Szansa ta co prawda jest niewielka, ale warto próbować. Ja czasem próbuję i zaskakuje mnie wysoki poziom skuteczności konwersji idioty na osobę z wątpliwościami. Obserwuję taki proces dość często w komentarzach na Antyweb. Może więc ta cała biblia ma rację o nadstawianiu drugiego policzka.
Jest szansa, że kiedy grzecznie odpowiesz idiocie to przestanie nim być
Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...
Przyznam, że nie zawsze mam cierpliwość - czasem prowokuję, ale czasem zdarza mi się być cierpliwym. Gdy ktoś napisze o mnie, że jestem kłamcą, nieudacznikiem czy partaczem to zwykłe “Dlaczego tak uważasz” czasem zmienia sposób rozmowy o 180%. Może to być dowód na to, że ten przykładowy hejter ma może po prostu zły dzień. Wszedł butem w kałużę, nie dostał podwyżki czy żona powiedziała mu właśnie, że przytył. Szybko rzucony agresywny komentarz w necie jest więc dla niego niczym. Dopóki nie okaże się, że ktoś go przeczytał i chce porozmawiać.
Zawsze zastanawiałem się czy internet naprawdę uwolnił tylu idiotów iż większość wydarzeń w komentarzach to regularne pyskówki i napieprzanki o co tylko popadnie, byle się wyżyć. Z czasem jednak, kiedy przestałem się tym przejmować, zacząłem się zastanawiać po co ludzie to robią, dlaczego tak się zachowują? Oddzielając klasycznych idiotów od reszty hejterów można z tych drugich coś jeszcze zrobić. O ile tylko komuś się będzie chciało. Nie mówię tutaj o zawstydzaniu z nosem wysoko uniesionym do góry, ale po prostu o odpuszczeniu na chwilę z emocjami i zadaniu prostego pytania - “dlaczego tak uważasz?”. Idiota napisze “h… ci do tego”, wszyscy inni przez chwilę będą zbici z pantałyku.
Agresywnym w sieci jest być bardzo łatwo. Każdy może zostać hejterem. Nie spodobał mu się tytuł artykułu, poza aktora na zdjęciach czy komentarz w internecie i jak śpiewają niestety na stadionach “jazda z k...”. Myślicie, że takie zachowanie to tylko domena durnych idiotów? Niestety z wiekiem życie pokazuje, że przysłowie “nigdy nie mów nigdy” jest prawdziwe. Nie ma ludzi idealnych i nie ma takich, co zawsze zachowują się idealnie. Ja sam mam na sumieniu tyle idiotycznych tekstów i komentarzy, że gdybym miał się z nich rozliczyć, to musiałbym się ze wstydu schować pod krzesłem.
Bycie idiotą w internecie może być więc stanem przejściowym, pomiędzy nerwowym porankiem a przyjemnym weekendem. Nie nauczymy nikogo “jak nie być idiotą”, kiedy nazwiemy go jeszcze gorzej. Najtrudniej jest jednak ocenić, kiedy nasz wysiłek może zakończyć się sukcesem, a kiedy trafimy na przypadek beznadziejny. Warto wtedy ocenić sytuację przez pryzmat własnych zachowań. Kiedy mieliśmy ostatnio ochotę napisać komuś “spie... kretynie” i dlaczego? Szybko zorientujemy się, że to bezsilna walka z celnymi argumentami drugiej strony. Sztuką jest przegrać pojedynek na słowa i odpuścić. Niektórzy jednak tego nie potrafią.
Najlepsi i najszybsi do konwersji są ci, którzy są do bólu złośliwi, ale inteligentni. Oni przeważnie nie lecą za opinią internetowego stada, a budując swoją, opierają się na czymś więcej. Ich przekonanie o ich nieomylności jest więc dużo większe niż całej reszty. Są najbardziej wytrwali w hejtowaniu każdej innej opinii. Kiedy jednak oddzieli się hejt od reszty wypowiedzi i skupimy się tylko na meritum sprawy to możemy atakować. Nie oznacza to, że nam się uda, ale uwierzcie mi, że nawet z wyznawcami teorii o płaskiej ziemi da się fajnie porozmawiać mimo, iż na początku nie sprawiają wrażenia, że jest to możliwe.
Napisałem ten krótki felieton znajdując mnóstwo argumentów na to, że nie mam racji i lepiej hejterów czy idiotów zostawić w spokoju. Gdzieś jednak w środku jestem przekonany, że to nie jest do końca beznadziejna walka i czasem udaje się ją wygrać. Ja mam kilka takich zwycięstw na koncie i wam też tego życzę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu