Na smartfonach można robić wszystko, ale nie wszystko jest tam równie wygodne co na innych sprzętach. Chociażby komputerach, które przecież miały odejść w zapomnienie...
Przeglądania internetu na smartfonie to dla mnie koszmar - i raczej nigdy się to nie zmieni
Smartfony na stałe wpisały się w krajobraz naszej codzienności. Są ludzie, którzy robią na nich dosłownie wszystko. Przeglądają internet, kontaktują się z rodziną i przyjaciółmi, robią zakupy, prowadzą małe i duże biznesy, konsumują multimedia (...). Statystyki nie kłamią — nawet na AntyWebie 3/4 odsłon pochodzi ze smartfonów. Obserwując to, rozmawiając ze znajomymi dla których to smartfon stał się głównym urządzeniem elektronicznym zastanawiam się czy jestem już ostatnim, dla którego kilkucalowy ekran i mobilne wersje stron kompletnie nie nadają się do komfortowego korzystania z sieci?
Nie lubię przeglądać internetu na smartfonie, po prostu
Tak, wiem że są ludzie którzy na smartfonie robią wszystko. I choć wiadomo — nigdy się z nimi nie rozstajemy i są zawsze na wyciągnięcie ręki, to uważam że daleko im do bycia wygodnymi. I nie wyobrażam sobie, by nawet w tak najprostszych rzeczach jak przeglądanie serwisów internetowych czy RSS były w stanie zastąpić mi w najbliższej przyszłości komputery lub tablet (na którym wszystko oglądam w wersji desktopowej). Bo chociaż z każdą generacją telefony stają się coraz potężniejsze, a strony coraz lepiej dostosowane do niewielkich, dotykowych, ekranów — to nijak ma się to do wygody otwarcia kilku zakładek na większym ekranie — komputera czy tabletu właśnie.
Jedną z zakładek która właściwie nigdy nie jest przeze mnie zamykana pozostaje Feedly. To z kanałów RSS czerpię najwięcej informacji — biblioteka którą sobie stworzyłem to wynik wieloletnich kombinacji, wykluczania jednych źródeł, dodawania innych i szukania złotego środka. I choć aplikacja Feedly na iOS i iPadOS to solidny kawałek kodu, staje się po prostu niepraktyczny w czasach, gdy lwia część kanałów RSS serwuje tylko zajawki treści. By przeczytać całość muszę i tak otworzyć przeglądarkę, co staje się dużo mniej wygodne niż zrobienie tego hurtem na komputerze — a w przypadku długich treści na które obecnie nie mam czasu - zapisanie ich w aplikacji Pocket. W tej formie stają się one dużo bardziej strawne na smartfonach, tabletach czy nawet Kindle'u.
Nie lubię, ale to wcale nie znaczy, że go nie doceniam
Przeglądanie internetu na smartfonie to ostatnia rzecz, na którą mam tam ochotę bez dedykowanej aplikacji — ale o tych można mówić właściwie tylko dla konkretnych serwisów, co jest mało praktyczne. Nie zmienia to jednak faktu, że po przeglądarkę internetową w telefonie sięgam na co dzień — jak każdy (?). By coś na szybko sprawdzić, upewnić się że nie pomyliłem jednostek w przepisie, albo zrobić szybkie rachunki. Wiadomo — do usług po które sięgam z poziomu telefonu na co dzień (np. Instagram, mapy czy Telegram) mam dedykowane oprogramowanie, ale w całej reszcie niezastąpione jest od lat Safari. I jeżeli uruchamiam kartę w poszukiwaniu konkretnej informacji, nie wymaga to ode mnie kilkunastu zakładek oraz przekopywania się przez kolejne linki — nie jest źle. Wszystko inne jednak staje się dla mnie niewygodne i problematyczne, po prostu. A biorąc pod uwagę fakt, że wcale nie chcę by smartfony rosły — bo dużo lepiej korzysta mi się z tych niewielkich modeli — raczej nigdy nie polubię się z tym sprzętem w kontekście przeglądania internetów. Już leciwy 10" netbook jest do tego wygodniejszy...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu