Instagram - serwis społecznościowy, który z platformy do wrzucania zdjęć stał się centrum próżności, okraszonej sporą dawką reklam i sponsorowanych treści. Czy ktokolwiek jeszcze potrzebuje takiej platformy? Czy to jeszcze miejsce przyjazne użytkownikom? Zastanówmy się.
Instagram - serwis społecznościowy, który stracił kontakt z rzeczywistością
Instagram, od jakiegoś czasu, jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych serwisów społecznościowych, jakie znajdziemy w internecie. Obecnie najczęściej wymienia się jego nazwę w kontekście zablokowania dostępu do serwisu przez rosyjskie władze, co spowodowało żal i frustrację wśród niektórych lokalnych użytkowników, dla których, zgodnie z deklaracjami, miał być całym życiem. Czy Rosjanie mają po czym płakać? Czy Instagram to jedno z tych miejsc w sieci, które warto odwiedzać? Szczerze? Mam co do tego poważne wątpliwości.
Jestem użytkownikiem Instagrama od niepamiętnych czasów, kiedy ten dostępny był wyłącznie na smartfonach z iOS. Na szczęście, jego producenci w porę zorientowali się, że to bardzo poważny błąd, przez co udało się uniknąć losu, jaki ładnych kilka lat później stał się udziałem Clubhouse. Serwis w porę stał się multiplatformowy, zyskując mnóstwo użytkowników na całym świecie. Jego wielka popularność nie umknęła Markowi Zuckerbergowi, przez co platforma z biegiem czasu została przejęta przez Facebooka. Od tego momentu zarówno funkcjonalność samego Instagrama, jak i integracja z Facebookiem zostały mocno rozszerzone, czyniąc z prostego narzędzia do publikowania zdjęć serwis społecznościowy, w którym wielu użytkowników spędza zdecydowanie za dużo czasu w ciągu dnia. Czego tam szukają? W niektórych przypadkach świata, który jest równie piękny, co nierealny.
Instagram - opowieść o świecie, który nie istnieje
W początkowych etapach funkcjonowania serwisu w sieci nic nie zapowiadało tego, w co przekształci się z upływem czasu. Ot przeglądarka zdjęć, które można opublikować po uprzednim ozdobieniu przy pomocy jednego z dostępnych filtrów i dodaniu tagów. W sam raz, by podzielić się jakimś ciekawym momentem z życia, unikalnym widokiem czy po prostu ładnym zdjęciem. Po prostu rzeczywistość z lekko podkręconymi kolorami. Problem w tym, że z biegiem czasu publikowane treści zaczęły odbiegać od rzeczywistości coraz bardziej, sprawiając, że Instagram stał się centrum obłudy, próżności i materializmu.
Rekordową popularność zdobyły profile pokazujące życie takim, jakie nigdy nie było i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Ludzi cieszących się wspaniałym wyglądem, bezgranicznym dostatkiem i możliwością podróżowania w tak piękne miejsca na Ziemi, o jakich większość może tylko pomarzyć. A wszystko to przy dyskretnym udziale marek, które coraz częściej decydowały się na dyskretną promocję właśnie na najpopularniejszych profilach.
Taki specyficzny klimat serwisu okazał się przyczyną poważnych problemów, głównie dla jego najmłodszych użytkowników. Zachłyśnięte fałszywym pięknem nastolatki starały się osiągnąć to, co autorki wielu popularnych kont, niejednokrotnie płacąc za to cenę własnego zdrowia. Anoreksja, depresja, zrujnowane poczucie własnej wartości, a wszystko to przez fałszywą wizję świata, przedstawioną przez pseudoidolki.
Gdzie uroda, tam i pieniądze. Za sprawą popularnych instagramerów i instagramerek, obnoszących się drogimi apartamentami, luksusowymi samochodami i częstymi podróżami do ciepłych krajów ucierpiało poczucie własnej wartości wielu użytkowników, nawet tych, którzy z pozoru mogliby się wydawać odporni i zdystansowani od przeglądanych treści. Nie masz pieniędzy? Jesteś nikim. Oto właśnie świat Instagrama.
Skąd wiadomo, że przedstawione tam życie jest, w zdecydowanej większości przypadków, iluzją stworzoną na potrzeby wypromowania kolejnych profili? Chociażby z przypadku, który natchnął mnie do poświęcenia czasu na przygotowanie tego materiału. Kilka miesięcy temu, głównie na łamach plotkarskich serwisów internetowych mogliśmy czytać o dramacie byłej partnerki jednego z polskich piłkarzy, która zmuszona sytuacją życiową uruchomiła zbiórkę na leczenie ciężko chorego dziecka. W całą sytuację nie mam zamiaru wnikać i stawać po czyjejkolwiek stronie. To tekst zupełnie o czymś innym, a mianowicie o tym, czego dowiedzieliśmy się z całej sprawy o życiu instragramowych influencerek. O ile świadomi użytkownicy platformy doskonale zdawali sobie z tego sprawę, tak dla niektórych było to twarde zderzenie z rzeczywistością. Okazało się bowiem, że influencerka, której instagramowe życie to luksus, przepych i wszelkie bogactwa tego świata, w rzeczywistości wcale nie jest zamożna i mieszka z rodzicami. Apartamenty i drogie samochody były wynajęte wyłącznie na potrzeby zdjęć, a podróże to element współpracy z reklamodawcami.
Jeśli mogłoby się wydawać, że sam ten przykład wystarczy, by nie poświęcać Instagramowi ani chwili czasu więcej, to wcale nie, nic bardziej mylnego. Jest jeszcze gorzej.
Instagram - przeglądarka do reklam
Czy przyglądaliście się kiedyś uważnie, jakie treści są Wam przedstawiane, podczas przeglądania Instagrama? W świecie, który zewsząd zasypuje nas reklamami coraz rzadziej zwracamy na to uwagę, jednak to, co ma miejsce właśnie na tej platformie, w mojej opinii przekracza wszelkie granice. Wystarczy bowiem uruchomić aplikację, poczekać na załadowanie najnowszych wpisów i rozpocząć przeglądanie, by przekonać się, jak szybko skończą się interesujące nas treści.
Instagram zaprezentuje nam kilka zdjęć opublikowanych przez konta, które obserwujemy, a następnie zasypie użytkownika nieskończoną ilością wpisów sugerowanych i sponsorowanych, przerywanych kolejną porcją reklam. Słowem, niekończący się potok płatnej zawartości, której wcale nie mamy ochoty oglądać.
Są jeszcze relacje, których przeglądanie wygląda, co do zasady, bardzo podobnie. Kilka wpisów od znajomych, a następnie łańcuch reklam, treści sponsorowanych i sugerowanych.
Mam wrażenie, że firma Meta zmieniła Instagram w jedną, wielką przeglądarkę do reklam, gdzie tylko od czasu do czasu można natknąć się na treści publikowane przez zwykłych użytkowników. A gdyby wciąż brakowało nam płatnych treści, to znajdziemy je również w postach naszych znajomych! Dzięki różnym programom partnerskim można stać się influencerem nawet dysponując relatywnie niewielkim gronem obserwujących, mierzonym w setkach, a nie tysiącach czy milionach. Jeśli wśród zdjęć publikowanych przez Twoją znajomą właśnie pojawiły się kosze z margaryną czy pieczołowicie ułożone kapsułki do prania, znaczy, że już od teraz możesz tytułować się znajomym influencerki. Brawo, gratulacje!
Moda na social media kiedyś się skończy?
Pozostaje zatem pytanie o jakikolwiek cel korzystania z takiego serwisu społecznościowego, jakim właśnie stał się Instagram. Czy w ogóle ma to sens? W pewnym, mocno ograniczonym aspekcie, tak. W morzu wszelkiego rodzaju płatnej zawartości wciąż znaleźć można ciekawe konta, z których dowiemy się różnych ciekawostek dietetycznych, poznamy przepisy na zdrowsze alternatywy popularnych posiłków, zaczerpniemy informacji ze świata nauki i techniki czy dowiemy się o interesujących premierach w serwisach z muzyką, filmami i serialami. Znaleźć też można piękne zdjęcia, publikowane zarówno przez pasjonatów, jak i profesjonalnych fotografów. Problem w tym, że przekopanie się do tego typu zawartości to droga przez mękę oglądania dziesiątek, jeśli nie setek reklam.
Przyznam szczerze, bardzo ciężko korzysta mi się z serwisu społecznościowego, którego treści prezentowane są właśnie w taki sposób. Z tego powodu spędzam w nim coraz mniej czasu. Dość powiedzieć, że ostatni wpis na moim koncie pojawił się w listopadzie ubiegłego roku. Od tej pory nie wrzucałem tam nic, a konta używam tylko i wyłącznie do przeglądania treści, które mogą mi się w jakikolwiek sposób przydać, na przykład do publikacji w jednym z materiałów.
Mając powyższe na uwadze, warto zastanowić się chwilę nad przyszłością serwisów społecznościowych. Instagram stał się ich karykaturą. Miejscem, w którym zamiast przeglądać treści publikowane przez znajomych, przeglądamy głównie reklamy. W mojej opinii zostało już naprawdę niewiele do przelania się czary goryczy i rezygnacji szerszej grupy klientów. Naturalnie, wcale nie mam tu na myśli zakazu korzystania z Instagrama w Rosji, a świadome decyzje użytkowników z krajów, w których internet jest wolnym medium z dostępem do wszystkich treści.
Czy ktokolwiek potrzebuje miejsca, w którym dominuje fałsz, hipokryzja i lansowanie stylu życia skupionego wyłącznie na konsumpcji? W dodatku wszystko to przyprawione końską dawką reklam, treści sponsorowanych i wpisów sugerowanych przez wszechwładny algorytm? Moim zdaniem, poza twórcami aplikacji, dla których to prawdziwa żyła złota, wcale nie.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zapytał o zdanie Was, czytelników Antywebu. Czy korzystacie jeszcze z serwisu Instagram? Czy odpowiada Wam jego treść? Czy wśród niekończących się strumieni reklam można znaleźć coś, co ma autentyczną wartość dla użytkownika? Bardzo chętnie zapoznam się z Waszymi opiniami na ten temat w komentarzach.
Jak dla mnie Instagram nie jest już fajnym miejscem, a dla Was?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu