Naprawdę? Naprawdę nie można pobrać nowego produktu Google w naszym kraju? Przecież tym razem nie chodzi tutaj o streaming muzyki czy też filmy objęte...
Google wydał swojego Flipboarda i znowu niezrozumiały problem z dostępnością
Google Currents to nowy produkt, który dziś ogłosiło światu Google (dostępny dla iOS i Androida). Jest to też odpowiedź na gigantyczną popularność takich aplikacji jak Flipboard czy Zite. Magazynów mobilnych, które bardzo szybko zyskały sobie olbrzymią popularność dzięki intuicyjnemu interfejsowi, czytelności artykułów i w przypadku Zine genialnemu mechanizmowi dobierającemu team tyczne treści.
W przypadku Currents moje pierwsze wrażenia nie są aż tak optymistyczne abym nazwał tę aplikację "killerem" do obu powyżej wymienionych konkurentów. Jak na Google przystało jest w niej odrobina chaosu. Wybieramy sobie serwisy, które chcemy subskrybować, mamy też sekcję Trending gdzie czytam najnowsze i najciekawsze informacje związane z tematyką jaką wybraliśmy. I teoretycznie to wszystko.
Nie jest to jednak takie proste bo na przykład lista tematów wymieniona w sekcji Trending to tak naprawdę kolejne grupy - po wejściu w które mam zestaw artykułów związanych z danym tematem. Żeby dostać się do konkretnej treści (a już nie wiemy która z nich jest tą najlepszą i rekomendowaną) musimy wykonać na moje oko o kilka "przejść" za dużo. Nie mówiąc już o tym, że nie mamy opcji przeglądania tych "hot newsów" w taki sposób jak na Zite.
Kolejna rzecz to wydajność samej aplikacji, wygląda na to że Google potrzebuje znacznie więcej czasu na synchronizacje artykułów niż konkurencje, przy tym na iPad I działa też to wszystko z lekkim lagiem. Ta synchronizacja natomiast jak zakładam jest związana z możliwością czytania artykułów offline. Nie jest to jednak wytłumaczenie kiedy dla 6 wybranych źródeł synchronizacja Currents trwa już dobre kilka minut (głównie pobieranie obrazków).
Czego nie znalazłem w Google Currents to jakiegoś mechanizmu, który na podstawie moich tematycznych preferencji dobiera treść. Google ma przecież praktycznie wszystko co potrzeba aby zbudować najskuteczniejszy możliwy mechanizm tego typu - wie co czytam w RSS-ach, wie jakie strony odwiedzam, wie co lubię na google+. Niestety w tym elemencie walka z Zite nawet nie została podjęta.
Jeśli chodzi o wygląd i estetykę to Currents wygląda naprawdę schludnie i estetycznie. Bliżej mu jednak do tego co prezentuje magazyn Zite niż Flipboard. Nie ma też tutaj zaskoczeń czy jakiś niesamowicie nowatorskich rozwiązań. Na to nie ma się co nastawiać.
Ciekawy rozwiązaniem jest natomiast w Currents panel dla wydawców. Tutaj każdy kto chciałby przygotować swoje treści do publikacji w aplikacji Google ma szansę zdefiniować sobie wszystkie niezbędne parametry łącznie z podziałem treści na sekcje, dostosowanie ekranów startowych, loga i banery a nawet specyficzne ustawienia wyglądu uzyskiwane przez edycję CSS-ów. Oprócz tego, że narzędzie to pozwala dostosować nam nasze treści do Currents rozwiązuje tez sprawę wszystkich licencji, zgód i podobnych rzeczy z którymi miał swojego czasu problem Flipboard.
Stworzyłem pierwszy wydanie Antyweb dla Currents. Na razie bardzo robocze bo zrobione na standardowych ustawieniach. Jeśli ktoś z was chce zasubskrybować to zapraszam (dla tych którzy mają konta w sklepach z aplikacjami w US lubi potrafią obejść ograniczenia kraju przy pobieraniu aplikacji).
Więcej i szerzej o Currents napiszę pewnie jutro kiedy zapoznam się bliżej z możliwościami tej aplikacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu