Europa

Grecję chcą uratować crowdfundingiem

Maciej Sikorski
Grecję chcą uratować crowdfundingiem
Reklama

Grecką tragikomedię, tę finansową, oglądamy już od kilku lat. Ostatnio problem nasilił się, możliwe, że niedługo Grecja zbankrutuje. Temat wałkowany w...

Grecką tragikomedię, tę finansową, oglądamy już od kilku lat. Ostatnio problem nasilił się, możliwe, że niedługo Grecja zbankrutuje. Temat wałkowany w mediach od dawna, w minionych tygodniach nawet bardzo intensywnie, więc sporo osób mógł już znudzić. Nie będę jednak pisał o samym kryzysie - zainteresowała mnie akcja w serwisie finansowania społecznościowego. Młody Brytyjczyk zbiera pieniądze na ratowanie Greków.

Reklama

Akcja rozpoczęła się dwa dni temu, do tej pory udało się zebrać ponad 570 tysięcy euro. Całkiem sporo, wiele osób uderzających do serwisów crowdfundngowych marzy o takich pieniądzach. Problem polega na tym, że do zebrania jest 1,6 mld euro (rata dla MFW). Do końca akcji pozostał niecały tydzień, więc nie uda się zakończyć jej sukcesem. Zebranie kilkunastu milionów byłoby sporym osiągnięciem i może uda się to zrealizować - ludziom spodoba się akcja i to z różnych powodów. Dla jednych będzie to sposób na okazanie Grekom wsparcia, rzeczywista chęć niesienia pomocy, dla innych zabawa, coś na kształt zbiórki na sałatkę ziemniaczaną.

Pomysłodawcą i organizatorem akcji jest Thom Feeney, młody Brytyjczyk, przedstawiany w mediach jako marketing manager sklepu obuwniczego. Feeney przekonuje, że wnioskowana suma jest duża, ale wypada po kilka euro na Europejczyka, więc szybko moglibyśmy to zebrać: w portfelach poważnie nie ubędzie, a uda się pomóc ludziom ze Wspólnoty, uchronić kraj przed bankructwem. Ciekawe, czy Feeney pomyślał, co dalej robić z Grecją? Nawet gdyby udało się zebrać pieniądze na jedną ratę, to pojawi się problem kolejnych. Też sfinansuje je z crowdfundingu? Podejście szczytne, ale naiwne. Zwłaszcza, że spora część Europejczyków po postu nie che pomagać Grekom.

Feeney albo jest poczciwy i naiwny albo... chce wypłynąć na akcji. Manager marketingu sprzeda samego siebie. Piszą o nim media na całym świecie, za sprawą tej akcji padła strona Indiegogo - od wczoraj próbuję się dostać na stronę zbiórki i mam z tym problem, serwis przeprasza za problemy i prosi o wyrozumiałość. Nie zrozumcie mnie źle, ja nie oskarżam tego człowieka. Stwierdzam po prostu, że znalazł sposób na to, by jego nazwisko wypłynęło. Będą wywiady, może pojawią się też propozycje pracy. Coś trzeba będzie zrobić z zebranymi pieniędzmi: wyjściowo mają wrócić do darczyńców, jeśli nie uda się zebrać całej sumy, ale pojawiła się propozycja, by pomóc nimi potrzebującym w Helladzie. Ktoś to musi ogarnąć.


Reklama

Możliwe, że młody Brytyjczyk zrobił to zwyczajnie dla żartu - wcześniej widziałem już memy z propozycjami zebrania pieniędzy na Grecję w crowdfundingu: może postanowił pójść z dowcipem krok dalej? Warto przy okazji zwrócić uwagę na reklamę, jaką otrzymał serwis Indiegogo i całe finansowanie społecznościowe - sporo osób dopiero teraz dowie się pewnie, że coś takiego istnieje. Może ktoś z nich wpadnie na jeszcze ciekawszy pomysł wykorzystujący to narzędzie...

PS Grecja i tak ratowana jest crowdfundingiem - po prostu do tej pory miało to trochę inny kształt...
PPS Grekom udało się rozmontować nawet Indiegogo ;)

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama