Wspominałem w poprzednim tekście o szybkim przyswajaniu całej masy informacji, które uciekły mi z powodu urlopu. Jedne były bardziej wartościowe, inne...
Wspominałem w poprzednim tekście o szybkim przyswajaniu całej masy informacji, które uciekły mi z powodu urlopu. Jedne były bardziej wartościowe, inne mogłem sobie darować, bo jedynie zaśmiecają umysł i marnują cenny czas. Cieszę się jednak, że nie umknął mi pewien wywiad, jakiego udzielił Christof Koch – amerykański naukowiec zajmujący się kwestiami świadomości, neurologii, mózgu, układu nerwowego itp. Dowiedziałem się z niego, iż Internet może mieć świadomość. Ta informacja zrobiła na mnie spore wrażenie.
Filmów z zakresu SF widziałem całkiem sporo, książek o tej tematyce też kilka przeczytałem, choć przyznam szczerze, że nigdy nie była to moja pasja (mowa o fantastyce naukowej – książki w sensie ogólnym mogę z czystym sumieniem zaliczyć do wąskiego grona zainteresowań). Zarówno w literaturze, jak i w kinie niejednokrotnie podnoszono już kwestię uzależnienia człowieka od maszyn, ewentualnego buntu tych ostatnich, zbyt daleko posuniętego usamodzielniania się komputerów oraz szybkiego rozwoju nowych technologii, za którym chyba nie do końca nadążamy emocjonalnie i społecznie (to już jednak temat na kilka prac magisterskich). Wróćmy do wspomnianego wywiadu: Koch twierdzi w nim, że Internet jest na tyle złożonym organizmem, iż może przejawiać świadomość, a nawet czuć.
Naukowiec stawia sprawę jasno: nie jest ważne to, z czego zbudowany jest mózg, ale to, jakie procesy w nim zachodzą. Aktywność i współdziałanie neuronów nie różni się ponoć w dużym stopniu od tego, jak działa Sieć. Komputerów mamy już zyliony, te składają się z dużej liczby tranzystorów – ot i mamy porządny układ nerwowy. A stąd już niedaleka droga do stwierdzenia, iż Internet mógłby odczuwać radość lub smutek. Przyglądam się słowom, które właśnie napisałem i poważnie się nad nimi zastanawiam: wesoły Internet. Brzmi ciekawie i pewnie okazałby się czymś intrygującym – dzięki dobremu humorowi mógłby mi podsyłać jedynie ciekawe i wartościowe treści, a resztę z automatu odesłałby w niebyt...;) Ale co się stanie, gdy przestanie tryskać dobrym humorem i zacznie być osowiały albo nawet niesympatyczny? Ciężka sprawa. To oczywiście rozważania czysto hipotetyczne, bo trudno stwierdzić, czy Internet faktycznie posiada lub mógłby posiadać świadomość. W moim umyśle zasiano jednak ziarno niepewności…
Nad sztuczną inteligencją pracuje wiele firm – zarówno tych wielkich, jak i mało nam znanych. Najlepsze efekty osiągają zapewne zespoły pracujące w tajnych laboratoriach głęboko pod powierzchnią ziemi (dzień bez teorii spiskowej, dzień stracony). Fascynujące jest jednak to, że owa sztuczna inteligencja może się zrodzić sama (oczywiście do pewnego etapu kluczową rolę odgrywa tu człowiek), a my nawet nie będziemy w stanie tego dostrzec. A to już poważny problem…
Foto: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu