Felietony

0202122 jest jak pierwsza miłość. Pamiętasz, ale nie tęsknisz

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

1

Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego, a na pewno za coś, do czego przyzwyczaić się łatwo, jest łatwy dostęp do szybkiego internetu. Z jednej strony zazdroszczę swojemu synowi, że nie musiał przechodzić tego co ja - tych początków internetu w Polsce. Z drugiej ani on, ani jego rówieśnicy nie będą potrafili docenić tego, co mają teraz. A mają, czy raczej wszyscy mamy, coś o czym 20 lat temu nawet nie marzyliśmy. Wiem, że brzmi to bardzo górnolotnie, ale kiedy wspominam stare czasy, trudno się przed tym powstrzymać.

0202122 Użytkownik: ppp Hasło: ppp

Wdzwaniane podłączenie do internetu to praktycznie cała moja szkoła średnia. Generalnie pod koniec lat 90. ubiegłego wieku więcej młodych osób znało internet z papierowych magazynów, gdzie redaktorzy podpowiadali jakie strony warto odwiedzić, niż z doświadczeń przed monitorem własnego komputera. Po pierwsze sam sprzęt nie był w naszym kraju tak popularny jak dziś, po drugie internet był drogi.

Kiedy modem połączył się już z numerem 0202122, zaczynało się nabijanie impulsów. Między innymi dlatego najczęściej korzystałem z sieci po godzinie 22, kiedy wspomniane impulsy były naliczane dwa razy wolniej - czy raczej co 6 zamiast co 3 minuty. Oznaczało to, że godzina w sieci kosztowała połowę mniej niż w dzień. Pojawiał się jednak jeszcze jeden problem - połączenie się z siecią już minutę po godzinie 22:00 było loterią, usługa nie wyrabiała zwyczajnie z ilością użytkowników, którzy podobnie jak ja, chcieli płacić mniej. Kiedy więc trzeba było wstać rano do szkoły, naprawdę trudno tłumaczyło się rodzicom, dlaczego powoli zbliża się północ, a ja nie jestem jeszcze w łóżku.

Surfowanie? Chyba we śnie

Dziś po prostu przeglądamy strony internetowe, YouTube, przeróżne usługi - co przyjdzie nam do głowy. 20 lat temu takich możliwości nie było, ale i tak oferta ówczesnego internetu kusiła. Po części na pewno tajemniczością i swoistą nowością, którą trudno było przyrównać do znanych rzeczy. Tak, internet był wtedy dla mnie w pewien sposób magiczny. Problemem pozostawało jednak ograniczenie czasowe, mnie akurat nie było stać na godzinkę 7 razy w tygodniu, do każdej sesji musiałem się więc odpowiednio przygotować. Zanim inicjowałem połączenie, miałem przygotowaną listę stron, które chcę odwiedzić i plików, które zamierzam pobrać. W Outlooku natomiast napisane i przygotowane do wysyłki maile. Prawie jak za czasów demosceny, kiedy przed każdym wyjściem na pocztę miałem wszystko naszykowane i przygotowane w plecaku. Zdarzało się, że znajomi wysyłali jakiś plik mp3, wtedy pozostawało trzymać kciuki by tych kilka megabajtów doszło do mnie zanim skończy się umówiony z rodzicami czas na korzystanie z internetu. Z jednej strony świetne wspomnienia, bo szanowałem każdy plik - z drugiej masa rozczarowań kiedy na przykład usługa pocztowa postanawiała odmówić współpracy albo TPSA zrywała co chwilę połączenie. Niestety rozciągnięte po okolicy przewody telefoniczne pamiętały chyba II wojnę światową, bo często wyciągnięcie pełnej prędkości na modemie 33600 graniczyło z cudem. Nie wiem nawet czy kiedykolwiek mi się to udało i zawsze operowałem na mniejszych wartościach.

Oczywiście ta godzina z siecią nie polegała jedynie patrzeniu jak pobierają się maile. Wielokrotnie wspominałem, że bawiłem się w demoscenę i kiedy już powoli porzucałem zawód dyskietkowego swappera, dużo czasu spędzałem na tematycznych kanałach na IRC-u. Część zawartych tam przyjaźni ciągnę do dziś - gdybym tylko mógł, spędzałbym tam całe dnie. A byli przecież i tacy, w końcu kiedy ja wdzwaniałem się na 0202122, niektórzy mieli już w domach SDI (mistyczne “stałe łącze”) lub administrując na przykład serwerem, dostali w pracy dostęp do internetu. W tamtym czasie coś takiego jak ciągłe połączenie do sieci praktycznie nie mieściło mi się w głowie, a internet cały czas był jeszcze takim światem niby na wyciągnięcie ręki, ale tylko na chwilę. Jak kolejka górska, gdzie trzeba kupić bilet, ale po jakimś czasie kończy się kurs.

Dzisiejszy tani i łatwy dostęp do szybkiego internetu najłatwiej docenić mając tego typu doświadczenia, jak właśnie 0202122. Nie jest jednak tak, że nagle z modemowca stałem się posiadaczem stałego łącza. Kiedy to zaczęło się popularyzować na moim osiedlu, ja zdałem maturę, spakowałem torby i pojechałem na studia. Oczywiście zabrałem ze sobą komputer, który tym samym całkowicie stracił połączenie z siecią. Nie dostałem akademika, a mówiąc szczerze zależało mi na nim właśnie ze względu na możliwość podłączenia się do sieci (i to dość taniego patrząc na ceny rynkowe). Wynajmowane mieszkanie bez telefonu stacjonarnego oznaczało całkowity brak możliwości wpięcia się do sieci - na osiedlu nie znałem nikogo, do kogo mógłbym zgłosić się o wpięcie do jakiejś radiówki, nie wiem nawet czy ktokolwiek miał w okolicy taką możliwość.

Na II roku studiów było trochę lepiej. Do biblioteki, gdzie można było skorzystać z niektórych zasobów internetu dołączyli znajomi z akademika - na tyle uprzejmi, że często pozwalali mi siedzieć godzinami przed swoimi komputerami i “robić co tylko chcę”. To samo było rok później, aż wreszcie na IV roku wynajmując mieszkanie poznaliśmy sąsiada. I to dość specyficznego, bo zafascynowanego World of Warcraft. MMO? Oczywiście bez podłączenia do sieci zabawa nie była możliwa, więc typ miał internet. Był też na tyle miły, że pozwolił nam się wpiąć do siebie (nie pytaliśmy czy można, w końcu to on odpowiadał za dotrzymywanie warunków usługi). Oczywiście zdarzało się, że sąsiad odczuwał obciążenie sieci i odpinał nasz kabel od routera, ale jednak różnica względem całkowitego braku internetu była ogromna. Wjechało Gadu Gadu, Tlen, regularna korespondencja mailowa. Nie było jeszcze w sieci takich pożeraczy czasu, jak YouTube, ale dla połączenia nerda z geekiem to było już coś na tyle niesamowitego, że wartego zapamiętania. I tak, internet pomagał mi też w nauce, choć oczywiście dostęp do informacji nie był tak łatwy jak dziś.

No właśnie - dziś. Doskonale rozumiem, że nie każdy używa internetu tak samo jak ja, jednak chyba wszyscy możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że stał się on naszą codziennością. Nie każdy ma dostęp do świetnie działających usług w domu, nie zawsze zasięg operatora pozwala na wszystkie aktywności w sieci jednak ceny i możłliwości podłączenia są o wiele lepsze niż kiedyś. Podobnie jak zawartość sieci, która w którymś momencie stała się dla mnie najważniejszym miejscem do szukania informacji, oglądania teledysków, słuchania muzyki czy oglądania filmów i seriali. Gdyby 20 lat temu, kiedy próbowałem się połączyć z 0202122 ktoś powiedział mi, że idąc na spacer będę słuchał muzyki z sieci mając dostęp do milionów utworów a po powrocie do domu włączę sobie na telewizorze serial z usługi streamingowej - nigdy bym w to nie uwierzył. Dlatego często zastanawiam się jak świat technologii i internetu będzie wyglądał za 20 lat. Bo skoro od końca lat 90. ubiegłego wieku przeszedł taką przemianę, to może być naprawdę ciekawie. Chyba, że wszystko będzie już stało w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz. Ale ciężko w to uwierzyć patrząc jak dużo mówi się o 5G, autonomicznych samochodach czy Internecie Rzeczy. I może za 20 lat mój syn z tym samym sentymentem będzie wspominał Netfliksa, internet w smartfonie, łapanie z ojcem Pokemonów i wspólne zdobywanie kolejnych gymów.

A dźwięku 0202122 chyba nigdy nie pozbędę się z głowy. A Wy?

grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu