Felietony

Gwiezdne Wojny Historie wstrzymane. I bardzo dobrze, taśmowej produkcji filmów mówię zdecydowane NIE

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

20

Zamieszanie wokół nowych filmów z uniwersum Gwiezdnych Wojen jest naprawdę niepokojące. Niedawno czytaliśmy o tym, że w przygotowaniu jest 9 nowym filmów - teraz pojawił się raport, według którego obrazy z serii “Opowieści” są wstrzymane. Nie wiem jak Wy, ale ja odetchnąłem z ulgą.

Nie są to jeszcze oficjalne stanowiska Disney i Lucasfilm, podejrzewam jednak, że w ogóle się takowych nie doczekamy. Bo w zasadzie co by się w nich nie pojawiło, to i tak nie zostałoby dobrze odebrane. Taki paradoks - niby nie chcemy regularnie oglądać kolejnych Gwiezdnych Wojen, ale jednak informacja o ich braku wywołałaby jeszcze większe zamieszanie.

Przesyt?

Oglądałem Hana Solo chwilę przed premierą i uważam, że to bardzo dobry film. Czy potrzebny? Tu bym polemizował, choć wypełnienie pewnych luk fabularnych i poznanie historii jednego z najpopularniejszych bohaterów uniwersum wydawało się potrzebne. Niezależnie od motywacji i sensu, to jest naprawdę udany film, zdecydowanie lepszy od Ostatniego Jedi - który przecież był filmem ważniejszym, dla wszystkich.

Póki co możemy się pożegnać z filmem o Bobba Fettcie i Obi-Wanie. Dlaczego? Powodów jest pewnie przynajmniej kilka, jako podstawowy i najbardziej logiczny wskazuje się finansową klapę historii o Hanie Solo. Na początku czerwca mówiło się o 50 milionach strat, jakie ma przynieść film, analitycy finansowy branży filmowej celowali w więcej, bo aż 80 milionów dolarów. Oczywiście takie straty nie zaszkodzą firmie Disney i nagle nie zostanie puszczona z torbami, ale nie dziwię się, że w obliczu kiepskich pieniędzy jakie przyniósł film (a koszty nie były małe), kręcenie kolejnych nie wydaje się sensowne. Szczególnie, że Solo jawił się jako naprawdę fajna odskocznia od głównego wątku i historia, którą każdy chciał poznać.

Fanowski zwiastun filmu o Kenobim.

Pisałem jakiś czas temu o tym, że filmowe Gwiezdne Wojny powinny zrobić sobie przerwę i wygląda na to, że podobnie uważa Disney. I mimo tego, że opowieść o Hanie Solo bardzo mi się podobała, zdania nie zmieniam. Oczekiwania wobec filmu miałem zerowe, a to dlatego, że zawiodłem się Ostatnim Jedi. Nie czułem też tej frajdy, która wiąże się z pierwszą konsumpcją obrazu z tego uniwersum. No, ale bądźmy szczerzy - czy da się ponownie poczuć po kilku miesiącach? Przeniesienie premiery na pierwszą połowę roku, chwilę po poprzednim filmie było kiepskim pomysłem i teraz Disney musi się liczyć z jego konsekwencjami.

Dowiadując się o tym, że Disney przejął prawa do uniwersum Gwiezdnych Wojen żartowaliśmy, że w kolejnych filmach zobaczymy Myszkę Miki i młodych aktorów znanych z musicalowych produkcji firmy. Nie wzięliśmy jednak pod uwagę, że marka będzie eksploatowana do granic możliwości, a kolejne filmy produkowane taśmowo. A póki co tak właśnie jest. Nie wiem jaka tęga głowa wymyśliła tak gęstą listę premier - przecież to w ogóle nie wpisywało się w historię Star Wars, gdzie jak na szpilkach czekaliśmy latami na nowe odsłony. I to w dużej mierze ten czas spędzony bez filmów sprawiał, że poprzednie odsłony obrastały kultem. Mam dziwne wrażenie, że po wypuszczeniu IV, V i VI epizodu nic w filmowym uniwersum Gwiezdnych Wojen nie idzie tak, jak powinno - niezależnie od tego kto jest za sterami.

Disney zmądrzał?

Przeglądając sieć w poszukiwaniu informacji na temat wstrzymania produkcji filmów z serii “historie” natknąłem się na kilka ciekawych tez:

Disney jest ostrożny w działaniach, nie chce bowiem zniszczyć dziedzictwa Gwiezdnych Wojen;

Firma nie szuka szybkiego sposobu na wydojenie marki tak mocno, jak to tylko możliwe.

Pisał to chyba niepoprawny optymista z klapkami na oczach. Przecież dokładnie to działo się przez ostatnie lata. Może się więc wydawać, że Disney potrzebował lekkiego wstrząsu by iść po rozum do głowy. No bo - przyznajcie sami - jeśli informacja o wstrzymaniu prac nad częścią filmów faktycznie się potwierdzi, PR-owo może się to okazać bardzo dobrym ruchem. Fani odetchną z ulgą, będą czekać, dyskutować, spekulować - czyli coś, na co ostatnio nie mieli czasu. Jednocześnie Disney będzie się starał wypuszczać kolejne materiały (a są przecież w planach animacje i seriale) ostrożnie, badając jednocześnie czy widzowie są już głodni nowych filmów, czy lepiej schować je na razie do szuflady i poczekać na lepsze czasy. Przecież mają wolną rękę, nie ogranicza ich praktycznie kanon SW, mogą coś stworzyć, odsłożyć na rok czy dwa i materiał nie powinien się zestarzeć. Poziom efektów specjalnych w filmach z uniwersum Gwiezdnych Wojen jest tak wysoki, że raczej reszta filmowej branży będzie się przez ten czas starała do niego równać i wątpliwe, by ktoś w najbliższych latach go w filmach science-fiction przeskoczył.

Jako wieloletni fan Star Wars uważam, że wstrzymanie prac nad kolejnymi historiami to bardzo dobra decyzja, która pozytywnie odbije się na marce. Trzymam więc kciuki, by te doniesienia i raporty okazały się prawdą.

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu