Smartfon Moto X wzbudza zainteresowanie rynku już od dobrych kilku miesięcy – na ten model czekają nie tylko fani Google, dziennikarze i analitycy, al...
Smartfon Moto X wzbudza zainteresowanie rynku już od dobrych kilku miesięcy – na ten model czekają nie tylko fani Google, dziennikarze i analitycy, ale też, a może przede wszystkim, partnerzy giganta z Mountain View, którzy produkują sprzęt z Androidem. W siedzibach Samsunga, HTC, LG czy Sony zapewne wiele osób zastanawia się, co szykuje Motorola (nabyta kilka kwartałów temu przez Google). Odpowiedź uzyskają już niedługo – słuchawka zostanie zaprezentowana 1 sierpnia w Nowym Jorku.
Do prezentacji pozostało jeszcze trochę ponad tydzień, ale wiele wskazuje na to, że dane techniczne urządzenia oraz design nie zaskoczą nikogo w dniu premiery. Wygląd znamy z przecieków jakie trafiły do Sieci i zostały (przynajmniej częściowo) potwierdzone na oficjalnym zaproszeniu na imprezę. Ze specyfikacją jest już gorzej i trzeba założyć, iż pogłoski znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości. Co z nich wynika? Prawdopodobnie nie będziemy mieli do czynienia z "rakietą", która pod względem parametrów miałaby zawstydzić Samsunga Galaxy S4 czy Sony xperię Z.
Moto X otrzyma ponoć 4,7-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280x720 pikseli, dwurdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon S4 Pro o taktowaniu 1,7 GHz (do tego układ graficzny Adreno 320), 2 GB pamięci operacyjnej, aparat główny 10 Mpix (plus przedni aparat 2 Mpix) oraz platformę Android 4.3 Jelly Bean (jej anons ma dopiero nastąpić). Wiele osób powie zapewne, że w dzisiejszych czasach taka specyfikacja nie powala. I faktycznie – będziemy mieli do czynienia ze "średniakiem" (o ile plotki zostaną potwierdzone). Możliwe jednak, iż krytycy szybko zmienią zdanie.
Google prawdopodobnie spróbuje przekonać klientów atrakcyjną ceną oraz możliwościami, jakie stwarza sprzęt o średnich parametrach z dobrze dopracowanym oprogramowaniem. To właśnie system może się okazać najmocniejszą stroną produktu. Nie zdziwię się, jeśli Google postanowi utrzeć nosa sojusznikom-konkurentom i pokazać, że można stworzyć wydajny sprzęt z Androidem bez stosowania czterordzeniowego procesora, a ekran poniżej 5 cali też jest do zaakceptowania.
Atrakcje systemowe mogą być jedynie częścią "bonusów". Przez ostatnie miesiące nierzadko wspominano w doniesieniach dotyczących słuchawki, iż jej atutami będą wytrzymała konstrukcja oraz dobrej jakości bateria (a właściwie cały system zasilania gwarantujący dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu). Potem pojawiły się wzmianki na temat sporych możliwości w kwestii personalizacji sprzętu. Teraz Google sięgnęło po bardzo mocny argument: kraj produkcji. Słuchawka ma być nie tylko zaprojektowana, ale też wyprodukowana w USA (kraj pochodzenia komponentów jest pewnie odrębnym zagadnieniem). W dobie kryzysu zagrania w stylu: ten produkt jest "amerykański do kwadratu" mogą się okazać potężnym orężem (przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, które należy uznać za priorytetowy dla Google rynek).
Podobno pierwszego sierpnia Google nie zaskoczy nas imprezą z przytupem (w stylu nowojorskiego show Samsunga) – ma być skromnie i merytorycznie. Jednocześnie można się nastawiać na prezentację urządzenia, które może poważnie namieszać na rynku i wytyczyć nowe kierunki rozwoju. Nie należy wykluczać, iż ten sprzęt spowolni "wyścig zbrojeń" producentów i skieruje ich działania w innym kierunku. Gigant z Mountain View chce dostarczyć klientom sprzęt przyjazny użytkownikowi, więc ci ostatni powinni być dobrej myśli. Możliwe, że całe to zamieszanie skończy się podobnie, jak eksperymenty Microsoftu z tabletami Surface, ale na dzień dzisiejszy sprawa pozostaje otwarta – niedługo przekonamy się, czy na rynku smartfonów można jeszcze czymś zaskoczyć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu