Gry

Wspaniała rozgrywka, genialna muzyka i nieliniowa fabuła. Takie cudo z czasów PSX-a

Artur Janczak
Wspaniała rozgrywka, genialna muzyka i nieliniowa fabuła. Takie cudo z czasów PSX-a
22

Pewne rzeczy zapadają człowiekowi w pamięć na długie lata. Każdy w swoim życiu ma jakiś film, serial, książkę, komiks czy grę, do której zawsze miło jest wracać we wspomnieniach. Niekoniecznie musi to być jakieś arcydzieło, ale na pewno miało w sobie coś takiego, co wywarło na kimś silne wrażenie. W moim przypadku takim czymś była produkcja Squaresoft o nazwie Legend of Mana. Czwarta odsłona serii, która wcale nie jest uznawana przez ludzi za tę najlepszą. Według mnie jednak miała praktycznie wszystko, czego mogłem się po takiej grze spodziewać. Interesująca, nieliniowa i zawiła fabuła, rozbudowany system walki, możliwość zabawy w co-opie i wiele więcej. Pewnie większość z Was o niej nigdy nie słyszała, dlatego też chciałbym poświęcić jej kilka linijek na łamach Antyweb.

Legend of Mana i podróż przez życie

Niech Was nie odstraszy fakt, że mowa tutaj o grze z gatunku japońskich RPG-ów. Legend of Mana to przepiękna produkcja, która mimo lat nadal prezentuje się wspaniale. Do tego ta ścieżka dźwiękowa, którą przesłuchałem ponad sto razy i nigdy nie mam jej dość. Odpowiada za nią Yoko Shimomura. Jej utwory mogliście usłyszeć w wielu świetnych grach: Street Fighter, The Punisher, Super Mario, Kingdom Hearts, Xenoblade i wielu innych. Nie bez przyczyny wspominam tak mocno oprawę audio z tejże produkcji.

Mało która muzyka z gier jest ze mną od tylu lat i tak pozytywnie wpływa na całe moje życie. Kiedy pracuję, pisze teksty lub chce się odprężyć, wystarczy puścić kilka kawałków z Legend of Mana i od razu czuje się w pełni naładowany. Nadaje się zarówno na dobre, jak i złe dni. Według mojej opinii jest też bardzo uniwersalna i może ją docenić praktycznie każdy. Oczywiście, nie wszyscy się w niej zakochają jak ja, ale jeśli będziecie mieli możliwość, to koniecznie sprawdźcie tę ścieżkę dźwiękową. Pełna magii, wspaniałych brzmień i wielu instrumentów. Warto dać się porwać do świata fantasy wykreowanego przez utalentowanych ludzi z dawnego Squaresoft.

Wielki nieobecny w Europie

Omawiany tytuł został wydany na konsolę PlayStation w 1999 w Japonii i rok później dotarł do USA. Daleko mu do klasycznych jRPG-ów z tamtych czasów. Walki toczyły się w czasie rzeczywistym, można było grać w dwie osoby, a fabuła — choć zawiła — była nieliniowa i poznanie jej w całości wymagało kilku podejść. Już od pierwszych chwil można było poznać, że to jeden z tych tytułów, który dość często będzie zaskakiwał odbiorcę. Legend of Mana zostało osadzone w fikcyjnym świecie Fa’Diel, gdzie głównym źródłem energii i mocy było potężne drzewo Mana. Niestety, dziewięć wieków przed wydarzeniami z gry, ta magiczna roślina spłonęła.

Doprowadziło to do wojny między ludźmi, elfami i innymi istotami. Każda ze stron chciała posiąść resztę mocy Mana, która była rozproszona po całym świecie. Kiedy konflikt się zakończył, drzewo powoli zaczęło odżywać, jednak w tym czasie wiele krain zostało zapieczętowanych w starożytnych artefaktach. Zadaniem gracza jest przywrócić Fa’Diel i wspomniane magiczne drzewo do odpowiedniego stanu. Wcielamy się więc w wojownika lub wojowniczkę, którzy podejmą się tak trudnej przygody. To właśnie podczas niej poznają wiele opowieści, ciekawych postaci, ale też natrafią na wiele przeszkód. Tylko od odbiorcy zależy, czy uda się naprawić ten zniszczony świat.

Przed Pokemonami łapałem inne stworki

Podczas wyboru postaci gracz decyduje również, jakim orężem będzie się posługiwać. Zaczynając od mieczy, poprzez włócznie, sztylety, topory, bicze, rękawice, bumerangi, łuki, na oszczepach kończąc. Każdy z nich ma inną siłę i właściwości. Jedne pozwalają walczyć na dystans, drugie są lekkie i można nimi częściej atakować, a inne wymagają nieco więcej czasu, aby zadać cios, ale ten zadaje większe obrażenia. Przy pierwszym podejściu warto wybrać coś klasycznego jak zwykły miecz i topór. Dzięki nim szybko opanujecie podstawy podczas starć, a jeśli broń nie będzie Wam odpowiadać, to zawsze możecie ją zmienić. Wraz z upływem czasu Wasza postać zyska nowe umiejętności jak, chociażby czary czy nowe ataki specjalne.

Jeśli gracie solo, to na wyprawy możecie zabierać postacie NPC, a później będzie można mieć także własnego stwora u boku. Te ostatnie natomiast trzeba będzie jednak najpierw złapać, wabiąc je odpowiednią przynętą. Kiedy uda się schwytać “bestię”, to ta wyląduje w waszej hodowli. Dopiero po pewnym czasie, gdy nabierze sił, będzie w stanie toczyć pojedynki. System ten jest naprawdę ciekawy, bo stworków jest całkiem sporo. Na każdego działa inna przynęta. Do tego nie można zapomnieć o karmieniu podopiecznych i trenowaniu ich. Pomocnicy — podobnie jak główna postać — również muszą zdobywać doświadczenie, aby wejść na wyższy poziom. Ten gwarantuje lepsze statystyki i większą sprawność w walce.

Do koloru, do wyboru

W Legend of Mana znajdziecie również mały system uprawy roślin, kuźnię, gdzie będzie można tworzyć i ulepszać bronie, a również nie brakuje tu przeróżnych minigierek. Tytuł ten wystarcza na wiele godzin, a każde nowe podejście może być inne od poprzedniego. Wszystko zależy od tego, jakie zadania uda Wam się wykonać. W nagrodę otrzymacie artefakty, które później umieszczacie na mapie świata. Tutaj nie ma jednego konkretnego schematu i gracz wybiera, gdzie w danym momencie chce się udać. Tyczy się to również samej fabuły. Legend of Mana ma jeden jasno określony cel, ale brakuje tu wątku głównego. Historia została podzielona na dziesiątki questów i subquestów. Tylko wybrane doprowadzą do wydarzeń finałowych i danego zakończenia.

Daje to ogromną swobodę i możliwość przechodzenia gry na kilka sposobów. Pewnych zadań nie znajdziecie lub nie wykonacie za pierwszym podejściem. Dlatego warto wracać do tego tytułu, aby w pełni poznać to, co jeszcze skrywa przed odbiorcą. W 1999 roku nie wszystkim przypadło do gustu takie podejście, ale według mnie było dużym powiewem świeżości w gatunku jRPG. Chciałbym, aby ktoś odświeżył tego klasyka, ale to raczej nie jest realne. Mówimy o produkcji zrealizowanej w pełni w grafice 2D. Jeśli miałby powstać remaster, to trzeba by wszystkie elementy wykonać od zera. Możliwe, że uczenie maszynowe mogłoby tu pomóc, ale jak na razie jedynie społeczność korzysta z tej technologii, a duże firmy nie wdrożyły jej jeszcze u siebie.

Japońska gra, której warto dać szansę

Zdaje sobie sprawę, że opowiadanie o jakiejś grze z Japonii niekoniecznie Was interesuje, bo ludzi często odrzuca specyficzne podejście tamtejszych deweloperów. Legend of Mana jest jednak ciekawym wyjątkiem, którym warto się zainteresować. Nabycie wersji pudełkowej wiąże się z dużym wydatkiem, więc proponuję tańszą opcję, cyfrową. Niestety, na europejskim PlayStation Store nie znajdziecie tej gry, jedynie na amerykańskim. Cena oscyluje w granicach 20-30zł. Zależy, czy w danym momencie jest na nią jakaś promocja. Jeśli posiadacie PS3, PS Vita lub PSP, to bez większych przeszkód uda Wam się nabyć omawianą produkcję. Nawet jeśli sprawdzicie jedynie OST z Legend of Mana to nie powinniście żałować.

Muzyka od prawie 20 lat robi na mnie wrażenie i chyba nigdy nie przestanie. To tak, jakbyście poszli na koncert z udziałem świetnej orkiestry. Jeśli do tej pory nie znaleźliście wśród jRPG-ów dobrego kandydata, to niewykluczone, że ten tytuł okaże się tym jedynym wyjątkiem. Próżno szukać podobnej produkcji, gdzie tyle elementów wykonano tak dobrze. Jeśli mielibyście jakieś pytania, to z chęcią na wszystkie odpowiem. Zależy mi, aby ludzie nie zapomnieli, że prawie dwie dekady temu stworzono coś co jest piękne na tylu płaszczyznach. Oferującego różne systemy zabawy i nietuzinkowe podejście do gatunku.

Zdjęcia

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu