Ile razy już słyszeliście o streamowaniu gier? Podejrzewam, że skoro czytacie ten tekst, to technologie nie są wam obce i choć raz natknęliście się na wspomnienie o przyszłości rozgrywki online, która niezależna jest od możliwości maszyny, a od prędkości łącza internetowego.
Prób stworzenia i wdrożenia takich usług było kilka. Pisaliśmy o nich wielokrotnie, ale ani globalnie, ani na naszym rodzimym rynku, żadna z nich nie zyskała większej popularności, o staniu się powszechną nie wspominając. Microsoft mógłby to zmienić - wykazuje nawet inicjatywę, ale egzekucja tego pomysłu będzie kluczowa dla powodzenia całego planu.
Gry z Xboksa bez Xboksa
W rozmowie z Bloombergiem szef działu gier i Xbox - Phil Spencer - mówił o zwiększeniu nacisku przez Microsoft na gry same w sobie, model subskrypcji oraz inne usługi z kategorii gamingu. Padła jasna zapowiedź, według której Microsoft "w ciągu następnych trzech lat prawdopodobnie zaprezentuje usługę streamingową, do której nie będzie potrzebna konsola żadnego typu". Przypomnijmy, że już teraz posiadacze Xboksów mogą korzystać z multiplatformowej oferty Xbox Play Anywhere, dwóch subskrypcji Xbox Game Pass oraz EA Acces od Electronic Arts,a gracze Minecrafta mogą rywalizować lub współpracować ze sobą niezależnie od urządzenia. Przypomina wam to coś? To wizja Satya Nadelli realizowana przez firmę z Redmond od kilkudziesięciu miesięcy.
Widoczne to jest w kategorii mobile, gdzie platforma Microsoftu przegrała z kretesem, ale aplikacje i usługi dostępne na urządzeniach i systemach największych konkurentów mają się świetnie. Outlook, OneDrive, Word czy Excel na Androidzie oraz iOS-ie działają i wyglądają coraz lepiej. Oczywiście zdarzają się wpadki, ale ogólny obraz sytuacji jest pozytywny.
Microsoft ma know-how
Bardzo podobnie może być za te kilka lat na rynku gier, z tą różnicą, że Microsoft będzie budował swoje imperium w oparciu o obydwa filary - software'owy i hardware'owy. Obecnie Microsoft stara się odzyskać stracony dystans do Sony - pod względem liczby sprzedanych konsol nie wygląda to najlepiej, gdyż wynik PlayStation 4 jest ponad dwukrotnie lepszy od Xboxa One. Ruch ku usłudze streamingowej mógłby ten rezultat jeszcze pogorszyć, ale przy odpowiedniej strategii w dłuższej perspektywie działania Microsoftu mogłyby przełożyć się na znaczny wzrost liczby graczy. Ten byłby sumą grupy użytkowników usługi oraz posiadaczy konsol, które wciąż miałyby pierwszeństwo. Gdy pojawiałby się najpierw w tradycyjnej dystrybucji, by później (około 2-3 miesięcy) trafić do oferty usługi streamingowej.
Z samej usługi korzystalibyśmy przede wszystkim na pecetach, gdzie rządzi Windows 10. Zintegrowanie nowości z obecną, wbudowaną w system aplikacją Xbox mogłoby wiele dać. Zastanówmy się jednak, czy Microsoft jest gotowy do tak dynamicznej zmiany kursu. Chwilę temu premierę miała konsola Xbox One X, którą czeka wiele wyzwań i firma skupiona jest na rozwoju zaplecza gier dla "najmocniejszego konsoli świata". Nawet 3-letni termin może okazać się bardzo trudny do zrealizowania, choć z drugiej strony w międzyczasie infrastruktura rozwinęłaby się na tyle, że grupa potencjalnych klientów by się zwiększyła.
Timing będzie miał znaczenie
Na ile byłby to biznes dochodowy i przyszłościowy, a na ile pokaz siły i prężenie muskułów? W mojej ocenie kluczowe byłoby tu nieoglądanie się na konkurencję, która ogranicza dostęp do swojego rozwiązania. Zamiast kilku rynków, jak amerykański, brytyjski i zachodnioeuropejski, Microsoft wybrałby kilkadziesiąt krajów, w tym tak świetnie rozwijające się , zaawansowane i gotowe jak Polska, to wstrzemięźliwość Sony mogłaby przynieść dotkliwe konsekwencje. O ile Japończycy, będąc o krok z przodu, nie podkręcą tempa i zagarną kolejnych rynki dla siebie wprowadzając na nie PlayStation Now.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu