Felietony

Jest szansa, że kiedy grzecznie odpowiesz idiocie to przestanie nim być

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

21

Szansa ta co prawda jest niewielka, ale warto próbować. Ja czasem próbuję i zaskakuje mnie wysoki poziom skuteczności konwersji idioty na osobę z wątpliwościami. Obserwuję taki proces dość często w komentarzach na Antyweb. Może więc ta cała biblia ma rację o nadstawianiu drugiego policzka.

Przyznam, że nie zawsze mam cierpliwość - czasem prowokuję, ale czasem zdarza mi się być cierpliwym. Gdy ktoś napisze o mnie, że jestem kłamcą, nieudacznikiem czy partaczem to zwykłe “Dlaczego tak uważasz” czasem zmienia sposób rozmowy o 180%. Może to być dowód na to, że ten przykładowy hejter ma może po prostu zły dzień. Wszedł butem w kałużę, nie dostał podwyżki czy żona powiedziała mu właśnie, że przytył. Szybko rzucony agresywny komentarz w necie jest więc dla niego niczym. Dopóki nie okaże się, że ktoś go przeczytał i chce porozmawiać.

Zawsze zastanawiałem się czy internet naprawdę uwolnił tylu idiotów iż większość wydarzeń w komentarzach to regularne pyskówki i napieprzanki o co tylko popadnie, byle się wyżyć. Z czasem jednak, kiedy przestałem się tym przejmować, zacząłem się zastanawiać po co ludzie to robią, dlaczego tak się zachowują? Oddzielając klasycznych idiotów od reszty hejterów można z tych drugich coś jeszcze zrobić. O ile tylko komuś się będzie chciało. Nie mówię tutaj o zawstydzaniu z nosem wysoko uniesionym do góry, ale po prostu o odpuszczeniu na chwilę z emocjami i zadaniu prostego pytania - “dlaczego tak uważasz?”. Idiota napisze “h… ci do tego”, wszyscy inni przez chwilę będą zbici z pantałyku.

Agresywnym w sieci jest być bardzo łatwo. Każdy może zostać hejterem. Nie spodobał mu się tytuł artykułu, poza aktora na zdjęciach czy komentarz w internecie i jak śpiewają niestety na stadionach “jazda z k...”. Myślicie, że takie zachowanie to tylko domena durnych idiotów? Niestety z wiekiem życie pokazuje, że przysłowie “nigdy nie mów nigdy” jest prawdziwe. Nie ma ludzi idealnych i nie ma takich, co zawsze zachowują się idealnie. Ja sam mam na sumieniu tyle idiotycznych tekstów i komentarzy, że gdybym miał się z nich rozliczyć, to musiałbym się ze wstydu schować pod krzesłem.

Bycie idiotą w internecie może być więc stanem przejściowym, pomiędzy nerwowym porankiem a przyjemnym weekendem. Nie nauczymy nikogo “jak nie być idiotą”, kiedy nazwiemy go jeszcze gorzej. Najtrudniej jest jednak ocenić, kiedy nasz wysiłek może zakończyć się sukcesem, a kiedy trafimy na przypadek beznadziejny. Warto wtedy ocenić sytuację przez pryzmat własnych zachowań. Kiedy mieliśmy ostatnio ochotę napisać komuś “spie... kretynie” i dlaczego? Szybko zorientujemy się, że to bezsilna walka z celnymi argumentami drugiej strony. Sztuką jest przegrać pojedynek na słowa i odpuścić. Niektórzy jednak tego nie potrafią.

Najlepsi i najszybsi do konwersji są ci, którzy są do bólu złośliwi, ale inteligentni. Oni przeważnie nie lecą za opinią internetowego stada, a budując swoją, opierają się na czymś więcej. Ich przekonanie o ich nieomylności jest więc dużo większe niż całej reszty. Są najbardziej wytrwali w hejtowaniu każdej innej opinii. Kiedy jednak oddzieli się hejt od reszty wypowiedzi i skupimy się tylko na meritum sprawy to możemy atakować. Nie oznacza to, że nam się uda, ale uwierzcie mi, że nawet z wyznawcami teorii o płaskiej ziemi da się fajnie porozmawiać mimo, iż na początku nie sprawiają wrażenia, że jest to możliwe.

Napisałem ten krótki felieton znajdując mnóstwo argumentów na to, że nie mam racji i lepiej hejterów czy idiotów zostawić w spokoju. Gdzieś jednak w środku jestem przekonany, że to nie jest do końca beznadziejna walka i czasem udaje się ją wygrać. Ja mam kilka takich zwycięstw na koncie i wam też tego życzę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu