Android

Huawei ma szansę naprawić to, co zmarnowali twórcy Ouya

Tomasz Popielarczyk
Huawei ma szansę naprawić to, co zmarnowali twórcy Ouya
20

Powiedzmy to otwarcie - Ouya okazała się spektakularną porażką Kickstartera. Konsola na Androidzie, która miała zrewolucjonizować branżę gier zadebiutowała jako produkt niedopracowany, pod wieloma względami ułomny i zwyczajnie słaby. Pomysł podłapał chiński koncern Huawei, który na CES zaprezentował...

Powiedzmy to otwarcie - Ouya okazała się spektakularną porażką Kickstartera. Konsola na Androidzie, która miała zrewolucjonizować branżę gier zadebiutowała jako produkt niedopracowany, pod wieloma względami ułomny i zwyczajnie słaby. Pomysł podłapał chiński koncern Huawei, który na CES zaprezentował własną odpowiedź - urządzenie o nazwie Tron.

Huawei Tron z wyglądu przypomina dużą, plastikową puszkę zwieńczoną dużym, chromowanym przyciskiem power. Niech Was jednak nie zwiedzie ta niepozorna konstrukcja. Wewnątrz producent umieścił układ Nvidia Tegra 4 wspierany przez 2 GB pamięci RAM i 16/32 pamięci flash (rozszerzalnej za pomocą kart MicroSD). Na tym nie koniec. Konstrukcja dysponuje też modułem WiFi zgodnym z sieciami 802.11 a/b/g/n/ac oraz Bluetooth 3.0. Pewnym atutem jest też pełnowymiarowy port USB 3.0. Samą specyfikacją bije na głowę konkurencyjny model Ouya, ale przecież to nie to stało się przyczyną porażki tego ostatniego.

Huawei Tron jest wyposażony w gamepad przypominający nieco wyglądem ten z konsoli Xbox. Producent zamienił miejscami krzyżak z lewą gałką analogową oraz zastosował kolorowe przyciski funkcyjne z literkami a, b, x i y. Centrum stanowi natomiast ogromny touchpad, który ma pozwolić na bardziej komfortową obsługę niektórych gier i aplikacji. Wygląda to naprawdę zachęcająco. Dość pozytywnie o gamepadzie wypowiadają się również testerzy, którzy mieli szansę przyjrzeć się mu bliżej na targach CES.

Na pokładzie konsoli znajdziemy częściowo zmodyfikowany system operacyjny Android w wersji 4.2.3 Jelly Bean. Najprawdopodobniej będzie on miał dostęp do sklepu Google Play, gdzie znajdziemy setki tysięcy produkcji, z czego wiele już przystosowanych do obsługi za pomocą gamepada. Właśnie tutaj upatruję największej przewagi nad konkurencyjnym projektem, gdzie do dyspozycji mamy dziś zaledwie ok. stu tytułów, z czego większość do casualowe "minigry".

Konsolka miałaby zadebiutować w drugim kwartale br. na rynku chińskim w cenie nieprzekraczającej równowartości 120 dolarów. Na razie nic nie wiadomo o premierze światowej. Warto jednak dodać, że nie jest to jedyny taki projekt. Bakcyla na konsole z Androidem złapała też firma MadCatz, która pracuje nad analogicznie działającym urządzeniem o nazwie M.O.J.O.

Tylko, czy Ouya nie wypaliła tylko ze względu na słaby sprzęt, brak dostępu do Google Play i opieszałość producentów? Czy aby ten projekt nie był z marszu skazany na porażkę ze względu na swoją otwartość i w konsekwencji brak zainteresowania większych producentów, którzy nie mogli liczyć na zyski? Czy w ogóle konsola z grami projektowanymi pod urządzenia mobilne ma sens?

Cóż, w Google Play znajdziemy masę emulatorów pozwalających nam w ten sposób otrzymać urządzenie łączące w sobie cechy Dreamcasta, Segi Mega Drive, NES-a, Nintendo 64 i wielu wielu innych. Nie braknie tam też tytułów wysokobudżetowych o bardzo przyzwoitej grafice i świetnej grywalności. To na pewno żyła złota, którą przy odpowiedniej strategii da się wykorzystać. Projekty takie jak Tron czy M.O.J.O musiałyby jednak pozytywnie zaskoczyć nas ceną, interfejsem przystosowanym do dużych ekranów i kompatybilnością, a to wymaga ogromu pracy od twórców. Gdyby to się udało chyba nawet sam bym spróbował zapolować na taki sprzęt.

foto: The Verge

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AndroidkonsoleGryOuyaCES 2014