Nie sposób nie odczuć niedosytu po wczorajszej konferencji Apple. Poznaliśmy zaledwie kilka nowych detali i dat, zaś przekazanie pozostałych nowości z...
Nie sposób nie odczuć niedosytu po wczorajszej konferencji Apple. Poznaliśmy zaledwie kilka nowych detali i dat, zaś przekazanie pozostałych nowości zostało sprowadzone jedynie do potwierdzania przecieków. Jak Apple wybrnęło z tej sytuacji? "To dobrze." - powiedział Phil Schiller odnosząc się do zdjęć iPhone'a 5C, które ujrzeliśmy przed kilkoma dniami. Czy jednak rzeczywiście taka sytuacja działa na korzyść Apple?
Patrząc na wydarzenia z lat poprzednichh nie można zgodzić się z taką opinią. "Zrzucenie bomby" podczas konferencji to zdecydowanie najlepszy sposób na zaprezentowanie nowego produktu. Wyciekające na przestrzeni ostatnich miesięcy informacje i zdjęcia kolorowego iPhone'a faktycznie podsycały atmosferę, lecz tylko do pewnego stopnia. Nie można być w 100% niczego pewnym, ale w którymś momencie nie było już odwrotu, a prezentacja iPhone'a 5C stała się tak prawdopodobna jak przedstawienie następcy iPhone'a 5.
iPhone 5? A co to takiego?
Jaki jest więć nowy iPhone 5C? Jak mogliście przeczytać już wczoraj, "wnętrza" nowego smartfona Apple to w zasadzie komponenty iPhone'a 5, który... zniknął z oferty Apple. Oczywiście jest on nadal wspierany i zapewne przez dłuższy czas będzie otrzymywał aktualizacje systemu, lecz postawienie na iPhone'a 4S wydawało mi się co namniej nierozsądne. Dwa najczęściej powtarzane argumenty to oczywiście mniejszy rozmiar ekranu w 4S oraz stare złącze. Patrząc jednak na aktualny line-up iPhone'ów, dla "piątki" nie ma tam po prostu miejsca. Przy wycenie 5C na kwotę 99 dolarów, a 5S na 199 dolarów (najtańsze wersje), iPhone 5 musiałby być ulokowany zapewne pośrodku przy cenie 149 dolarów. To najwyraźniej okazało się mało opłacalne.
Dla kogo jes więc iPhone 5C? Z całą pewnością powinniśmy zaprzestać stosowania określeń "tani iPhone" czy "budżetowy iPhone". Nie sądzę, by jego cena w naszym kraju miała w dniu premiery wynieść mniej aniżeli 2000 złotych w sprzedaży detalicznej. Jeżeli tak się stanie, będę pozytywnie zaskoczony. W takiej sytuacji nie można powiedzieć, że iPhone 5C jest skierowany do klientów, którzy w najtańszych czy średnich abonamentach wybierają smartfony z Androidem płacąc jedynie symboliczną złotówkę. iPhone nadal pozostaje w sferze produktów "premium", za którego trzeba będzie słono zapłacić. iPhone 5C to iPhone 5 w nowej obudowie, więc spoglądając na ceny tego drugiego nie możemy mieć prawa, by powiedzieć, że 5c nie jest produktem z wysokiej półki. A to jak wygląda... no cóż, nie każdemu musi się podobać.
iPhone 5c to więcej kolorów i więcej zabawy
Apple używając plastikowej obudowy, która nawet patrząc na zdjęcia prezentuje się niczym etui czy pokrowiec dla iPhone'a 5, postanowiło skorzystać z idei, którą zapoczątkowało prezentując nam piątą generacją iPoda touch oraz system iOS7. Firma z Cupertino zareagowała na rosnące zainteresowanie kolorową technologią, w której do tej pory najbardziej rozpoznawalnymi produktami były Lumie od Nokii. "Klienci chcą kolorowych telefonów, więc im je dajmy. Jony zrób coś z tym." - mógł rzec Tim Cook. I to się właśnie stało. Sporą rolę w promocji nowego iPhone'a 5C odgrywa nawet taka cecha jak... dopasowana kolorystycznie tapeta do obudowy telefonu. Ten sam zabieg zastosowano na przykład przy siódmej generacji iPoda nano i naprawdę jestem zdumiony, że coś takiego jest poruszane przy okazji prezentacji nowego smartfona.
Czy tego chcemy czy nie - Apple się zmienia
Na ocenę tych działań musimy jednak jeszcze poczekać. Nie widzę powodów, by firma miała wpaść w jakiekolwiek kłopoty finansowe - iPhone 5C nawet tylko kolorowej obudowie okaże się hitem sprzedażowym. iPhone 5S podobnie. Mimo wszystko przemiana Apple jest doskonale zauważalna i po wczorajszym wydarzeniu pojawił się u mnie cień niepewności co do tego, co możemy ujrzeć na przestrzeni następnych miesięcy. Czy iPady także doczekają się kolorowych, broń Boże, plastikowych obudów? Czy rzeczywiście iPody zostały już skazane na porażkę i za kilka czy kilkanaście miesięcy w ofercie pozostanie zaledwie jeden model utrzymujący przy życiu tę markę?
Nie, Apple się nie kończy. Apple się zmienia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu