Nauka

Hubble odkrywa wędrującą czarną dziurę – nowy kosmiczny drapieżnik?

Jakub Szczęsny
Hubble odkrywa wędrującą czarną dziurę – nowy kosmiczny drapieżnik?
Reklama

600 milionów lat świetlnych od Ziemi znajduje się prawdziwy potwór. Chyba tylko takie określenie pasuje do tego, co znalazł Hubble. Supermasywna czarna dziura spektakularnie zaznaczyła swoją obecność w brutalnym akcie rozerwania pływowego gwiazdy. Zjawisko zostało zaobserwowane przez astronomów korzystających nie tylko z Hubble'a, ale i Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra oraz radioteleskopu NRAO Very Large Array. 

Czym jest rozerwanie pływowe (w skrócie: TDE). Ma ono miejsce, gdy gwiazda znajduje się zbyt blisko czarnej dziury i zostaje rozerwana przez jej potężne siły grawitacyjne. Cząstki gwiazdy zostają rozciągnięte na kształt długiego strumienia materii, emitując mnóstwo promieniowania. W przypadku AT2024tvd – nowo zidentyfikowanego TDE – czarna dziura o masie miliona Słońc dosłownie połknęła gwiazdę, emitując przy tym intensywne promieniowanie UV oraz X. Widowisko? Owszem. Ale nie tylko - bo jest to ponadto gratka dla astrofizyków, którzy starają się uzupełnić naszą wiedzę dotyczącą czarnych dziur oraz ich interakcje z otoczeniem. W efekcie naukowcy mogą teraz bardziej precyzyjnie określić strukturę i zachowanie dysków akrecyjnych oraz samych horyzontów zdarzeń.

Reklama

Kosmos to nie tylko spokój. To także bezkresna brutalność

AT2024tvd to wyjątkowe odkrycie, ponieważ związana ze zdarzeniem czarna dziura nie znajduje się w centrum swojej galaktyki, jak to zwykle bywa. Jest przesunięta o 2600 lat świetlnych od głównej czarnej dziury tej galaktyki, której masa jest 100 razy większa. Taki układ dwóch supermasywnych czarnych dziur, współistniejących w tej samej galaktyce, jest niezwykle rzadki. W przyszłości może dojść do ich połączenia, ale na razie mniejsza czarna dziura krąży w sporej odległości od swojego masywniejszego sąsiada, co czyni ją jeszcze ciekawszym obiektem badań.

Naukowcy przypuszczają, że podobne przypadki mogą być znacznie częstsze, niż dotychczas sądzono, a samo odkrycie może prowadzić do rewizji dotychczasowych teorii na temat ewolucji galaktyk. To otwiera nowe perspektywy badawcze – czy takie czarne dziury mogą być pozostałościami po dawnych zderzeniach galaktyk?

Wędrują i pożerają

Odkrycie przesuniętego TDE otwiera nowy rozdział w badaniach nad populacją "wędrujących" czarnych dziur. Dotychczas zarejestrowano około 100 takich zdarzeń, lecz AT2024tvd jest pierwszym przypadkiem, gdy zjawisko to miało miejsce poza centralną strefą galaktyki. To zaś zmusza teoretyków do ponownej analizy dynamiki tego typu czarnych dziur, które mogły zostać wyrzucone ze swoich pierwotnych pozycji w wyniku potrójnych interakcji grawitacyjnych lub zderzeń galaktyk. Co więcej, AT2024tvd może być dowodem na to, że czarne dziury o masach pośrednich są bardziej powszechne, niż wcześniej przypuszczano, a to już całkiem spora zmiana.

Z perspektywy nauki, AT2024tvd jest jak swego rodzaju komunikat o krytycznym błędzie w Windowsie – to trochę jak dowód na to, że nie wszystkie czarne dziury pozostają tam, gdzie je pierwotnie odkryto. A co, jeśli podobne zjawiska mają miejsce również w Drodze Mlecznej?

Czytaj również: Webb odkrył coś, czego nikt się nie spodziewał. Czarna dziura w sercu M83?

Anomalia, która ma znaczenie

AT2024tvd to — owszem — anomalia kosmiczna. Ale też szansa. W miarę jak naukowcy analizują to zjawisko, pojawia się pytanie: ile jeszcze takich wędrujących czarnych dziur kryje się w mrocznych zakątkach kosmosu? Czy za pomocą TDE odkryjemy nowe, niezbadane czarne dziury? Jakie tajemnice skrywają owe niesamowite obiekty? Naukowcy są zgodni – odpowiedzi na te pytania to fundament marzeń astrofizyków. Może się okazać, że to, co dotąd uważaliśmy za wyjątek, jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej, a kosmos pełen jest takich czarnych dziur, których obecność zdradzają tylko spektakularne, krótkotrwałe rozbłyski związane z rozerwaniami pływowymi.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama