Intel nie ma w ostatnim czasie najlepszej passy, ale nadal jest głównym graczem na rynku procesorów dla komputerów osobistych i nie zamierza składać broni. Wygląda na to, że nadchodząca, 15. już generacja układów Core zapewni spory wzrost wydajności.

Intel stawia na wiele rdzeni
Intel długo opierał się dodawaniu kolejnych rdzeni do swoich procesorów. Wystarczy wspomnieć, że od 2011 do 2017 roku liczba rdzenia w najwydajniejszych układach cały czas wynosiła 4. AMD w tym czasie skupiało się na tym, aby zapewnić użytkownikom większą wydajność wielowątkową i to wreszcie się opłaciło. Dzisiaj to Intel musi gonić swojego konkurenta, ale robi to jednak w nieco inny sposób, stosując znaną ze smartfonów architekturę big.LITTLE. I tak od 2021 roku, czyli od debiutu architektury Alder Lake, mamy dwuwątkowe rdzenie wydajne - P oraz jednowątkowe, oszczędne rdzenie E. Najpierw było ich 8 + 8, obecnie w procesorach Raptor Lake, czyli architekturze 13. generacji mamy ich nawet 8 + 16, co daje obsługę 32 wątków jednocześnie.
W tym roku miała zadebiutować 14. generacja procesorów Core - Meteor Lake, ale według najnowszych doniesień kanału Moore's Law is Dead te procesory prawdopodobnie nie trafią do komputerów stacjonarnych, a będą dostępne tylko w notebookach. Dzięki pojawieniu się 2 dodatkowych, jeszcze bardziej oszczędnych rdzeni, czas pracy notebooków na baterii powinien ponownie się poprawić. Zmiana ta nie ma jednak większego sensu dla komputerów biurkowych, więc dla nich pozostanie odświeżony Raptor Lake z nieco wyższymi zegarami i nadal na starej podstawce/platformie.
Arrow Lake będzie miał nawet 40 rdzeni
Znacznie więcej zmieni się natomiast w przyszłym roku gdy zadebiutują układy z rodziny Arrow Lake. Intel planuje wtedy nie tylko całkiem nową podstawkę (LGA 1851), ale również dalsze zwiększenie liczby rdzeni. W połączeniu z nową architekturą, zarówno rdzeni P (Lion Cove) oraz E (Skymont) oraz zwiększeniu taktowania, pozwoli to na znaczny wzrost wydajności. Według plotek w testach jednowątkowych może to być wzrost nawet o 40% w porównaniu do obecnej, 13. generacji. Dzięki dodatkowym rdzeniom E, wzrośnie też znacząco wydajność wielowątkowa, nawet o 55-75%. Wygląda więc na to, że Intel ponownie postawi wysoko poprzeczkę swojemu konkurentowi.
Taki wzrost wydajności będzie możliwy między innymi dzięki temu, że najwydajniejsze układy z rodziny Arrow Lake będą produkowane w fabrykach TSMC na Tajwanie w litografii 3 nm. Dotyczy to procesorów Core i9/i7/i5 dla komputerów stacjonarnych, które będą wyposażone odpowiednio w 8 lub 6 rdzeni P oraz od 8 do 32 rdzeni E. Co ciekawe słabsze układy z rodziny Core i3/i5 Intel będzie produkował samodzielnie w swoim procesie Intel 20A, ale w takim przypadku liczba rdzeni będzie znacznie mniejsza. Niebieski gigant planuje też znaczne zwiększenie liczby rdzeni GPU, nawet do 192 jednostek nowej generacji, co powinno zapewnić również spory wzrost wydajności w grach.
Kolejna generacja architektury Core - Panther Lake, która planowana jest na 2025 rok będzie oferowała podobny układ rdzeni (8+32) ale dzięki zmianom w ich architekturze (Cougar Cove) wydajność dużych rdzeni powinna wzrosnąć o kolejne 30-40% w testach jednowątkowych. Intel podobno skupia wszystkie siły na tym, aby nowe procesory okazały się dużym sukcesem i pozwoliły na odzyskanie pozycji lidera w segmencie wydajności, zarówno jednordzeniowej jak i wielowątkowej. Czy tak się faktycznie stanie dowiemy się najwcześniej w przyszłym roku. AMD w tym czasie z pewnością nie spocznie na laurach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu