Felietony

Google w 3 krokach pokazuje jak być czarnym charakterem. Trudno będzie ich pobić

Bartosz Gabiś
Google w 3 krokach pokazuje jak być czarnym charakterem. Trudno będzie ich pobić
Reklama

Sztuczna inteligencja nie tylko już nudzi, ale też wżera się w każdy aspekt cyfrowego życia. Czy Google w ogóle wie, co robi?

Trudno powiedzieć, ale jest niezaprzeczalnym faktem, że każdy, także Google, upycha teraz sztuczną inteligencję, gdzie tylko się da i w zasadzie trudno powiedzieć czy ktokolwiek wie, po co to robi? Wszystko wygląda zupełnie jak wyścig z zawiązanymi oczami, byle tylko mieć to "coś" przed konkurencją. Szkoda, że w tym wszystkim, może ucierpieć... Źródło dochodu.

Reklama

YouTube już się przestaje kryć. Twórcy to tylko narzędzie do wyrzucenia

Wszyscy mamy świadomość, że korporacje to nie są niczyi przyjaciele. Jakkolwiek dobrą nie jest YouTube platformą do zarabiania i utrzymywanie się z publikowanych tam treści, to wciąż tylko twór mnożący zarobek. Niemniej ma się jakąś taką naiwność w sobie, żeby mieć gdzieś z tyłu głowy ten niewinny głosik, wierzący, że na platformie pełnej artystów, jest miejsce na odrobinę duszy.

Cóż, niestety wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że nie ma takiej opcji. Każda reklama, każdy subskrybent planu premium, to tylko kolejny stopień do mnożenia fortuny i jeżeli da się z tego wycisnąć jeszcze więcej – tak zostanie uczynione. Tym bardziej w atmosferze dzisiejszego świata, kiedy wszystko jest dyktowane "postępem technologicznym", wejściem w nową erę sztucznej inteligencji, która wymaga poświęceń od każdego, tylko nie ze strony miliarderów stojących za tymi wszystkimi rozwiązaniami.

Jeden z oglądanych przeze mnie youtuberów, zajmujących się fotografią, wydał w weekend interesujące wideo, nakreślające jego punkt widzenia odnośnie wprowadzanej przez Google – dla kont Premium – funkcji "Ask", pozwalającej na zbadanie filmu pod kątem jego treści jego sfilmowanej zawartości. W pierwszej chwili sam autor przyznaje, że jest to ostra reakcja z jego strony, lecz z każdym kolejnym słowem, jako widz, trudno się z nie zgodzić z każdym omawianym punktem. Ostatecznie wniosek jest tylko jeden, YouTube najzwyczajniej w świecie wmawia użytkownikom, czego tak naprawdę chcą i całkowicie ignoruje proces twórczy autora. Co więcej, bezczelnie przetwarza te filmy (o włączenie funkcji pod wideo nikt nikogo nei pyta) na coś, na czym bezpośrednio platforma zarabia, pomijając w procedurze autora. Oto jak dochodzi do tych rzeczy.

Google w 3 krokach psuje YouTube'a

1. Wybierz sugestię, nie trać czasu na wideo

"Ask" to funkcja umożliwiająca zapytać bota, o treść filmu. Jest on oczywiście bardzo pomocny i natychmiast sugeruje nie tyle odcinki, tylko jakie zagadnienia mogą interesować, które są przytaczane w filmie. Najgorsze, że robi to w bardzo zachęcający sposób "co jeżeli twoje zdjęcia nie opowiadają historii?", "jak się nauczyć opowiadać historię przy pomocy zdjęć?". Są to kwestie, które naprawdę mogą widza zaintrygować i pewnie też po to właśnie przyszedł. Zamiast poświęcić czas przemyślanemu materiałowi, po prostu odczyta, co też zostało przytoczone w filmie. Ale ale! Problem w tym, że wcale tego nie zrobi! Wręcz przeciwnie, odczyta wyłącznie interpretację wideo, którą przygotowała sztuczna inteligencja. Tworzy tylko iluzję wiedzy, żeby można było przejść do kolejnego youtubera i umacniać więź z ofertą premium.

W przyszłości potencjalnie mogą być z tymi sugestiami powiązane linki prowadzące bezpośrednio do zewnętrznych sklepów. Nie ma się co łudzić, że Google wykorzystałoby w tym celu linki afiliacyjne autorów wideo. Wręcz przeciwnie, dałoby odnośniki do własnych partnerów.

Źródło: Depositphotos

2. Nie marnuj czasu na twórcę, weź podsumowanie

Jak zostało zaznaczone we wcześniej przytoczonym przykładzie z kanału pal2tech, YouTube po prostu włącza nową funkcję, bez pytania twórców o zgodę. Nie ma się co dziwić, bo jest to furtka, dzięki, której platforma może wykorzystywać treść swoich "partnerów" do tworzenia bezdusznych plików z podsumowaniem. Wystarczy jedno kliknięcie, aby stworzyć plik, który może mieć przed sobą bardzo złowieszczą przyszłość. W celu zrozumienia powagi generowania podsumowań wczujcie się na moment w twórców jakiejkolwiek zawartości, rzeczy, czegokolwiek. Wkładacie w to czas i ogrom pracy, aby stworzyć spójną wizję, kierującą odbiorców do finału, który zaplanowaliście. Wszystko jest na waszych zasadach, a tutaj nagle bez zgody tworzy się coś, co traktuje materiał wybiórczo. Co więcej, bez zgodny robi replikę, którą rozdaje i jest pozbawiona waszego fachu. Teraz możemy pójść ku tej mrocznej przyszłości o krok dalej. Wielu już może zapomniało, ale nim istniała oferta YouTube Premium, to bardzo wygodna rzecz była darmowa i całkowicie dostępna dla każdego. "Za moich czasów" można było słuchać muzykę i inne wideo z zablokowanego ekranu i to bez dodatkowej opłaty!

Jeżeli podsumowania się przyjmują, żadna siła nie powstrzyma Google przed sprzedawaniem podsumowań wideo, które stworzyli wasi ulubieni youtuberzy.

Reklama

3. YouTube marnuje wasz czas i potencjał

To, że platforma coraz mniej szanuje swoich twórców, nie jest tajemnicą. Od dawna się już mówi o tym, że trudno jest komukolwiek przewidzieć, w jaki sposób działa algorytm i czy w ogóle wyświetla się subskrybentom kanałów. Wielu oglądanych przeze mnie twórców, regularnie pokazuje, że pomimo ich starań, wciąż tracą wyświetlenia. Odpowiedź jest niestety dość jasna, po prostu YouTube podsuwa tę treść, która przyciągnie więcej osób i więcej potencjalnych członków planu Premium. Co więcej, traktuje lepiej wytwórnie muzyczne niż własnych autorów. Najmniejsze wykroczenie zasad skutkuje szybkimi karami takimi jak zablokowanie wideo czy demonetyzacja, lecz sama platforma może wideo po swojemu przerabiać w formie podsumowań AI.

Na tym tracą widzowie, bo przez to, że nagle się skupiają na okrojonych formach, nie otrzymują niuansów kryjących się w specjalnie spreparowanych filmach. Dowiedzą się tylko jakichś najważniejszych aspektów, bez jakiejkolwiek analizy. Sprawia to, że wyobraźnia mniej pracuje, przez co później się będzie gorzej odnaleźć w danej sytuacji. To się skończy frustracją i kto wie, na przykład zakończoną przygodą z fotografią. Kolejnym etapem będzie przekierowanie zainteresowania samych twórców z tworzenia pod oczekiwania swoich widzów, na oczekiwania sztucznej inteligencji. W końcu każdy musi zarabiać, nawet jeżeli żyzna gleba zmienia się teraz w jałową ziemię.

Reklama

Chodzi tylko o zarabianie, stracimy ukochaną platformę

Niestety to wszystko może doprowadzić do najgorszego scenariusza. Będzie nim przeobrażenie się portalu pełnego ambitnych twórców, w bezduszne twory sztucznej inteligencji, która ma pokaźną bazę danych, na bazie których może się nauczyć, co należy stworzyć i serwować użytkownikom – którzy mam nadzieję, w takiej sytuacji zaczęliby opuszczać ten statek – aby chętnie kupili pakiet Premium.

Z takimi nastawieniem do dojenia twórców, przyszłość YouTube'a może oznaczać przemianę w jeden, ogromny portal sprzedaży czegokolwiek. Podsumowania z bardzo dobrze opisaną treścią, może zachęcać do podsuwania artykułów partnerów, którzy zapłacili więcej. Dla widza oznaczałoby to tyle, że już to nie jest przetestowany przez zaufanego twórcę sprzęt, lecz we wczesnym etapie, niekoniecznie musi o tym wiedzieć i przez przypadek dać się nabić w butelkę. Streszczenia całych wideo w formie PDFu, wyraźnie prowadzi w stronę sprzedawanych poradników. Problem w tym, że twórcy już często takie treści przygotowują i sprzedają osobno na swoich portalach. YouTube może doprowadzić do całkowitego wymarcia tej formy zarobku, a na domiar oferować klientom wybrakowany towar, który zniechęci do autora, a do tego nie da mu zarobić

Na tę chwilę, Google wydaje się nie mieć kompletnie planu na romans firmy z AI. Szkoda, że pewnie i tak na tym zarobi, ale stracą zarówno widzowie, jak i osoby dla nich tworzące.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama