O całej akcji było dość głośno, nawet pojawiły się jakieś wzmianki w TV. Jednak jak powiedział Miller ważne jak się kończy a w przypadku akcji obywate...
O całej akcji było dość głośno, nawet pojawiły się jakieś wzmianki w TV. Jednak jak powiedział Miller ważne jak się kończy a w przypadku akcji obywatelskiej blogerów skończyło się na zapomnieniu o całej sprawie. Niestety.
I powiem szczerze, że nie jest zaskoczony. Łatwo jest dać się porwać idei ale przeżywają tylko takie które tworzone są przez prawdziwych "zapaleńców" i tych którzy w daną sprawę naprawdę wierzą. W przypadku freetibet.pl była to chwilowa moda na mówienie o prześladowanym narodzie - niestety twórcom akcji nie starczyło wytrwałości oraz samozaparcia aby kontynuować dzieło po tym jak w mediach przestało być głośno o dramacie Tybetańczyków.
Nie chcę specjalnie piętnować twórców i dość licznego grona które przyłączyło się do organizowania całej akcji. Chcę jedynie pokazać, że czasami warto przeczekać początkowy zapał i zastanowić się czy jesteśmy w stanie na dłużej zaangażować się w daną akcję a szczególnie jeśli ma ona społeczno charytatywny charakter.
Niestety w przypadku freetibet.pl blogerzy nie wyszli z próby obronną ręką i mimo iż na liście autorów pojawiło się wiele znanych z blogosfery nazwisk to w przeciągu 9 miesięcy wyprodukowali oni jedynie 2 informacje (ostatnia z sierpnia). I nie sądzę aby działania firmowane przez freetibet.pl przeniosły się od tamtego czasu do tak zwanego realu.
Czasami warto ugryźć się w język i nie pisać takich porównań
Każdy uczy się jednak na błędach (sam nie jestem lepszy i kilka razy też zaczynałem rzeczy których nie kończyłem - dlatego teraz zrobiłem się bardziej ostrożny w angażowaniu w tak zwane "hura optymistyczne" pomysły) i teraz należało by zakończyć całą akcję w dobrym stylu - jakim? Tego nie wiem ale na pewno nie ma co trzymać dryfującego trupa który pokazuje, że tym razem blogosfera nie dała rady.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu