Autorem poniższego wpisu jest Rafal Olszak Pod wpływem organizacji antypirackich takich jak MPAA czy RIAA Google postanowiło cenzurować określenia...
Google z sukcesem cenzuruje sieć na słowa kluczowe związane z piractwem w sieci.
Pod wpływem organizacji antypirackich takich jak MPAA czy RIAA Google postanowiło cenzurować określenia związane z serwisami łamiącymi prawa autorskie producentów materiałów audio i wideo.
W styczniu tego roku Google rozpoczął cenzurowanie słów kluczowych serwisów związanych według firmy z piractwem. Pod topór poszły słowa Torrent, BitTorrent, uTorrent, MegaUpload, Rapidshare. Google nie wycięło tych słów z indeksu ale powyższe słowa nie są automatycznie autouzupełniane w ramach usługi „Instant”. Co ciekawe sprawa jest rozwojowa, bo niedawno dołączył do tej grupy serwis MediaFire, który pozostał niezauważony od momentu wprowadzenia obostrzeń. Znacznie wcześniej Google wprowadziło podobne filtry i ograniczenia związane z pornografią i terminem sex.
Protokół wymiany i dystrybucji plików - BitTorrent oraz klient tej sieci - uTorrent same w sobie nie są nielegalne. To samo można powiedzieć o serwisach takich jak RapidShare czy Megaupload. Stąd działania Google wzbudziły wiele kontrowersji i nadal powodują wzburzenie u internautów.
Okazuje się, że filtry Google mają spory wpływ na zmniejszenie się ilości zapytań. Korzystając z Google Insight for Search jesteśmy w stanie sprawdzić jak wyglądała liczba zapytań w ostatnich miesiącach, a nawet latach. Dla wszystkich wspomnianych słów kluczowych widać wyraźny spadek w wynikach wyszukiwania.
Osobiście nie liczyłem na tak widoczny spadek liczby wyszukań przez wprowadzenie filtrów do autouzupełniania. Jednak wykresy pokazują ewidentną skuteczność tego posunięcia ze strony Google. Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii po zapoznaniu się z załączonym wykresem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu