Gdybym miał wskazać na polskim rynku dwie firmy, które za sobą nie przepadają i prowadzą otwartą wojnę, pewnie w pierwszej kolejności wymieniłbym InPo...
Gdybym miał wskazać na polskim rynku dwie firmy, które za sobą nie przepadają i prowadzą otwartą wojnę, pewnie w pierwszej kolejności wymieniłbym InPost i Pocztę Polską. Tylko w ostatnich tygodniach miałem okazję napisać kilka tekstów dotyczących potyczek tych graczy. A tu nagle odmiana: prywatny operator proponuje państwowemu spore pieniądze. Oferty nie przyjęto jednak brawami…
Niedawno pisałem o konferencji prasowej InPostu, podczas której atakowano Pocztę Polską, jej uprzywilejowaną pozycję, jakość zarządzania gigantem. Wcześniej przywoływałem kolejną odsłonę ciągnącego się od kilku lat spektaklu pod tytułem "przesyłki sądowe". W pisanym właśnie akcie PP zaproponowała w przetargu ceny tak niskie, że InPost zmuszony był stwierdzić, iż to nieuczciwa konkurencja. W tle tych przepychanek mamy prokuraturę, skargi, politykę, zmianę władzy w Polsce i wynikające z tego zmiany w podejściu do Poczty Polskiej… Pisząc krótko: trudny temat.
Wczoraj zrobiło się jeszcze ciekawiej, ponieważ InPost zaoferował Poczcie kilkadziesiąt milionów złotych:
65 mln zł w ciągu dwóch lat – tyle InPost mógłby zapłacić Poczcie Polskiej tylko za udostępnienie placówek pocztowych w zakresie awizowania przesyłek. Oznacza to, że bez ponoszenia żadnych znaczących kosztów Poczta Polska mogłaby zwiększyć swoje zyski i ochronić pracowników przed redukcją premii lub zatrudnienia. Pierwsze propozycje współpracy InPost złożył Poczcie Polskiej już w 2012 roku. Obecnie toczą się rozmowy na temat udostępniania infrastruktury przy udziale UKE.
Przedstawiciele InPost przekonują, że PP zyskałoby dodatkowy strumień finansowania bez ponoszenia poważnych kosztów. Prywatna firma sama dostarczałby do placówek PP awizowane listy i sama by je odbierała (to ostateczność – część listów nie jest przecież odbierana przez adresatów). InPost mówi nawet o ochronie miejsc pracy w PP wynikającej z podjęcia współpracy. To coś nowego.
Zdziwieni? Chyba nie – InPost mógłby w ten sposób naprawić mechanizm, który od dawna poddawany jest krytyce, klienci od lat narzekają na miejsca, w których muszą odbierać listy. Jednocześnie firma jawi się jako ta, która wyciąga rękę i chce współpracować. Gdyby PP odmówiła, to można ją oskarżyć o brak dobrej woli i niegospodarność: przecież odrzucają wielkie pieniądze. Co na to Poczta? Jej przedstawiciel twierdzi, że to odwracania uwagi, a samej propozycji składanej za pośrednictwem mediów (!) nie traktują chyba poważnie:
Rzecznik Poczty Zbigniew Baranowski podkreśla, że trudno mu sobie wyobrazić toczenie tego typu negocjacji za pośrednictwem mediów, a nie znając szczegółów i warunków ewentualnej współpracy, "równie dobrze można powiedzieć, że dostęp do największej sieci dystrybucyjnej w Polsce jest wart nie 65 a 650 mln zł".
- Poza tym patrząc na sprawozdania finansowe Grupy Integer (właściciela InPostu) oraz negatywne rekomendacje analityków, wątpliwe jest czy Grupa Integer jest w stanie wyłożyć nawet takie środki by korzystać z sieci Poczty Polskiej - dodał Baranowski. [źródło]
Reklama
Ta ostatnia kwestia jest dość istotna, Baranowski uderza w czuły punkt – w ubiegłym tygodniu pojawił się taki komunikat:
Analitycy DM BOŚ zawiesili wydawanie rekomendacji dla akcji Integera.pl.
W uzasadnieniu napisano, że eksperci nie są w stanie dostarczyć miarodajnych długoterminowych prognoz wyników spółki i w konsekwencji przedstawić rzetelnej wyceny.
Nie wykluczono powrotu do analizowania Integera.pl
Jak podkreślono, spółka ma interesującą strategię inwestycyjną, jednak z jednej strony w wyniku szybkiego rozwoju struktura firmy stała się bardziej złożona, a z drugiej - za rozwojem nie poszła poprawa niektórych kluczowych wskaźników efektywności. [źródło]
Reklama
Przypomnę, że InPost wchodzi w skład grupy Integer.pl. Można mówić o pewnym problemie, słowa przedstawiciela PP nie są pozbawione sensu - jeśli sytuacja rynkowa InPostu będzie się pogarszać, to firmy nie będzie stać na wspomniane korzystanie z infrastruktury państwowego operatora. Ale warto też spojrzeć na sprawę z drugiej strony - jeżeli oferta InPostu jest atrakcyjna z finansowego punktu widzenia, a biznes Brzoski udźwignie ten ciężar, to odmowa Poczty byłaby działaniem wymierzonym w istnienie konkurencji. InPost działający w cywilizowany sposób, korzystający z placówek PP z pewnością zaliczałby mniej wpadek, nie robiono by tyle szumu wokół jego placówek czy jakości obsługi. Zyskałby klient. Pytanie, czy taki scenariusz jest możliwy w realizacji?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu