Życie co jakiś czas (zdecydowanie zbyt często) daje nam przykład na to, że ludzie nie mają instynktu samozachowawczego i wsiadają za kółko pod wpływem alkoholu. Dotyczy to zarówno zwykłych ludzi jak i gwiazd showbiznesu.
Gwiazda (kolejna) na bani i pewnie nie ostatnia
Branża plotkarska żyje dzisiaj wpadką wokalistki Bajmu, która została wczoraj zatrzymana na warszawskim Mokotowie za jazdę pod wpływem alkoholu. Według relacji mediów, zwróciła uwagę jednego z kierowców poprzez jazdę "zygzakiem". Po przyjeździe Policji okazało się, że kierująca pojazdem, 61-letnia kobieta miała ponad 2 promile alkoholu we krwi. Za jazdę pod wpływem alkoholu zostało jej zabrane prawo jazdy, a sprawa prawdopodobnie trafi do sądu. W najgorszym wypadku grożą jej nawet 2 lata więzienia. Niestety nie jest to pierwsze i zapewne nie ostatnie tego typu zdarzenie, bo Polacy nader często siadają za kółko po "kilku głębszych", jak widać niezależnie od swojego statusu społecznego. Przykładów gdy znani i lubiani zostali zatrzymani za jazdę pod wpływem alkoholu nie brakuje, a w statystykach Policji jeszcze bardziej przerażająca jest statystyka ile takich osób jest zatrzymywanych każdego dnia.
Według oficjalnych informacji Policji w 2020 roku nietrzeźwe osoby brały udział w 2540 wypadkach drogowych (10% wszystkich wypadków), w których śmierć poniosło aż 327 osób. Paradoksalnie nie jest to wcale taka zła wiadomość, bo jak się okazuje liczba tych wypadków od 10 lat sukcesywnie maleje, choć wyraźnie widać, że trend w ostatnich latach mocno wyhamował, a 2020 rok nie jest do końca reprezentatywny.
Bardziej szokujący jest za to fakt, że w 2020 roku zatrzymano ponad 98 000 osób prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu, daje to średnio 268 osób każdego dnia. To co prawda spadek o 12 000 w porównaniu do 2019 roku, ale jest w tej statystyce jeden mały szkopuł. W 2019 roku zbadano trzeźwość u 16,8 mln osób, podczas gdy w 2020 takich badań wykonano zaledwie... 6,7 mln. 10 mln mniej badań, a tylko 12 000 mniej wykrytych przypadków, to druzgocące liczby.
Czy technologia pozwala coś z tym zrobić?
Kilka miesięcy temu pisałem o tym, że Unia Europejska od maja 2022 roku chce wymusić na producentach samochodów montaż instalacji blokady zapłonu samochodu. Taki mechanizm mógłby być podłączony do wbudowanego alkomatu. Nie będzie to jeszcze wyposażenie obowiązkowe, ale nie jest wykluczone, że w przyszłości zanim ruszymy w drogę, będziemy musieli dmuchnąć w ustnik. Patrząc na powyższe statystyki to wcale nie jest taki zły pomysł.
Owszem, zaraz odezwą się obrońcy wolności, którzy powiedzą, że zła Unia Europejska znowu za bardzo ingeruje w życie zwykłych ludzi. Ale patrząc na powyższe statystyki, inaczej się nie da. Wszyscy zgodzimy się, że jazda pod wpływem alkoholu jest zła, więc czy to taki problem aby przed odpaleniem silnika sprawdzić swoją trzeźwość? Ja bym poszedł nawet o krok dalej, niech pojawi się czujnik, który sam wykrywa stężenie alkoholu w kabinie pasażerskiej i uniemożliwia dalszą jazdę gdy jest ono zbyt duże w okolicach kierownicy. W ten sposób gwiazdy telewizji nie tylko unikną takich wpadek jak Pani Beata, ale przede wszystkim na naszych drogach będzie znacznie bezpieczniej.
Szkoda tylko, że to nadal sfera marzeń, bo takie instalacje nie staną się standardem przez kolejne 20 lat. Do czasu aż obecna flota samochodów w Polsce nie zostanie wymieniona na nowszą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu