Felietony

Innowacja na rynku PC, trudna do osiągnięcia ale w końcu nadejdzie

Jan Rybczyński
Innowacja na rynku PC, trudna do osiągnięcia ale w końcu nadejdzie
Reklama

Trzy dni temu Grzegorz Marczak komentując raport Gartnera napisał, że choć rynek PC wciąż powoli rośnie, to potrzebuje nowości, aby poprawić dynamikę ...


Trzy dni temu Grzegorz Marczak komentując raport Gartnera napisał, że choć rynek PC wciąż powoli rośnie, to potrzebuje nowości, aby poprawić dynamikę sprzedaży. Dodał również, że brak dynamicznego wzrostu nie dziwi na tak dojrzałym rynku jakim jest komputer osobisty. Całkowicie się z nim w tej kwestii zgadzam. Jeśli niemal wszyscy mamy już komputery, a wielu z nas ma nawet kilka, ciężko oczekiwać, że wciąż będziemy kupować nowe, jeśli stare wciąż spełniają swoją funkcję. Chciałem się przyjrzeć bliżej problemowi innowacji w  komputerach osobistych. Skąd bierze się wrażenie, że od lat komputer się znaczaco nie zmienił? Czemu wprowadzenie powiewu świeżości jest tutaj takie trudne?

Reklama

Rozwój samych podzespołów nie jest innowacją w skali całego rynku komputerów

Zaprojektowanie nowego procesora, w nowym procesie technologicznym, z nową płytą główna i nowymi kontrolerami, dla jeszcze szybszych pamięci, to bez wątpienia ogromne wyzwania. Mogą być nawet przełomami w danej dziedzinie, ale nie oznacza to automatycznie, że konsumenci obierają te zmiany jako zupełnie nowy produkt. Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że komputery są z roku na rok coraz szybsze. Oprócz maniaków komputerowych i najbardziej zapalonych graczy nikt nie wymienia swojego komputera, tylko dlatego, że pojawił się szybszy procesor na rynku, jeśli obecnie posiadany wciąż spełnia swoje zdanie. Mało tego, większość z nas nie kupuje komputerów z podzespołami z absolutnie najwyższej półki pożądając największej wydajności osiągalnej dla zwykłego śmiertelnika.

W dziedzinie wytwarzanych podzespołów musi się wydarzyć naprawdę coś wielkiego, albo musi upłynąć odpowiedni dużo czasu, żeby zwykły zjadacz chleba uznał, że najwyższy czas zmienić komputer, który wciąż działa nie sprawiając problemów. Nawet wówczas nie ma poczucia, że kupił innowacyjny produkt, coś całkowicie świeżego.


Trochę to niesprawiedliwe, bo postęp w tej dziedzinie jest ogromny. Gry które nie chciały działać płynnie jeszcze parę lat temu na naszych blaszakach, dziś hulają na telefonach. Jednak postęp widzimy patrząc wstecz, porównując obecnie dostępne konfiguracje nie ma już takiego "wow factor". Brak odpowiedniego kontrastu. Postęp zamiast przełomami, tak jak choćby w konsolach, gdzie przejście z Playstation 2 na nowszą generację w postaci Playstation 3 jest zawsze bardzo wyraźny, w komputerach odbywa się w sposób ciągły, trudniej zauważalny, dyskretny. Zawsze możemy zmienić sam procesor, albo dołożyć RAM, zamiast kupić cały nowy komputer.

Nowości w akcesoriach komputerowych również nie przekładają się wprost na rynek PC

Ciężko utożsamiać wprowadzenie monitora w nowej technologii, czy nowej myszki z innowacją na rynku PC. Po pierwsze część takich nowości jest kierowana do bardzo wąskiego grona osób. Tablety Wacom dla przykładu potrafią nadać interakcji z komputerem zupełnie nowy wymiar, jednak tak naprawdę korzystają z nich głównie artyści graficy. Monitor pozwalający wraz z specjalnymi okularami wyświetlać obraz gier w postaci 3D wymaga bardzo drogiego zestawu, ze względu na wysokie wymagania jakie stawia wydajności komputera. Na dodatek przydatność obrazu 3D jest  na tyle dyskusyjna, że chyba już jakiś czas temu można było przewidzieć, że to rozwiązanie nigdy nie trafi do mainstreamu.


Klawiatura i myszka pozostają podstawowym wyposażeniem każdego komputera. Ich niedościgniona wygoda i precyzja jest efektem wieloletniej ewolucji. Na ekranie dotykowym ani nie będziemy pisać szybciej, ani operować precyzyjniej, niż standardowymi urządzeniami wskazującymi. Z resztą przejście z myszek kulkowych na optyczne, choć historycznie było jakimś przełomem, również ciężko podciągnąć pod cały rynek PC. Zmiana myszki ma się nijak do zakupu nowego komputera.

Reklama

Nie łatwo jest zmieniać coś, co działa dobrze

Komputer w obecnej formie jest wciąż najbardziej uniwersalnym narzędziem. Może służyć grafikom, filmowcom, pisarzom, graczom, w zasadzie każdemu. Owszem, może nie jest tak mobilny jak tablet czy telefon, może nie siedzi się z nim tak wygodnie na kanapie, ale na tle możliwości jakie oferuje jego niedostatki wydają się zachciankami. Do tej pory wprowadzanie znaczących zmian w interfejsie skutkowało nowymi ograniczeniami.


Reklama

W czasach pierwszych gier 3D interfejs dotykowy i obraz 3D wydawały się technologiami rodem ze Star Treka. Kiedyś wydawało mi się, że absolutnie każdy chciałby mieć takie możliwości. Kiedy taka technologia wreszcie trafiła pod strzechy, jestem zdecydowanie bardziej sceptyczny niż kiedyś. Obraz 3D jest bardziej męczący i nie wydaje się aż tak niesamowity w stosunku do zwykłego obrazu dobrej jakości i w wysokiej rozdzielczości. Oprócz funkcji rozrywkowej w przypadku zwykłych użytkowników nie ma praktycznego zastosowania. Natomiast jak wspomniałem wcześniej, jeśli mówimy o pracy przy biurku, interfejs dotykowy nie jest żadnym konkurentem dla klawiatury i myszki.

Dlatego o ile nie dokona się technologiczny przełom, pozwalający np. wprowadzać tekst bezpośrednio z naszych myśli (co również może okazać się równie praktyczne jak obraz 3D) ciężko w znaczący sposób zmienić obecnie wypracowaną formę komputerów oraz interakcji z nimi.

Gdzie w takim razie szukać miejsca na innowację?

To oczywiście nie jest proste pytanie. Ciężko spodziewać się, żebym miał magiczną receptę na wszystkie wymienione problemy, jednak pewne sugestie i przemyślenia na ten temat mam.

Najłatwiej wszelkim modyfikacjom poddaje się oprogramowanie. Ono w tej chwili najbardziej decyduje o tym jak wygląda nasza interakcja z komputerem. Oczywiście zmiana kilku opcji w menu jakiegoś komunikatora nie spowoduje żadnej rewolucji. Mowa tu raczej o całej interakcji z komputerem, a więc o systemie operacyjnym. Sprawa nie jest łatwa, bo użytkownicy są konserwatywni. Wciąż nie brakuje ludzi, którym XP najbardziej odpowiada. Wszelkie zmiany i odstępstwa od utartych schematów zwykle spotykają się z ostrą krytyką, nawet w wydawałoby się bardziej otwartych na zmiany środowiskach, jak choćby wśród osób pracujących na Linuksie. Wystarczy przyjrzeć się reakcjom na nowe środowiska graficzne GNOME 3 czy Unity. Przebicie się z nową koncepcją do głównego nurtu jest niezwykle trudne, jednak warto próbować.


Reklama

Windows 8 jest krokiem w dobrą stronę, swojego rodzaju eksperymentem. Interfejs Metro i próba zunifikowania systemu pomiędzy urządzeniami przyniesie odrobinę świeżości, ale według mnie to wciąż zdecydowanie za mało. Potrzeba czegoś zdecydowanie mocniejszego, żeby ożywić skostniały od jakiegoś czasu rynek komputerów osobistych. Mam nadzieję, że Microsoftowi jako firmie, która trzyma niemal cały rynek w garści, starczy odwagi na dalsze, odważniejsze eksperymenty.To przecież oprogramowanie ożywia naszą bezduszną elektronikę powodując, że chcemy spędzać przy niej sporo czasu.

Na pewno potrzebne są dalsze poszukiwania bardziej efektywnych środków interakcji. Wysokiej jakości ekrany multi-touch na pewno znalazły swoje miejsce na rynku tabletów i telefonów. Teraz przydała by się propozycja pomyślana z myślą o komputerach stacjonarnych i laptopach. Rozwinięcie koncepcji Kinect może być interesujące, pod warunkiem, że nie będziemy musieli zmachać się zanim odbierzemy pocztę. Bardziej nastawiałbym się na gesty dłoni, rozpoznawanie przedmiotów, wykorzystanie dowolnej powierzchni jako ekranu dotykowego. Mam oczywiście nadzieję, że nowe rodzaje interakcji zostaną w niedługim czasie wynalezione.

Nie myli się tylko ten który nic nie robi. Najwyraźniej wie o tym firma Razer, która na ostatnich targach ECS przedstawiła Project Fiona, czyli tablet dla graczy. Jest to z jednej strony urządzanie bazujące na standardowym procesorze z PCtowej architektury i7, które pozwala uruchamiać gry przeznaczone na standardowy komputer, z drugiej strony ma bardziej mobilną od dzisiejszych laptopów formę. Za interfejs odpowiadają uchwyty z przyciskami i dżojstikami umieszczone po obu stronach urządzenia.

Mam poważne obawy czy pomysł się sprawdzi, ponieważ wydaje mi się, że jest to połączeniem wad z platform takich jak tablety, konsole i komputery, to znaczy gry przeniesione żywcem z PC nie będą dostatecznie zoptymalizowane pod mobilna platformę, tak jak ma to zwykle miejsce w przypadku dedykowanych konsol, a sterowanie na padach nie będzie tak wygodne i precyzyjne jak sterowanie klawiatura i myszką. Tym nie mniej nie można Razerowi odmówić odwagi. Okazuje się, że w roku 2012 Razer przeznaczy na badania 50 mln dolarów. Serwis Gram przytoczył cytaty Min-Liang Tana - prezesa Razera, w których żali się, że większość dużych marek wycofała się z innowacji dotyczącej komputerów osobistych, ale Razer planuje w dalszym ciągu eksperymentować. Choć nie będą mieli łatwego zdania, a Project Fiona nie przypadł mi do gustu, gratuluje Razerowi odwagi i mam nadzieję, że nie będzie osamotnionyna tym polu.

Największym wrogiem innowacji w przypadku dojrzałego rynku jest samo przeświadczenie, że się nie da lub nie warto wymyślać nic nowego. Do czasu aż przyjdzie ktoś kto udowodni, że warto i da się, a wszyscy zdziwią się, że to było takie proste :) Za przykład innowacji w miejscu, gdzie wydawało się, że nic ciekawego nie da się zaproponować, bo wszystko już było, niech posłuży pług śnieżny. W końcu wreszcie mamy śnieg za oknem.

Źródła grafik w kolejności w jakiej widoczne są na stronie: [1]; [2]; [3]; [4]; [5];

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama