Wejścia na rynek smartfonów należy do wyjątkowo trudnych. Niełatwo zdobyć zaufanie klientów, a do tego szybko zacząć zarabiać na całym biznesie, ponieważ na dobrą sprawę jedynie Apple i Samsung są w stanie osiągnąć zadowalające przychody z tego segmentu. Jednak w ostatnich kilku latach doczekaliśmy się swojego rodzaju „złotych dzieci”. Mam tu na myśli producentów z Chin, którym udało się zdobyć już wiele serc użytkowników modelami o świetnym stosunku ceny do oferowanych możliwości. Jaka przyszłość ich czeka i czy pokryje się z ich wielkimi aspiracjami?
Przygotujcie się na prawdziwą inwazję Honora, Xiaomi czy Meizu. Ja już pokochałem ich smartfony
Zmiana przyzwyczajeń
Produkty z Chin nie budzą najlepszych skojarzeń. Made in China – to nie brzmiało zbyt dumnie w przypadku urządzeń elektronicznych, ale od kilku lat możemy zobaczyć ciągłe starania tamtejszych producentów o zdobycie nowych klientów. Kiedyś walczyli ceną, teraz już oferowanymi możliwościami. Zresztą te zmiany dostrzegło wiele osób, które przekonały się do telefonów z mniej znanym logo i zaczęły kupować takie produkty.
Wystarczy spojrzeć na wyniki koncernów z Państwa Środka. Już od dłuższego czasu zdobywają kolejne rynki poza tym domowym i w większości nie muszą martwić się o pozwy o łamanie patentów. Niestety najmniejsi gracze nie zważają szczególnie tego typu kwestie prawne. Pewnego rodzaju zmiany nastawienia da się dostrzec nawet na podstawie sprzedaży ich smartfonów, czy to w ujęciu całej Europy, czy samej Polski.
Ambitne plany
Wśród wiodących firm w temacie przystępnych cenowo modeli należy wspomnieć o Honorze, należącym bezpośrednio do Huawei, Xiaomi, Meizu, Oppo czy OnePlus. Każdy z nich zaskakuje tym, że za stosunkowo niewielkie pieniądze można stać się posiadaczem porządnego produktu z lepszą specyfikacją niż w przypadku podobnie kosztujących rywali. W taki sposób można rzeczywiście skutecznie budować dużą bazę klientów.
Jednak każde z nich ma wielkie cele na najbliższe lata. Xiaomi osiągnęło bez problemów zamierzony przed laty próg 71 milionów telefonów w jeden rok, Meizu powoli wraca do gry, a OnePlus umiejętnie rozwija swoją gamę. W całej stawce czarnym koniem wydaje się być jednak ktoś inny. Chodzi tu o Honor. Producent, założony przez Huawei, zdołał nieprawdopodobnie zwiększyć swoją popularność w krótkim czasie, co w połączeniu z gigantyczną siły matki, pozwala tworzyć piękne plany.
Pierwsza piątka w zasięgu ręki
Honor ma zostać jednym z pięciu największym twórców smartfonów na świecie. Podobno stanie się to do 2020 roku, a tak odważne zapowiedzi usłyszeliśmy od CEO firmy, George Zhao. Początkowo może wydawać się to mało prawdopodobne. Jednak wystarczy spojrzeć na niektóre statystyki, które jasno pokazują siłę tej marki. W Chinach cieszy się największą sprzedażą za pośrednictwem internetu, w trakcie Singles’ Day (odpowiednik Czarnego Piątku) uzyskał aż 600 milionów dolarów przychodu, a w Rosji i Finlandii zajmuje miejsce na podium.
Nie bez znaczenia jest także wzrost znaczenia w wielu państwach Starego Kontynentu. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy – to tylko kilka przykładów krajów, w których Honor notuje wysokie wzrosty, dochodzące nawet do 300%. Szczerze mówiąc, jeszcze rok temu nie spodziewałbym się czegoś takiego. Patrząc na kolejne nowości, mogę śmiało stwierdzić, że naprawdę ambitny cel jest w zasięgu producenta – dysponuje udanymi modelami z każdego segmentu. Mamy świetnie wycenione flagowce, np. Honor 9 czy Honor 8 Pro lub Honor 10 View, a na średniej półce wybitnie prezentuje się Honor 7X.
Nie zdziwiłbym się, gdyby wzrosty Honora odbyły się kosztem konkurentów z ich własnego podwórka.
źródło: informacja prasowa
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu