Recenzja

Graliśmy w TOXIKK – FPS-a czerpiącego pełnymi garściami Unreal Tournament i Quake’a!

Tomasz Popielarczyk
Graliśmy w TOXIKK – FPS-a czerpiącego pełnymi garściami Unreal Tournament i Quake’a!
4

Kiedyś gry były lepsze? No jasne, że były, a my byliśmy młodsi, piękniejsi (przynajmniej niektórzy/niektóre), bardziej beztroscy i mieliśmy więcej czasu, żeby to docenić. Potem skończyliśmy studia, zaczęła się praca i inne obowiązki. Niektórzy założyli rodziny, a innych życie zaczęło przytłaczać swo...

Kiedyś gry były lepsze? No jasne, że były, a my byliśmy młodsi, piękniejsi (przynajmniej niektórzy/niektóre), bardziej beztroscy i mieliśmy więcej czasu, żeby to docenić. Potem skończyliśmy studia, zaczęła się praca i inne obowiązki. Niektórzy założyli rodziny, a innych życie zaczęło przytłaczać swoimi odcieniami szarości. Taka myśl towarzysząca niepohamowanej nostalgii przyszła mi do głowy po uruchomieniu TOXIKK.

Stwierdzenie "kiedyś gry były lepsze" ma tyle wspólnego z prawdą, co hasło "wczoraj był piękny dzień". Dla Kasi, Jasia i Zdzisia był piękny, ale Antek, Zbyszek i Krysia najchętniej by o nim już zapomnieli. Tak samo jest z grami z lat '90, które część z nas wspomina z nostalgią, a część z pobłażliwym uśmiechem (a jeszcze inni nie wspominają wcale). Nieprzypadkowo piszę w leadzie o tym, że i my się przez te wszystkie lata zmieniliśmy. Czasem łapię się bowiem na tym, że nie tyle wspominam dobrze Quake'a, co lekcje informatyki, na których to robiliśmy (i dlatego dziś zamiast rozchwytywanym programistą jestem dziennikarzem). Może zatem ten sentyment ma trochę związek z tym, że każdy ciepło wspomina dzieciństwo, a gry są w przypadku większości z nas jego nieodłącznym elementem?

W ten trochę filozoficzny sposób zachęcam Was do recenzji gry TOXIKK, która jest próbą odtworzenia tego, co najlepsze w FPS-ach z lat '90. To gra dla fanów Quake'a III czy Unreal Tournament i innych dinozaurów, których życie towarzyskie zaczynało i kończyło się na regularnie organizowanych LAN party (trochę przegiąłem, ale co tam!).

O co chodzi?

Czym jest TOXIKK? To taki staroszkolny FPS utrzymany w klasycznej konwencji. Fani Call of Duty, Battlefielda czy nawet Counterstrike'a nie znajdą tutaj zbyt wiele dla siebie. To bowiem gra w stylu Quake'a czy Unreal Tournament, gdzie rozgrywka wyglądała zgoła odmiennie, choć teoretycznie wszystkie te gry należą do tego samego gatunku. Zapomnijcie o rozwijaniu bohatera, kupowaniu amunicji czy lepszych broni. Nie ma mowy o jakimkolwiek wzajemnym ratowaniu się w przypadku bycia bliskim śmierci. Tutaj masz po prostu 100 punktów życia i w sytuacji, gdy je stracisz - umierasz. Proste.

Nie mamy tutaj kampanii fabularnej, ale mimo to twórcy zarysowali pewne tło dla naszych poczynań. Zabawa dzieje się w przyszłości, w której zabrakło surowców energetycznych. Bój toczą tutaj ze sobą dwie korporacje: EXOCOM oraz DRAYOS. Stawką jest nowy surowiec o ogromnym potencjale energetycznym: Eden. Wcielamy się w żołnierza jednej z nich i ruszamy do boju. Historia banalna i nieodkrywcza - no ale jakaś jest.

Do dyspozycji mamy rozgrywkę z botami w trybie single oraz multiplayer. Ten drugi to kilka rożnych trybów zabawy. Obok klasycznych, jak deathmatch, team deathmatch mamy tutaj również całkiem nietuzinkowy Cell Capture, w którym musimy przenosić ogniwa energetyczne z bazy wroga (ot takie świeże spojrzenie na capture the flag). Wybór może nie rzuca na kolana, ale twórcy stale pracują nad swoim produktem, zatem ma być tego więcej.

Jak się gra?

Tym sposobem TOXIKK jest grą, w której liczą się tylko i wyłącznie umiejętności. Gracze, którzy spędzą tutaj wiele godzin, nie uzyskają przewagi nad pozostałymi za sprawą sprzętu, doświadczenia czy bonusów. Będą po prostu lepiej grać, bo opanują mechanikę, poznają planszę i zdobędą umiejętność szybszego oraz sprawniejszego eliminowania przeciwników. Tyle.

Do dyspozycji mamy klasyczny zestaw broni. Karabin maszynowy? Obecny. Strzelba? Jak najbardziej. Dodajcie do tego kilka broni energetycznych, snajperkę i oczywiście wyrzutnię rakiet. Klasyczny zestaw, który dobrze znamy sprzed lat. Wszystko rozrzucone po planszy - razem z amunicją i pancerzem, Czy czegokolwiek więcej do szczęścia tutaj potrzeba? Moim zdaniem nie, ale twórcy postanowili dodać pojazdy, a więc gra nabiera momentami zupełnie nowego wymiaru. Możliwości jest zatem całkiem sporo.

Mapy są dość zróżnicowane. Każdą z nich mamy w kilku wersjach. Wypełniono je atrakcjami: windami, trampolinami i innymi takimi. W porównaniu z Unrealem czy Quake jednak ten wybór znów nie jest zbyt imponujący. Liczę, że z czasem ulegnie to poprawie. Podobnie sprawa się ma z personalizacją postaci - znowu na tle Quake'a ten wybór nie jest zbyt duży, no ale jest i nawiązuje tym samym częściowo do klasyków.

Każda rozgrywka jest niesamowicie dynamiczna. Umieramy, odradzamy się, umieramy - i tak po kilka razy na minutę. Oczywiście w miarę zdobywania wprawy częstotliwość spada, ale w dalszym ciągu trudno utrzymać się żywym na mapie dłużej niż kilkanaście minut. Z tego znaliśmy stare FPS-y i to jest tutaj najfajniejsze. TOXIKK naprawdę pozwala poczuć ten staroszkolny klimat.

Graficznie TOXIKK nie rzuca na kolana. Grafika jest niezła, a modele wykonane całkiem przyzwoicie. Cała reszta jednak już dość mocno kuleje. Plansze nie czarują dokładnością ani teksturami w wysokiej rozdzielczości. Nie znalazłem w sumie zbyt wielu okazji, żeby zawiesić tutaj na czymkolwiek oko.

Czy warto?

Toxikk to gra, która jest dostępna w Steamie w programie Early Access. Można się zatem spodziewać, że twórcy będą ją stale ulepszać i usprawniać. Tak naprawdę zatem nie dostajemy kompletnego, ukończonego produktu. Nie jest on też w żaden sposób innowacyjny ani porywający - w gruncie rzeczy to zlepek wszystkiego, co znamy ze strzelanek sprzed kilkunastu lat. Czy zdaje to połączenie egzamin? Muszę przyznać, że zabawa jest bardzo przyjemna, ale pod warunkiem że... znajdziecie kogoś na serwerach. Ja miałem niestety pecha i bardzo często trafiałem na pustki. Z drugiej strony, jak już znalazłem graczy, to byłem wręcz miażdżony poziomem ich umiejętności.

Jeżeli tęsknicie za dawnymi klimatami, to TOXIKK może stanowić dla Was fantastyczną podróż w przeszłość. Warto jednak mieć świadomosć tego, że na rynku już jest kilka podobnych projektów, które bazują na podobnym pomyśle. Weźmy np. grę OpenArena, która jest bezpłatna i rozwijana przez fanów - graczy na serwerach tutaj nie brakuje. TOXIKK może mieć ciężko konkurować z takimi inicjatywami - szczególnie, że ciągle pod względem zawartości jest stosunkowo ubogi. Nie można jednak nie zaznaczyć, że to solidny produkt, który stanowi doskonałą bazę do budowy hitu oraz gromadzenia społeczności graczy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

fpsrecgry