Począwszy od modelu Mate10 Huawei ujednolicił oznaczenia swojej nakładki graficznej EMUI z wersjami Androida. Zatem do Androida 8.0 otrzymujemy EMUI 8.0, a do Androida 8.1 – EMUI 8.1. To bardzo dobry ruch, bo zapobiega nieporozumieniom – mniej świadomi technologicznie klienci szukający smartfona z najnowszym Androidem mogliby być lekko skonfundowani, widząc, że wersja EMUI jest od niego inna. Na szczęście numerki to tylko mały wycinek tego, co do zaoferowania ma to oprogramowanie w Huawei P20 i P20 Pro.
Huawei P20 Pro – przyglądamy się EMUI i sztucznej inteligencji w smartfonie
W obu znajdziemy Androida 8.1 Oreo z nakładką EMUI 8.1 – aktualnie najnowsze dostępne wydanie na rynku. Sam interfejs nie uległ większym przeobrażeniom w stosunku do tego, co dotąd widywaliśmy w smartfonach Huawei. Jest to zatem znajomy widok, a, co za tym idzie, nawigowanie i aktywowanie poszczególnych funkcji jest łatwe i intuicyjne.
Huawei trzyma się swojej charakterystycznej stylistyki. Ikony są dość mocno kolorowe, ale utrzymane w bardzo spójnej stylistyce. Nie jest to zupełny flat design, którym posługuje się Google, a raczej jego nieco ubogacona wersja. Tworzy to przyjemny dla oka rezultat, a jeżeli znajdą się malkontenci, zawsze można zajrzeć do aplikacji motywy, gdzie znajdziemy setki alternatywnych stylów ekranu głównego z oryginalnymi zestawami ikon, tapetami, kolorami interfejsu itp. Każdy powinien znaleźć zatem tutaj coś dla siebie.
Z mniej widowiskowych, ale równie istotnych rzeczy, warto wymienić wsparcie dla powiadomień na ikonach aplikacji pokazywanych na ekranie domowym. Mamy też do dyspozycji wbudowaną wyszukiwarkę, która potrafi integrować się z większością systemowych aplikacji. Ekran wyszukiwania dopełniają algorytmy, które będą nam sugerować najczęściej używane aplikacje – miły i przede wszystkim praktyczny akcent.
Poza ekranem głównym, najczęściej oglądanym przez nas elementem interfejsu jest pasek stanu, który po rozwinięciu kryje ikonki szybkich ustawień oraz powiadomienia. Wśród tych pierwszych znajdziemy zarówno te dobrze znane, jak WiFi, Bluetooth czy automatyczne obracanie ekranu, jak i funkcję Huawei Share służącą do szybkiego dzielenia się plikami czy udostępnianie ekranu. Co istotne, zawartość panelu szybkich ustawień możemy dowolnie edytować. Stąd też szybko przeniesiemy się do ekranu pełnych ustawień.
Panel ustawień kryje kilka interesujących funkcji, o których zdecydowanie warto wspomnieć. Części z nich nie uświadczymy bowiem w żadnym innym smartfonie. A skoro o tym mowa, warto dodać, że Huawei instaluje pełną wersję EMUI na większości swoich smartfonów, niezależnie od segmentu cenowego. To oznacza, że często nawet te tańsze modele mają dostęp do wszystkich funkcji nakładki – również tych bardziej zaawansowanych, jak kalibracja ekranu, edycja rozdzielczości, przestrzeń prywatna czy obsługa wielu użytkowników.
Skoro już przy tym jesteśmy, przestrzeń prywatna to ekran z ikonkami aplikacji aktywowany po wykryciu odcisku palca skojarzonego z tą funkcją. W ten sposób możemy łatwo uzyskać dostęp do programów, których nikt inny, kto weźmie do ręki naszego smartfona, nie zobaczy. Idzie to w parze z funkcją sejfu, a więc zabezpieczonym hasłem i/lub odciskiem palca miejscem na aplikacje, pliki, zdjęcia oraz filmy. EMUI pozwala nam też na blokowanie uruchamiania wybranych aplikacji za pomocą hasła. Mamy zatem pełny pakiet narzędzi, dzięki którym nasze dane będą o wiele bardziej bezpieczne.
Inna interesująca funkcja to możliwość przeniesienia nawigacji systemowej do… czytnika linii papilarnych. Wyłączamy charakterystyczną dla Androida czarną belkę przy dolnej krawędzi, co daje nam więcej miejsca na ekranie. Natomiast funkcje wstecz, home oraz multitasking aktywujemy za pomocą czytnika linii papilarnych. Pojedyncze dotknięcie to wstecz, dłuższe przytrzymanie – home, a przesunięcie palcem w bok to multitasking. Z początku trudno się do tego przyzwyczaić, ale z czasem nie będziemy sobie mogli wyobrazić inne sposobu sterowania – zapewniam.
EMUI 8 to również bardzo rozbudowany panel zarządzania energią. Domyślnie to smartfon automatycznie steruje pracą wszystkich działających w tle aplikacji i robi to w sposób bardzo agresywny, ubijając większość procesów, wydłużając czas pracy naszego urządzenia. Jeżeli chcemy to zmienić, musimy dezaktywować ten mechanizm dla danego programu. Na tym ekranie mamy też dostęp do trybów oszczędzania energii oraz ultraoszczędzania, w którym do dyspozycji pozostają wyłącznie podstawowe funkcje telefonu. Daje to nam naprawdę dużą elastyczność, jeśli chodzi o utrzymywanie baterii przy życiu. A ta, trzeba dodać, w przypadku modelu P20 Pro jest szczególnie wydajna.
Huawei P20 Pro posiada też dość unikatowy tryb PC Mode. Jeżeli dysponujemy kabelkiem USB-C–HDMI (lub stosownym adapterem) możemy podłączyć nasz telefon do dowolnego ekranu. Dodajemy do tego mysz i klawiaturę Bluetooth i mamy pełnowartościowe środowisko pracy z okienkami à la Windows. Uruchomimy tutaj przeglądarkę, edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, klienta e-mail i wiele, wiele innych. Dobre rozwiązanie w sytuacji, gdy nie chcemy/nie możemy zabrać ze sobą komputera lub chcemy szybko skorzystać z plików, które posiadamy wyłącznie na smartfonie. Trzeba dodać, że tryb PC działa naprawdę stabilnie i wydajnie – płynność działania, szybkość uruchamiania aplikacji i responsywność interfejsu nie budzą żadnych zastrzeżeń.
Gdzie jest AI?
Rozwiązaniem, którego na pierwszy rzut oka nie widać, a które ma niebagatelny wpływ na pracę smartfona jest sztuczna inteligencja. Huawei już od dwóch generacji smartfonów pracuje nad algorytmami, które mają uczynić EMUI o wiele bardziej inteligentnym. Odbywa się to na kilku płaszczyznach.
Sztuczna inteligencja dba o to, aby w sprawny sposób alokować zasoby sprzętowe. Zatem w sytuacji, gdy korzystamy jedynie z podstawowych funkcji aplikacji, nie otrzyma ona dostępu do pełnej mocy procesora. Natomiast działające w tle programy, z których rzadko korzystamy otrzymają minimalny przydział pamięci RAM. Smartfon rezerwuje też zasoby na określone zachowania użytkownika, które jest w stanie w pewnym stopniu przewidzieć. Jeżeli na ogół wchodzimy do galerii i szybko przewijamy zdjęcia, nasze urządzenie pomoże nam w tym dając pełną moc GPU na generowanie miniaturek. Analogicznie będzie to działać w aplikacji z kontaktami czy podczas otwierania programów działających w tle – jeżeli robimy to często, telefon nam ich nie ubije, ale zrobi to w przypadku tych programów, których ponownie nie wywołujemy.
Maszynowe nauczanie działa nieustannie w tle i jest obsługiwane przez dedykowaną jednostkę wbudowaną w SoC Kirin 970. Mowa o NPU (Neural Procesing Unit), którego nowa generacja ma sobie doskonale radzić z przetwarzaniem obrazów, a także dużych ilości informacji na temat użytkownika i jego zachowań. Co istotne, Huawei zapewnia, że dane te pozostają na naszym smartfonie i nie są przesyłane nigdzie do centralnych serwerów. Siłą rzeczy po kilku miesiącach każdy Huawei P20 Pro staje się nieco inny, bo uczy się i dostosowuje do swojego właściciela.
Z możliwości NPU korzystać mogą też aplikacje zewnętrzne. Tych jest kilka. Wśród nich zdecydowanie warto wymienić Tłumacza Microsoftu, który domyślnie jest zainstalowany na telefonie. Aplikacja potrafi w czasie rzeczywistym rozpoznawać i tłumaczyć wszelkie napisy widziane przez obiektyw aparatu. Robi to przy tym szybciej i sprawniej niż jakikolwiek inny program, bo otrzymuje dostęp do pełnej mocy obliczeniowej NPU. Takich przykładów z czasem ma przybywać.
Oczywiście nie można zapominać o najbardziej widowiskowym zastosowaniu AI – aplikacji aparatu. Huawei jako pierwszy na rynku wprowadził mechanizm rozpoznający obiekty znajdujące się w kadrze aparatu. W zależności od tego, czy fotografujemy zachód słońca, psa, kota, jedzenie, grupę ludzi, slajdy prezentacji itp., aparat stosuje inne ustawienia – wszystko po to, aby zdjęcie wyszło jak najlepsze. Mało tego, w przypadku, gdy aparat wykryje fotografowanie dokumentów, automatycznie wykadruje i przekształci je w taki sposób, jakbyśmy je skanowali za pomocą tradycyjnego skanera. Niesamowicie ułatwia to życie.
Sam aparat w Huawei P20 Pro jest na tyle obszernym tematem, że zostanie rozwinięty w innym artykule. Tutaj warto dodać jedynie, ze działanie AI w tym aspekcie pozwala nawet fotograficznym laikom uzyskać fantastyczne, cieszące wzrok rezultaty.
Jesteśmy dopiero u progu rewolucji związanej z AI w smartfonach. Huawei zapoczątkował ten trend i z pewnością będzie na tym polu wyznaczał standardy. Producent wychodzi też naprzeciw oczekiwaniom samych użytkowników w innych kwestiach związanych z oprogramowaniem. Ci oczekują szybkiego software’u o dużych możliwościach konfiguracji i personalizacji. EMUI z każdą wersją takim się staje. I choć nie zadowoli fanów czystego Androida, z pewnością ma dużo do zaoferowania wszystkim szukającym solidnej, rozbudowanej i funkcjonalnej nakładki graficznej z garścią unikatowych, niespotykanych nigdzie indziej rozwiązań.
-
Materiał powstał we współpracy z Huawei
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu