Wyobraźcie sobie tylko. Kupujecie telefon komórkowy. Wszystko jest dobrze - do czasu. Jeden z deweloperów uznaje, że wytwórca tego urządzenia mobilnego jest niegodny zaufania i wycofuje wsparcie dla swojej aplikacji w kręgu jego produktów. Tym problemem objęto również Was, więc tym bardziej jesteście źli. Kogo winicie?
Jasne, że producenta telefonu. Zapewne wiecie już z naszego wcześniejszego tekstu, że Facebook "wypiął się" na Huawei i nie będzie już dostarczał programów dostępnych "od wyjęcia z pudełka" dla tego producenta. To żaden problem - wszak można sobie je samodzielnie zainstalować i korzystać z nich tak, jak inni użytkownicy. Ale co jeśli Facebook planuje wycofać swoje aplikacje z telefonów Huawei?
Niektórzy użytkownicy serio się tego boją i ja im się wcale nie dziwię. Choć nie sądzę, aby kiedykolwiek doszło do takiego scenariusza. Na Filipinach Huawei wystartował z kampanią, w trakcie której informuje on o możliwości refundacji - o ile Facebook lub aplikacje Google przestaną działać na jego telefonach. W takiej sytuacji użytkownik miałby odzyskać sto procent ceny nabytego urządzenia. Brzmi kuriozalnie? Tylko odrobinę - ale uwierzcie mi, to bardzo mocny akcent kampanii, która ma przeciwdziałać stratom związanym ze spadkami sprzedaży.
A te spadki niestety się odbędą i Huawei doskonale o tym wie. Firma już teraz jest przygotowana na taki scenariusz i zapewne spróbuje swoich sił z HongMeng OS, który jest testowany już nie tylko przez największego producenta telefonów w Chinach, ale również inne podmioty wywodzące się z tego kraju. Ale to oczywiście nie załatwi wszystkich problemów Huawei. Pewne straty są absolutnie nieuniknione.
Źródłem tych zaskakujących informacji jest Huawei Central - nie wiadomo jednak, czy chiński gigant zdecyduje się na dokładnie taki sam krok w kontekście innych rynków. Albo jest to "wesoła twórczość" tamtejszych specjalistów od marketingu, albo zapowiedź nieco szerszej akcji na świecie. Tyle, że gdyby Huawei wystartował z programem refundacji globalnie - mógłby sobie zacisnąć pętlę na własnej szyi. Jeżeli Stanom Zjednoczonym bardzo zależy na tym, aby zniszczyć chińską firmę - mogłyby to wykorzystać w dalszej fazie wojny na polu gospodarczym, prawda?
A może Huawei jest tak bardzo pewien swego?
Być może. Ale nie warto teoretyzować zawczasu. Konflikt na linii USA - Chiny oraz Huawei i reszta świata jest w zbyt wczesnej fazie, by powiedzieć dokładnie do czego może on doprowadzić. W najmniej dogodnej sytuacji są właśnie Chińczycy, dla których ok. połowa ogólnej sprzedaży telefonów komórkowych to właśnie nabywcy spoza Chin. O ile na rodzimym rynku gigant sobie poradzi, tak już poza nim może być odrobinę gorzej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu