Gry

Grid 2 - recenzja

Arkadiusz Ogończyk
Grid 2 - recenzja
0

Codemasters to firma z wielkimi tradycjami - Big Nose, Dizzy czy Micro Machines nie bez powodu biły rekordy popularności. Z czasem różnorodny profil tego brytyjskiego przedsiębiorstwa zaczął się jednak zmieniać, co było napędzane przede wszystkim sukcesem serii Colin McRae Rally i Toca. Dziś „mistrz...

Codemasters to firma z wielkimi tradycjami - Big Nose, Dizzy czy Micro Machines nie bez powodu biły rekordy popularności. Z czasem różnorodny profil tego brytyjskiego przedsiębiorstwa zaczął się jednak zmieniać, co było napędzane przede wszystkim sukcesem serii Colin McRae Rally i Toca. Dziś „mistrzowie kodu” działają pod szyldem Codemasters Racing i zajmują się już tylko grami wyścigowymi. Czy wyszło im to na zdrowie?

Z finansowego punktu widzenia na pewno nie narzekają, odpychając się kolejnymi odsłonami cyklu Dirt i licencją Formuły 1 – niektórzy gracze mogą się jednak poczuć taką postawą zawiedzeni, zwłaszcza teraz, gdy po pięciu latach od premiery Race Driver: Grid ukazuje się Grid 2.

Czy 2013 rok to dobry czas na wydanie takiej gry? To zależy. Fani pierwszej części na pewno pamiętali jazdę po pięknych torach, budowę własnej stajni w garażu, zbieranie waluty na najlepsze wózki, hipnotyzujący kobiecy głos służący za przewodnika i bardzo sugestywny widok zza kokpitu. Problem w tym, że kontynuacja właściwie pozbyła się wszystkich tych rzeczy… Miejsca w jakich się ścigamy to oczywiście kwestia gustu i należy przyznać, że te są pełne szczegółów – szkoda tylko, że zastraszająca większość z nich ma przygaszone barwy, zachmurzone niebo, lub razi pomarańczowym, zachodzącym słońcem, które jest fajne raz na jakiś na jakiś czas, ale nie co chwilę (naprawdę, większość wyścigów odbywa się pod wieczór). Otoczenie może pochwalić się wieloma szczegółami, budynkami, przyrodą, widownią i efektami takimi jak fajerwerki rozświetlające nocne niebo czy przelatujący nad nami samolot. Wypada to docenić, choć zasada coś za coś niestety zadziałała i w tym przypadku, i cała ta efektowność została umieszczona w Grid 2 kosztem widoku z kokpitu, na którym wielu fanom tak bardzo zależało.

Swoją reputację i garaż budujemy zdobywając kolejnych fanów i na zasadzie swej rosnącej popularności otrzymujemy zaproszenia na kolejne wyścigi oraz odblokowujemy samochody. W poprzedniej części poza sławą dostawaliśmy też pieniądze, które przeznaczaliśmy na fury i mocno czuć tu brak tego aspektu ekonomicznego, tak samo jak brak czytelnego podziału zawodów. Przypomnę, że w jedynce widzieliśmy trzy regiony z góry, „rozłożone na stole” i warunki potrzebne do wzięcia udziału w kolejnych zawodach. W Grid 2 panuje za to jakaś niezdrowa fascynacja Windowsem 8, jego okienkami i ograniczenie przechodzenia do kolejnych faz kariery, obserwując listę zawodów na wirtualnym monitorze w naszym garażu. W trybie dla jednego gracza mamy naprawdę ograniczony wpływ na to w jakim następnym wyścigu weźmiemy udział przez co np. zanim dostałem się na wyczekiwane driftowe szaleństwo w Japonii musiałem spędzić z grą cztery godziny męcząc się z zawodami w Stanach, czekając na zaproszenie z Europy i w końcu dobić się do Azji… To nie powinno tak wyglądać.

Kosmetyczną, ale mocno irytującą sprawą jest również nasz towarzysz-przewodnik, na którego wybrano dziwnie podnieconego speakera aka „jestem stereotypowym Amerykaninem jarającym się sportami ekstremalnymi”, który mocno przeszkadza wtrącając podczas wyścigu czerstwe teksty w stylu wiem, że jesteś najlepszy, udowodnij to, lub został Ci jeszcze jeden rywal, gazu! itd. O wiele lepiej wypadała wyważona pani manager, która w Race Driver: Grid koiła nerwy swym aksamitnym głosem, rzeczowo tłumacząc kolejne cele i założenia wyścigów, sprawiając wrażenie, że trzyma pieczę nad całym naszym zapleczem… tu dostajemy tylko ziomka, który lubi wrzucać filmy na YouTube. Bardzo przypomina to kolejną próbę udawania przed graczem, że zostaje przeniesiony w super-świat, gdzie wszystko jest super-fajne i przypomina tylko otoczkę super-modnych energy drinków i naklejek. Było to jeszcze w miarę do zniesienia w Dirt 2, ale wraz z nadejściem Dirt 3 i Dirt Showdown udowodniono tylko, że formuła takich gier jest bardzo płytka. Boli to tym bardziej, że najnowsza pozycja Codemasters Racing ukazała się po Forza Horizon, które dokładnie pokazało jak powinno się robić takie „festiwalowe” wyścigi i cały czas stanowi dla nich wzór.

Nie da się zatem ukryć, że otoczka Grid 2 ucierpiała bardzo mocno, a co ze ściganiem? Sama rywalizacja ma na szczęście więcej wzlotów niż upadków. Autorom jest bliżej do bardziej arcade’owego stylu, nie jest to jednak czysta zręcznościówka, choć brak tu takich rzeczy jak dopałki, turbo napęd czy rozwijanie szalonych prędkości w kilka chwil. Mamy za to ponad pięćdziesiąt autentycznych modeli samochodów, które potrafią wyraźnie różnić się od siebie parametrami, masą i napędem, a co za tym idzie sposobem sterowania. Bardziej niż widowiskowe akcje nagradzane są tu odważne wejścia w zakręty i opanowanie przy nich poślizgu, dzięki któremu nadrobimy odległość dzieląca nas od oponentów.

Jazda sprawia sporo przyjemności przede wszystkim dzięki temu, że trudno tu o coś takiego jak „łatwy wyścig”. Wszystkie zawody w jakich weźmiemy udział pełne są walki, przepychania się i  oponentów potrafiących wykorzystać nasze błędy – nie są tak zawistni i pamiętliwi jak to było reklamowane, jednak starają się jak mogą. Nie byłoby też Grida bez rozwiązania, które przed laty  wprowadziła ta seria, czyli możliwości cofania czasu w dowolnej chwili (ale tylko pięć razy podczas wyścigu na normalnym poziomie trudności). Rozwiązanie to jest użyteczne i jak zawsze zachęca do ostrych szarży, na które bez tej możliwości byśmy sobie raczej nie pozwolili.

Tryby jakimi urozmaicono nam zabawę to zawody driftowe, wyścigi z czasem, pojedynki jeden na jeden oraz bezkolizyjne wyprzedzanie wielkich amerykańskich pick upów na punkty. Jest zatem co robić, choć najwięcej emocji dostarcza oczywiście multiplayer przez sieć, w którym karoserie gniotą się na potęgę, a brak możliwości cofania czasu (co naturalne) szybko weryfikuje przyzwyczajenia z trybu kariery. Trzeba przyznać, że zmagania na serwerach są naprawdę ciekawe, gdyż akurat w nich możemy zarabiać pieniądze, budować swój garaż od zera i tuningować samochody (niezbyt mocno, ale zawsze). Co ciekawe, odbywa się to niezależnie od postępów w rozgrywce jednoosobowej, zatem nie przeniesiemy sobie od razu wszystkich najlepszych aut do multi, tylko powolnie będziemy budować swoją sieciową reputację od zera. Dla osób ze sporym zapasem wolnego czasu to idealne rozwiązanie. Kolejną wesołą nowiną jest Split screen, dzięki któremu pościągamy się ze znajomymi na jednej konsoli.

Fani pierwszej części mogą poczuć się nieco zwiedzeni Grid 2, między 2008 a 2013 zdarzyło się naprawdę wiele w grach wyścigowych, czego Codemasters chyba nie zauważyło… Gra się jednak przyjemnie i  oprawa cieszy oko – tym bardziej szkoda, że czasy ładowania są zbyt długie, a „prawdziwy” tryb kariery został w sumie przeniesiony do zakładki online. Jeżeli jednak od dawna nie mieliście do czynienia z wyścigami to warto zapoznać się z tą serią, oferuje ona przyjemne i przystępne wyzwanie, które z czasem potrafi wciągnąć. Za to osoby, które już znalazły swoją ulubioną ścigałkę niech lepiej przy niej zostaną bo w Grid 2 nie ma nic na tyle wybitnego, czy świeżego, by móc zagrać na nosie konkurencji.  Otrzymaliśmy solidny tytuł, ale wydany o jakieś dwa lata za późno.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu