Jestem bardzo ciekawy jak będzie wyglądać przyszłoroczne zestawienie flagowych smartfonów od Huawei - obstawiam, że i chińska firma sama jeszcze tego nie wie i czeka na rozwikłanie swoich problemów. Ale póki co zapowiada oficjalnie całkiem ciekawe urządzenie. Oto Huawei Y9a.
Dzień dobry, poproszę Hłałej Yyydziewięća
Tak będzie, zobaczycie. Dziwna nazwa, a sam telefon na pierwszy rzut oka przypomina Huawei Mate 30 Pro. Mi akurat ta stylistyka się podoba, wszystko jest w sumie ostatnio lepsze niż ogromne, brzydkie wyspy na aparaty w Samsungach Galaxy. Wygląd wyglądem, ale co w środku?
Specyfikacja Huawei Y9a
Ekran to mierzący 6,63 cala LCD bez wcięcia i dziurki, za to rozdzielczością 1080 na 2400 pikseli. Sprzęt napędza K...przepraszam, Helio G80, a całość działa pod kontrolą Androida 10 i EMUI 10. Standardowo już dla Huawei, dostajemy jednak telefon bez usług i sklepu Google, za to z promowaną mocno przez producenta platformą AppGallery.
Y9a posiada 128GB pamięci na dane i dwie opcje pamięci RAM - 6GB i 8GB, choć na razie nie na wszystkich rynkach będzie można kupić obie wersje.
Aparaty to 16 Mpix do selfie zamontowane w wysuwanym mechanizmie. Z tyłu cztery soczewki - główny aparat 64 Mpix, szeroki 8 Mpix (120 stopni), 2 Mpix aparat do makro i 2 Mpix czujnik głębi. Dostajemy też stabilizację EIS.
Bateria Huawei Y9a ma pojemność 4300 mAh i wspiera szybkie ładowanie 22,5 Wata - co ciekawe, niektóre rynki (niestety nie Europa) dostaną 4200 mAh, ale za to ze wsparciem szybkiego ładowania 40 Watów.
Czytnik linii papilarnych z boku, złącze USB-C i port słuchawkowy mini-jack 3,5 mm. Kolory mają być trzy - Space Silver, Sakura Pink i Midnight Black.
Zainteresowani? Na razie nie ujawniono jeszcze polskich cen, ale jak tylko się pojawią, uzupełnię o nie tekst.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu