Telewizja/Internet ostatnio serialami stoją. "Ostatnio" oznacza już kilka lat i wiele wskazuje na to, że ten trend się utrzyma – ludzie chcą oglądać d...
Telewizja/Internet ostatnio serialami stoją. "Ostatnio" oznacza już kilka lat i wiele wskazuje na to, że ten trend się utrzyma – ludzie chcą oglądać dobre seriale i cały czas je dostają. Historia rozbita na wiele odcinków to świetna sprawa, ale też czasopożeracz. Zwłaszcza, jeśli ktoś śledzi w sezonie więcej niż jedną produkcję, a to przecież dość powszechne. Niektórzy skupiają się na 2-3 tytułach, są i tacy, którzy śledzą ich pewnie dziesięć lub więcej. W skali tygodnia poświęca się na to kilka godzin (przy paru serialach), w skali miesiąca czy kwartału będzie to kilkadziesiąt godzin. A może więcej? Teraz łatwo sprawdzicie, ile czasu spędziliście przed telewizorem albo komputerem śledząc losy ulubionych bohaterów.
Kilka miesięcy temu zastanawialiśmy się z kolegą, ile czasu zajęłoby obejrzenie od początku serialu Klan. Żaden z nas się do tego nie przymierzał – po prostu na takie dziwne tory skierowała się rozmowa dotycząca jednego z dinozaurów polskiej telewizji. W ruch poszły kalkulator i Wikipedia, wyniku nie pamiętam, ale robił wrażenie – dobrych kilka tygodni nieustannego oglądania Klanu. Bez chwili przerwy nawet na sen i posiłki. Robi wrażenie. Wczoraj sprawdziłem to jeszcze raz i okazało się, że "konsumpcja" Klanu oznacza kilkadziesiąt dni (a właściwie dób) nieustannego oglądania. Dużo? Moda na sukces zdecydowanie przebija ten rezultat i jeśli dorzuci się do niej kilka innych tasiemców, to okaże się, że na ich obejrzenie będzie potrzebny okrągły rok.
Tym razem nie liczyłem, lecz skorzystałem z prostego narzędzia, jakie podesłał znajomy. Oblicza ono czas potrzebny do konsumpcji danego serialu. Mechanizm pewnie dość prosty: liczba odcinków x czas trwania jednego i gotowe. Wystarczy wpisać tytuł, by dowiedzieć się, ile czasu trzeba mu poświęcić (lub ile już mu poświęciliście). Wyniki można sumować, choć to dość niebezpieczne - nagle okazuje się, że w ostatnim sezonie same seriale pochłonęły kilkadziesiąt godzin naszego życia.
Wspomniane narzędzie to po prostu zabawa. Można się oczywiście pochwalić wynikiem za sprawą mediów społecznościowych i wrócić do pochłaniania kolejnych odcinków, można też przed długim weekendem czy urlopem policzyć, ile czasu należy zarezerwować na przyswojenie serialu, który zachwalali wszyscy znajomi (inną sprawą jest to, jak uzyskać do niego legalny dostęp w rozsądnej cenie). Czy to narzędzie na długie zimowe wieczory albo kolejne lata? Zdecydowanie nie – poświęciłem chwilę, dowiedziałem się tego, co mogło mnie interesować i pewnie już tam nie wrócę. Ale polecam innym, by sprawdzili, jaką część życia przeznaczają na tę formę rozrywki. Ostrzegam jednak, że sumowanie czasu trwania kilkunastu seriali może zaboleć…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu