Lizard Squad naprawdę nie próżnuje. Miesiąc temu informowaliśmy o potężnym ataku na PlayStation Network i Battle.net, natomiast w weekend miała miejsc...
Lizard Squad naprawdę nie próżnuje. Miesiąc temu informowaliśmy o potężnym ataku na PlayStation Network i Battle.net, natomiast w weekend miała miejsce seria ataków na serwery Destiny i Call of Duty Ghosts. Grupa znana jest także z wyjątkowej bezczelności - z powodu jej działań zawrócono samolot, na pokładzie którego leciał John Smedley - szef Sony Online Entertainment. Tym razem oberwał kto inny, ale grupa nie zapomniała o osobie, której także w nieco spektakularny sposób pokrzyżowała plany.
Wcześniejsze doniesienia na temat Lizard Squad zdawały się wykazywać, iż grupa zaprzestała działalności i rozpadła się. Nieoficjalnie mówiło się o rozłamie wewnątrz grupy. Potwierdzeniem tych doniesień był fakt, iż strona internetowa cyberprzestępców przestała działać (i nie działa do dzisiaj), jednak aktywność grupy na Twitterze zdaje się mówić co innego.
Serwery obydwu gier zostały zaatakowane 20 września - atak na pewno został skierowany w serwery po stronie Bungie, bowiem gry nie działały dla obydwu usług producentów konsol - Xbox Live i PlayStation Network. Gra podczas łączenia z serwerem informowała o błędzie.
Cyberprzestępcy jednak zdążyli popisać się absolutną bezczelnością w stosunku do Smedleya, którego próbowali ośmieszyć, wysyłając mu na Twitterze fotografię grobu jego ojca. Smedley zareagował nader żywo i obiecał grupie, że FBI wpadnie w końcu na trop i doprowadzi jej członków przed sąd.
Na temat ustaleń FBI niestety nie wiemy nic, oprócz tego, że śledztwo aktualnie znajduje się w toku.
Źródło: cnet.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu