Po Godzinach

H.P. Lovecraft - pisarz grozy, którego zdecydowanie warto poznać

Krzysztof Kurdyła
H.P. Lovecraft - pisarz grozy, którego zdecydowanie warto poznać
19

Kiedy chodziłem do szkoły średniej i dysponowałem masą wolnego czasu, książki czytałem kilogramami. Jak to w przypadku młodej osoby bywa, miewałem w tamtym czasie momenty fascynacji różnymi gatunkami. Nie ominęło mnie też zachłyśnięcie się światem horroru, mającego wtedy moment naprawdę dużej popularności. Tryumfy święciły książki Kinga i Mastertona, w kioskach królowała „Saga o Ludziach Lodu”, czytało się też klasyków takich jak Poe, Stoker, Shelly... Jakimś cudem rozminąłem się wtedy z autorem, którego chce wam dzisiaj przybliżyć, a którego spokojnie można zaliczyć do ścisłej czołówki tego gatunku - Howarda Phillipsa Lovecrafta.

Tę wstydliwą zaległość nadrobiłem znacznie później, w czasie gdy moja młodzieńcza fascynacja horrorem odeszła w przeszłość. Pomimo to, lektura opowiadań tego autora wciągnęła mnie na całego i dziś oceniam jego twórczość znacznie wyżej niż wielu wcześniej hołubionych twórców tego gatunku. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że może i dobrze, że tak to wyszło, opowiadania Lovercrafta nie są lekturą typu rozrywkowego i podobają się raczej bardziej dojrzałym czytelnikom. Bliżej im do twórczości i klimatu Edgara Alana Poe niż Mastertona i znacznie więcej zostawiają naszej własnej wyobraźni.

Cthulhu, Wielcy Przedwieczni, Necronomicon, Arkham to pojęcia, które są dziś obecne w popkulturze na wiele sposobów. Z Lovercrafta twórcy pożyczają fizjonomię Cthulhu, nazwy przedmiotów, imiona bóstw, nazwy miast. Jednocześnie jednak z samych dzieł tego pisarza do widzów dociera niewiele. Z jednej strony szkoda, w dziedzinie horroru Lovercraft jest jednym z mistrzów, z drugiej, jego specyfika powoduje, że te opowiadania są bardzo trudne w adaptacji.

H.P. Lovecraft - podstawowe informacje

Zacznijmy jednak od przedstawienia tego niezwykłego autora, którego historia jest równie ciekawa, co... kontrowersyjna. Pisarz urodził się 20 sierpnia 1890 w amerykańskim mieście Providance, a jego życie od samego początku naznaczyły dramatyczne wydarzenia. Gdy miał trzy lata, jego ojciec trafił do domu dla obłąkanych, gdzie pozostał już do śmierci, która nastąpiła kilka lat później.

To wydarzenie nie pozostało bez wpływu na matka pisarza i za wychowanie młodego Howarda wziął się dziadek. Ten, oprócz bardzo wszechstronnej edukacji, wymyślał dla wnuka różne straszne opowieści, które mogły być ziarnem, z którego wyrosła późniejsza twórczość Lovercrafta. Być może przyczyniły się też do problemów natury psychicznej, jakie dotknęły przyszłego pisarza, gdy miał zaledwie 5 lat. Przyszły pisarz zaczął mieć wtedy duże problemy ze snem, w których regularnie nawiedzały go koszmary. Część wizji, których doświadczył jako dziecko, umieścił jakiś czas później w swoich opowiadaniach.

Problemy psychiczne, a także zdrowotne, trapiły Lovercrafta przez cały okres dorastania.  Ogromnym ciosem była śmierć dziadka, według późniejszych relacji znalazł się wtedy o krok od popełnienia samobójstwa. Biografowie pisarza podejrzewają, że miewał w tamtym czasie poważne epizody depresyjne.

Jednocześnie Lovercraft od najmłodszych lat wykazywał się bardzo wysoką inteligencją i szerokimi zainteresowaniami. Szybko nauczył się czytać, pisał wiersze, pochłaniał mnóstwo prozy, książek o filozofii i mitach. Zaskakująco dużo energii poświęcał także nauce przedmiotów ścisłych, szczególnie chemii i astronomii. Wydawał nawet chałupniczymi metodami gazety naukowe. Jednak po ukończeniu liceum edukacji w tym kierunku nie podjął, prawdopodobnie powodem była... awersję do matematyki, która przyprawiała go o wręcz fizyczne dolegliwości.

Po wejściu w dorosłość przez pewien czas w jego życiu niewiele się zmieniło. Wydaje się, że coraz większe problemy psychiczne jego matki musiały być przytłaczającym go obciążeniem, ponieważ dopiero po jej śmierci życie pisarza wskoczyło na inne tory. Matka dodajmy, podobnie jak wcześniej ojciec trafiła koniec końców do szpitala psychiatrycznego, gdzie po pewnym czasie zmarła.

Dopiero wtedy pisarz zaczął prowadzić bardziej otwarte socjalnie życie, ożenił się i wyprowadził do Nowego Jorku. Nie oznaczało to jednak początku normalnego życia. Małżeństwo szybko się rozpadło,  sam pisarz praktycznie cały czas borykał się z ogromnymi problemami finansowymi. Sam się zresztą do nich mocno przyczyniał dziwnym podejściem do wydawców.

To zmuszało go do pomieszkiwania w niebezpiecznych miejscach, m.in. w dzielnicach biednych imigrantów, co znalazło odbicie tak w jego poglądach politycznych, jak i twórczości. Koniec końców po kilku latach powrócił do rodzinnego miasta. Dodajmy, że mniejsze lub większe problemy psychiczne nie opuszczały go do końca życia.

Ostatnia dekada życia była nie mniej dramatyczna od czasów młodości. Rozwód, zupełne załamanie finansów, samobójcza śmierć bliskiego przyjaciela (pisarza R.E. Howarda, twórcy Conana), a następnie wykrycie raka, to wszystko nie ułatwiało Lovercraftowi pozytywnego nastawienia do życia. Pisarz zmarł w szpitalu w 1937 r.

H.P. Lovecraft - poglądy i kontrowersje

Jak większość bardzo inteligentnych, ale i dotkniętych sporymi problemami osób, Lovercraft miał mocny, ale dziwaczny zespół poglądów na życie. Był, nie bójmy się użyć tego słowa rasistą, opowiadającym się za separacją poszczególnych ras i kultur, a  za szczyt cywilizacji uznawał kulturę Anglosaską.

Nie był zwolennikiem demokracji. Na pewnym etapie życia był monarchistą i zwolennikiem rządów arystokracji. Później jego poglądy ewoluowały przez socjalizm, do idei mocnego interwencjonistycznego państwa i rządów nieokreślonych do końca elit. Jednocześnie Lovercraft był cywilizacyjnym pesymistą, uważał, że zachodnia kultura jest w stanie postępującego rozkładu.

Ważnym aspektem jego osobowości był świadomy ateizm, będący efektem przemyśleń podbudowanych lekturą dzieł z zakresu filozofii, mitologii i religioznawstwa. Można być pewnym, że zainteresowanie tym tematem, podobno zapoczątkowane jeszcze w szkole podstawowej pomogła mu w stworzeniu tak przekonującego i przerażającego stylu, z jakiego jest znany.

Jak czytać dzieła Lovecrafta

Ciekawym zjawiskiem, które można dziś zauważyć, jest fakt, że wśród ludzi interesujących się horrorem, ale też i fantasy, Lovercraft jest znacznie bardziej znany niż często czytany. Nie raz spotkałem się z osobami uwielbiającymi mitologię Cthulhu, którzy nie przeczytali zbyt wielu pozycji tego autora, a tych co przeczytali, nie oceniali najwyżej.

Opowiadania Lovercrafta z pewnością nie są tak łatwe, jak większość „nowoczesnych” dzieł z gatunków, na które miały przemożny wpływ. Jego teksty niosą ze sobą znacznie większą ilość niedopowiedzeń i bardzo mocno odwołują się do naszej osobistej wyobraźni, a w stylu przypominają raczej stylowe teksty Edgara Alana Poe niż nowoczesne czytadła Mastertona czy Kinga. Nieprzypadkowo pojawiają się głosy sugerujące „świeżakom”, żeby Lovercrafta odpowiednio sobie dawkować.

Osobiście jestem innego zdania. Jeśli ktoś ma zakochać się w prozie tego autora, powinien sięgnąć od razu po najlepsze zbiory opowiadań i przekonać się, w co inwestuje swój czas. Przygotujcie się tylko na to, że spora część z nich nie będzie miała konstrukcji typowej dla normalnych opowieści tego typu, ze starannie napisaną linią fabularną, zwrotami akcji i optymistycznym lub pesymistycznym rozwiązaniem.

Twórczość Lovercrafta określiłbym raczej jako impresje ze świata ludzi, odkrywających, że są tylko niewiele znaczącym pyłem we wszechświecie. Wszechświecie pełnym znacznie bardziej rozwiniętych i potężnych istot, pełnym grozy rozsiewanej przez ich, często mimowolne, oddziaływanie. Opowiadania często mają formę listów lub nerwowych relacji osób, które przeżyły na własnej skórze przerażające wydarzenia.

Opowiadania nie wyjaśnią Wam też mitologi Cthulhu i Wielkich Przedwiecznych, tak naprawdę Lovercraft nie stworzył całościowego i spójnego systemu. Będziecie musieli składać sobie jego elementy porozsiewane po całej jego twórczości, a resztę uzupełniać własną wyobraźnią. Od Lovercrafta otrzymacie tajemnicę, klimat i opisy zmuszające waszą psychikę do tworzenia obrazów rodem z Waszych najgorszych koszmarów.

Najlepsze opowiadania H.P. Lovecrafta

Opowiadania Lovercrafta są wydawane w Polsce od lat 80.tych XX wieku. Muszę przyznać, że jeśli miałbym komuś polecić tylko jedną książkę tego autora, byłoby to właśnie pierwszy zbiór opowiadań pt. „Zew Cthulhu”. Wydawcy zdecydowali się tam umieścić oprócz tytułowego opowiadania, także: „Widmo nad Innsmouth”, „Kolor z przestworzy”, „Szepczący w ciemności”,
„Duch ciemności”, „Koszmar w Dunwich” oraz „Muzyka Ericha Zanna”.

Drugim bardzo polecanym zestawem jest zbiór „W górach szaleństwa”, zawierający także opowiadania „Uwięziony wśród faraonów”, „Zapomniane miasto”, „W murach Eryksu”, „Cień spoza czasu”, „Pełzający Chaos”. Jeśli nie będziecie mieli dość, możecie poszukać takich opowiadań jak choćby „Historia Necronomiconu”, opowiadająca o zmyślonej przez pisarza księdze o Przedwiecznych, w której autentyczność uwierzyło wielu czytelników. Zresztą, z tego co widzę, wydano ostatnio wiele różnych zestawów opowiadań i właściwie cieżko któregoś nie polecić.

Nie zamierzam Wam tu jednak streszczać tych najważniejszych opowiadań z mitologii Cthulhu, zdecydowanie lepiej poznać je bezpośrednio z książek. Streszczenia tekstów Lovercrafta nie są w stanie oddać ich klimatu, a pozbawią Was później przyjemności zanurzenia się w mroki stanów Nowej Anglii, spacerów po Arkham i korytarzach Uniwersytetu Miskatonic czy odkrywaniu ukrytych starożytnych miast.

Żebyście nie mieli jednak wrażenia, że w całym felietonie nie dostaliście żadnego lovercraftowskiego konkretu, postaram się Wam opisać, czym jest styl Lovercrafta, na podstawie krótkiego, ale jakże dobrego opowiadania pt. „Model Pickmana”. Jest to w moim odczuciu najlepszy tekst tego pisarza i akurat w jego przypadku, nawet ujawnienie całej treści nie byłoby w stanie popsuć jego odbioru.

Siłą tego tekstu jest sposób, w jaki autor manipuluje naszą psychiką, opisując rzeczy mające być przerażające tak bardzo, że wykracza to poza normalną, ludzką skalę. Jakakolwiek próba dosłownego skonstruowania takiego obrazu jest skazana na porażkę, ludzie są zbyt różni. Lovercraft bawi się więc sugestiami, niedopowiedzeniami i próbuje zmusić nasz mózg, żeby ten sam „narysował” sobie odpowiednio przerażające wizje.

Sama treść opowiadania jest dość prosta. Główny bohater opowiada w nim dlaczego zerwał kontakty z genialnym malarzem, specjalizującym się w malowaniu pełnych grozy obrazów. Przez kilka stron opowieści zagłębiamy się w podróż po tajnej pracowni mistrza, którą zdobią obrazy tak perwersyjne, że zwiedzającemu zdarza się krzyknąć z przerażenia. Malarz prowadzi nas aż do piwnicy tego ponurego domostwa. Piwnicy, w której odkryjemy najbardziej przerażającą z jego tajemnic ;)

Twórczości Lovecrafta w pokulturze

Jak już na wstępie zaznaczyłem, nawiązań do twórczości Lovercrafta jest dziś w świecie popkultury bardzo dużo. Żeby nie być gołosłownym: Arkham trafiło do świata Batmana i jest jedną z najbardziej znanych lokacji tego uniwersum. Księga Necronomicon stała się wręcz samodzielnie egzystującą instytucją. Pojawia się w książkach Kinga, Pratchetta, Sapkowskiego i wielu innych autorów. Jej różne odmiany występują w co najmniej kilku filmach, z najbardziej chyba znanym „Necronomicon ex mortis” z serii „Martwe zło”. Mitologia Cthulhu wpłynęła też na twórców takich seriali jak choćby „Stranger Things”.

Z mitologii Cthulhu czerpie też wielu twórców gier planszowych („Horror w Arkham”, „Posiadłość szaleństwa” itd.) i komputerowych (choćby „Alone in the Dark”). W większości tych tytułów klimat Lovercrafta jest oddany bardzo wiernie, a sporo gier bezpośrednio korzysta z opowiadań pisarza. Znacznie trudniej tu o wpadkę, niż w przypadku kina i TV.

Jeśli chodzi o filmowe adaptacje opowiadań Lovercrafta... niestety jest źle, a nawet bardzo źle. Nie widziałem wszystkich „dzieł” które powstały, ale o większości wolałbym zapomnieć. Jeśli na siłę miałbym coś wyróżnić, byłyby to filmy-eksperymenty udające stare kino, pt. „Zew Cthulhu” oraz „Szepcząc w ciemności”. Ale jest to kino tak specyficzne, że spodoba się tylko niewielkiemu promilowi widzów. Mówiąc krótko, czytajcie opowiadania!

Część z Was pewnie się obruszy, że nie wymieniłem tu „W paszczy szaleństwa” Carpentera, ale pamiętajcie, że ten najlepszy z lovecraftowskich filmów... nie jest adaptacją jego prozy. To subtelny hołd dla jego twórczości, nieźle oddający klimat jego dzieł. Nie da się jednak ukryć, że od strony technicznej film się mocno zestarzał.

Dziś z marki pisarza próbuje korzystać też HBO ze swoją „Krainą Lovercrafta”, ale to serial bardziej o problemach rasowych w Stanach Zjednoczonych, a nie coś na co od lat czekają fani pisarza. Szczerze? Osobiście uważam, że wybitnej adaptacji możemy się nigdy nie doczekać. W sumie, wcale mi to nie przeszkadza, siłą twórczości tego pisarza jest oddziaływanie na naszą wyobraźnię, a nie serwowanie nam gotowych rozwiązań.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu