Trudno sobie teraz wyobrazić brak obecności Marvela w kinach. A jednak przed ostatnią dekadą, filmy o superbohaterach nie były ani popularne, ani udane i udział gwiazd ograniczał się do głównej roli. Czasy się zmieniły i to bardzo.
Tamte czasy odeszły już w zapomnienie i powracając jedynie w formie laurki, którą umożliwiło stworzenie koncepcji multiwersum. Dzięki temu, chociaż w 2005 roku każdy z rezygnacji kręcił głową po premierze Elektry, która dodała kolejny zły film do puli, w tym roku można było się cieszyć na widok Jennifer Garner w Deadpoolu i Wolverine'ie. Czasy się bardzo zmieniły.
Dzisiaj każdy czeka na wezwanie z Marvela, gwiazda zdradza przyczynę
Pojawienie się ulubionego aktora w kolejnym filmie Marvela, wciąż na pewno bardzo cieszy fanów. Obecnie jednak nie ma już takiego napięcia czy kiedykolwiek się to wydarzy, raczej zastanawiamy się kiedy i w jaką postać komiksową się wcielą ulubieni. Całkowicie zniknęła wątpliwość, że prędzej czy później aktorzy zostaną wezwani do ratowania świata.
Czemu mieliby odmówić? Filmy generują miliardy dolarów za samo wyświetlanie w kinach, a gdzie tam niezliczone ilości dolarów z gadżetów, zabawek i innych produktów? Za to Elizabeth Olsen nadała temu wszystkiemu jeszcze drugie dno, o tym zazwyczaj się nie myśli.
"Marvel jest takim stabilnym elementem, do którego zawsze mogłam wrócić i stworzył (...) poczucie bezpieczeństwa w moim życiu, które daje mi wolność do wybierania innych prac. Nie czułam się więc, jakbym musiała zrobić najpierw to potem tamto", powiedziała dla Vulture aktorka
Czytaj dalej poniżej
To jest po prostu praca na co dzień
Gwiazda pierwszego serialu Filmowego Uniwersum Marvela WandaVision, do swojej pozycji dochodziła bardzo spokojnie, nie w tak wybuchowym stylu jak jej starsze siostry. Związana z kinem niezależnym i deskami teatru aktorka, po raz pierwszy szerokiej publiczności pokazała się za sprawą Godzilli z 2014 roku. Jej serce jednak wciąż jest w tych wczesnych dniach. Przedstawiła jednak ciekawą wizję, o której zazwyczaj się pewnie nie myśli i o której zapominają nawet najwięksi gracze filmowego świata.
Reżyser Quentin Tarantino jest jednym z najgłośniejszych krytyków serii marvelowskich filmów i seriali, a także aktorów, którzy biorą udział w tych produkcjach. Niejednokrotnie wyrażał swoją niechęć, a wręcz można by było to odebrać jako pogardę dla zaangażowanych osób. Nie uważa aktorów grających w Avengersach czy WandaVision za gwiazdy filmowe. Jak sam próbuje powiedzieć, niby mu jest to obojętne, ale jednak boli go, że Hollywood jest teraz skupione tylko na tych produkcjach.
Trochę między słowami da się dostrzec, co ma na myśli. Prawdopodobnie za bardzo romantyzuje machinę, jaką jest Hollywood. To wszak maszyna biznesowa, a nie, artystycznych produkcji. Jemu się udało, ale też potrzebował lat. Dużo trzeźwiejsze wydaje się podejście Elizabeth Olsen, która podchodzi do całej tej zabawy jak do codziennej pracy dającej pieniądze na chleb oraz dzięki której może się realizować artystycznie.
Aktorzy zawsze mile widziani
Krytyka maszynki do robienia pieniędzy, jakimi się stały filmy o superbohaterach, też nie dziwi. Naprawdę jest ich wiele, ale każdy odnosi kasowy sukces, więc jest jak jest. Dla odmiany miło usłyszeć taki bardziej ludzki czynnik, który jest integralną częścią tych produkcji. Ponadto najwyraźniej jest po prostu miło.
"Za każdym razem czuję, że to był mój wybór", mówi dalej Olsen. "Zawsze to postać wyznacza cele. Jest tak, słuchaj: mamy taki pomysł i to dlatego chcemy, żebyś wróciła. Nie: po prostu niech coś tam zrobi"
Jak widać, nieważne ile pieniędzy się zarabia, psychika ludzka wciąż działa tak samo. Nawet aktorzy z pozoru osiągnąwszy wszystko, chcą realizować marzenia i nie odklepywać za każdym razem, po prostu swojej "dniówki".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu