Dwa dni fazy grupowej, Virtus.pro i SK odpadają po pierwszym dniu rozgrywek, FaZe z Heroic czekają na piątkowych zwycięzców. W tygodniu działy się rzeczy nieprawdopodobne, a przecież główne danie jeszcze przed nami. Czas zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, jak mogą wyglądać nadchodzące spotkania.
Co się może wydarzyć dziś i jutro podczas spotkań CS GO na IEM 2017 w Katowicach
Autorem materiału jest Tomasz Alicki.
Zwycięzcy grup bez pucharu?
FaZe oraz Heroic przesiedzieli cały piątek zrelaksowani, odprężeni i skupieni na meczach potencjalnych rywali. Wszystko dzięki formatowi, który został wybrany na tegoroczny IEM w Katowicach. Faza grupowa składała się z samych meczów Best-of-1. Pojedynki między każdą z drużyn zostały rozegrane jednego dnia, a wielki zwycięzca omijał piątkową walkę o półfinały.
Tym sposobem dwóch Niko rozsiadło się wygodnie na fotelach i obserwowało, co będzie czekać ich w sobotę. Jednak jak pokazuje historia, bezpieczny półfinał był raczej źródłem późniejszych porażek, a niekoniecznie wielkich triumfów. Do tej pory w historii Counter Strike'a mieliśmy okazję doświadczyć 15 automatycznych awansów do półfinałów. W każdym z tych przypadków 'szczęśliwa' drużyna odpadała w dalszej fazie turnieju. Biorąc więc pod uwagę czyste statystyki, czarne chmury wiszą nad FaZe i Heroic.
Nowa brazylijska duma
W marzenia Duńczyków o trzech drużynach z ich kraju, w półfinałach postanowiło wtrącić się Immortals. I to w jakim stylu! Nowa ekipa fnx'a, byłego gracza SK Gaming, stanęła przeciwko North, by zaprezentować widzom kawał świetnego widowiska. Liczne clutche, Henrique 'HEN1' Teles z 32 fragami na pierwszej mapie i naprawdę wyrównane pojedynki.
Najpierw Cache 16:14, później dogrywka na Overpassie i szybkie wykończenie BO3 na Cobblestonie wynikiem 16:6. HEN1 z fnx'em zaraz za plecami pokazali pięknego CS-a. Na każdej pojedynczej mapie prowadziło Immortals, a North próbowało jedynie odrabiać straty. Czasami przewaga była mniejsza, czasem większa, ale to Brazylijczycy dyktowali rytm spotkania.
Jedyną obawą jest styl, w jakim Immortals wygrywało swoje spotkania. Szczęście kibiców nie wiąże się niestety z pewnym i szybkim kończeniem meczów. Dlatego nikt nie cieszył się z połowy wygranej 13:2 na cache'u, tylko przyklaskiwał wielkiemu powrotowi do walki North. Nawet wtedy, kiedy sytuacja wydawała się opanowana i prosta do zamknięcia, Brazylijczycy potrzebowali kilku dodatkowych rund. Immortals ma wszystko, czego potrzeba, żeby dopełnić tej niespodzianki, ale musi na najwyższym poziomie pozostać już do samego końca.
Duński półfinał
W tym przypadku nie powinno być większych wątpliwości. Heroic trafiło na złego przeciwnika. Moglibyśmy podyskutować trochę o potencjalnej niespodziance przeciwko FaZe, ale piątkowe zwycięstwo Astralis z Na'Vi pozwala w trwającym turnieju widzieć już tylko jednego faworyta.
Heroic jest największą niewiadomą całego IEM-a w Katowicach. Panowie trafili prosto do półfinału głównie dzięki temu, że wygrali w grupie z odpowiednimi przeciwnikami. Traf chciał, że akurat ta pokonana dwójka trafiła do TOP3, co ekipie Heroic załatwiło bezpośredni awans do sobotnich rozgrywek.
Duńska niespodzianka w tym składzie gra od raptem dwóch tygodni i mimo bardzo imponujących nazwisk, mało kto wie, czego można się po nich spodziewać. Heroic nie grało jeszcze żadnego meczu w systemie BO3 na tym turnieju. Wygrali kilka zaciętych BO1, trafili do półfinałów i nie wiadomo, jak będą spisywać się w bezpośrednich pojedynkach, gdzie banów będzie mniej, a każda z drużyn wybierze własną mapę. Panowie mają oczywiście swoje doświadczenie, jednak to ich pierwsza taka okazja w tym składzie.
Astralis z kolei wykorzystało już kilka turniejów na pokazanie klasy. Wygrana ostatniego Majora w Atlancie, finałów ECS, parę drugich miejsc i półfinałów... Od niedawna udało się Duńczykom pokonać passę drużyny odpadającej w ćwierćfinałach, żeby zacząć dumnie przejmować szczyty podium. Faza grupowa zostawiła może trochę wątpliwości, ale za to pewny mirage i bezbłędna strona terrorystów na nuke'u przeciwko Na'Vi pokazały, że Astralis przyjechało wyłącznie po zwycięstwo.
Niko na ratunek
FaZe Clan dokonało ostatnio dosyć imponującego transferu, w wyniku którego do drużyny dołączył Nikola 'Niko' Kovac. Zawodnik dozgonnie wierny do tej pory Mousesports został, ku uciesze fanów Counter Strike'a, pozyskany przez amerykańską organizację. IEM w Katowicach to dla niego pierwszy turniej w nowej drużynie i na razie zrobili na widzach bardzo duże wrażenie.
Aż do ostatniego grupowego meczu FaZe pędzili przez wczesną fazę turnieju, nie pozostawiając na rywalach suchej nitki. W pojedynczych spotkaniach pokonali NiP, OpTic, fnatic i Immortals, żeby w końcu zatrzymać się na Astralis. Po szybkiej dogrywce wyjaśnili jednak wszelkie wątpliwości, dopinając swojego pierwszego miejsca w grupie.
W przypadku FaZe kwestia BO3 tym razem nie gra większej roli. Znamy skład Karrigana, wiemy, na co ich stać i nikt raczej nie podejrzewa ich o problem z rozegraniem innego formatu spotkań. Kluczowym aspektem jest jednak wspomniany wcześniej Niko. Transfer na pewno cieszy całą drużynę, ale zanim wszyscy zawodnicy dojdą do pełnego zgrania, minie jeszcze trochę czasu. W FaZe, które od dawna zrzeszało graczy różnych narodowości, zawsze poruszany był też temat bariery językowej. Nie możemy wymagać od nich na razie najwyższej formy, ale na pewno mają duże szanse, żeby powalczyć z Immortals i zapewnić sobie miejsce w finale.
Prosta, krótka odpowiedź
Wygra Astralis. Ich mecz przeciwko Na'Vi w piątkowy wieczór sprawiał wrażenie małego finału. Obie drużyny stawały niejednokrotnie na najwyższych miejscach podium, a skoro konkurencja w postaci SK czy VP nie dotrwała do finałów, ciężko podejrzewać, że Duńczycy teraz przegrają półfinał i oddadzą szansę na kolejne LAN-owe zwycięstwo.
Czeka nas sporo emocji. IEM w katowickim Spodku od pierwszych pojedynków stoi pod znakiem niespodzianek i nieprawdopodobnych scenariuszy, więc równie dobrze ostatniego dnia puchar może podnieść któryś z graczy Heroic. W sobotę wreszcie będziemy mieli okazję zobaczyć w akcji zwycięzców grup, sprawdzić, czy nie zdekoncentrował ich dzień wolny, by dzień później zasiąść na arenie w oczekiwaniu na wielki finał polskiej imprezy. Mimo że w pozostałej na polu bitwy czwórce rysuje się ewidentny faworyt, emocji na pewno nie zabraknie.
--
Autorem tekstu Tomasz Alicki. Kinomaniak, książkoholik, a od kilku dobrych lat oddany widz esportu. Od Rocket League’a przez League of Legends aż po Counter Strike’a. W całym tym kulturowym natłoku znajduje nawet czas, żeby samemu usiąść przed komputerem i zanurzyć się w porządne MMO.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu