Felietony

Przygotujcie się na prawdziwą inwazję Honora, Xiaomi czy Meizu. Ja już pokochałem ich smartfony

Albert Lewandowski
Przygotujcie się na prawdziwą inwazję Honora, Xiaomi czy Meizu. Ja już pokochałem ich smartfony
Reklama

Wejścia na rynek smartfonów należy do wyjątkowo trudnych. Niełatwo zdobyć zaufanie klientów, a do tego szybko zacząć zarabiać na całym biznesie, ponieważ na dobrą sprawę jedynie Apple i Samsung są w stanie osiągnąć zadowalające przychody z tego segmentu. Jednak w ostatnich kilku latach doczekaliśmy się swojego rodzaju „złotych dzieci”. Mam tu na myśli producentów z Chin, którym udało się zdobyć już wiele serc użytkowników modelami o świetnym stosunku ceny do oferowanych możliwości. Jaka przyszłość ich czeka i czy pokryje się z ich wielkimi aspiracjami?

Zmiana przyzwyczajeń

Produkty z Chin nie budzą najlepszych skojarzeń. Made in China – to nie brzmiało zbyt dumnie w przypadku urządzeń elektronicznych, ale od kilku lat możemy zobaczyć ciągłe starania tamtejszych producentów o zdobycie nowych klientów. Kiedyś walczyli ceną, teraz już oferowanymi możliwościami. Zresztą te zmiany dostrzegło wiele osób, które przekonały się do telefonów z mniej znanym logo i zaczęły kupować takie produkty.

Reklama

Wystarczy spojrzeć na wyniki koncernów z Państwa Środka. Już od dłuższego czasu zdobywają kolejne rynki poza tym domowym i w większości nie muszą martwić się o pozwy o łamanie patentów. Niestety najmniejsi gracze nie zważają szczególnie tego typu kwestie prawne. Pewnego rodzaju zmiany nastawienia da się dostrzec nawet na podstawie sprzedaży ich smartfonów, czy to w ujęciu całej Europy, czy samej Polski.

Ambitne plany

Wśród wiodących firm w temacie przystępnych cenowo modeli należy wspomnieć o Honorze, należącym bezpośrednio do Huawei, Xiaomi, Meizu, Oppo czy OnePlus. Każdy z nich zaskakuje tym, że za stosunkowo niewielkie pieniądze można stać się posiadaczem porządnego produktu z lepszą specyfikacją niż w przypadku podobnie kosztujących rywali. W taki sposób można rzeczywiście skutecznie budować dużą bazę klientów.

Jednak każde z nich ma wielkie cele na najbliższe lata. Xiaomi osiągnęło bez problemów zamierzony przed laty próg 71 milionów telefonów w jeden rok, Meizu powoli wraca do gry, a OnePlus umiejętnie rozwija swoją gamę. W całej stawce czarnym koniem wydaje się być jednak ktoś inny. Chodzi tu o Honor. Producent, założony przez Huawei, zdołał nieprawdopodobnie zwiększyć swoją popularność w krótkim czasie, co w połączeniu z gigantyczną siły matki, pozwala tworzyć piękne plany.

Pierwsza piątka w zasięgu ręki

Honor ma zostać jednym z pięciu największym twórców smartfonów na świecie. Podobno stanie się to do 2020 roku, a tak odważne zapowiedzi usłyszeliśmy od CEO firmy, George Zhao. Początkowo może wydawać się to mało prawdopodobne. Jednak wystarczy spojrzeć na niektóre statystyki, które jasno pokazują siłę tej marki. W Chinach cieszy się największą sprzedażą za pośrednictwem internetu, w trakcie Singles’ Day (odpowiednik Czarnego Piątku) uzyskał aż 600 milionów dolarów przychodu, a w Rosji i Finlandii zajmuje miejsce na podium.

Nie bez znaczenia jest także wzrost znaczenia w wielu państwach Starego Kontynentu. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy – to tylko kilka przykładów krajów, w których Honor notuje wysokie wzrosty, dochodzące nawet do 300%. Szczerze mówiąc, jeszcze rok temu nie spodziewałbym się czegoś takiego. Patrząc na kolejne nowości, mogę śmiało stwierdzić, że naprawdę ambitny cel jest w zasięgu producenta – dysponuje udanymi modelami z każdego segmentu. Mamy świetnie wycenione flagowce, np. Honor 9 czy Honor 8 Pro lub Honor 10 View, a na średniej półce wybitnie prezentuje się Honor 7X.

Nie zdziwiłbym się, gdyby wzrosty Honora odbyły się kosztem konkurentów z ich własnego podwórka.

źródło: informacja prasowa

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama