacja Apple, choć spóźniona, jest dużo bardziej przemyślana i ma więcej sensu.
To samo z Control Center, gdzie w Androidzie od lat można było wybierać skróty do szybkich ustawień, ale już np. nie możemy zmieniać ich rozmiaru czy dowolnie decydować o ich ułożeniu, nie mówiąc już o tym, że Apple wprowadziło wiele ekranów Control Center do przewijania, co na pewno wielu osobom będzie na rękę.
I tak - to są detale, ale trzeba pamiętać, że w tym momencie zarówno iOS jak i Android rozwija się w ślimaczym tempie, dodając takie właśnie detale. Konia z rzędem temu, kto wymieni pięć znaczących zmian w Androidzie 15. Natomiast to właśnie przywiązanie do takich małych rzeczy, czy wprowadzanie zmian, które nie są niedogotowanymi funkcjami zawsze było dla mnie najbardziej atrakcyjnym elementem iOS.
Tym bardziej, że nowy system ikon trafi w przeciągu kilku tygodni na wszystkie iPhone'y, co oznacza, że deweloperzy będą mieli naprawdę dużą motywację, żeby wykorzystać nowe API. W przypadku Google Material You istnieje od lat, a ekran smartfona i tło aplikacji to dalej miks i pomieszanie z poplątaniem, ponieważ nikt nie chce spędzać roboczogodzin nad tym, by wprowadzić funkcje, która nie jest ważna dla samego działania appki i z której skorzysta niewielki odsetek użytkowników.
Apple pokazało więc, że do wyścigu można być spóźnionym 15 lat, ale i tak go wygrać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu