Google

Google zwija się z Chin. Właśnie spakowali jedną z ostatnich walizek

Patryk Koncewicz
Google zwija się z Chin. Właśnie spakowali jedną z ostatnich walizek
5

Google tłumacz znika z Chin kontynentalnych. Rzekomym powodem ma być znikoma ilość użytkowników.

Amerykańskie firmy technologiczne nie lubią się z Chinami – tego nie trzeba nikomu udowadniać. Zwłaszcza Google posiada dość napięte relacje z władzami Państw Środka. Ze względu na liczne restrykcje i cenzorskie skłonności chińskiej administracji amerykański gigant wycofał większość swoich usług i wiele wskazuje na to, że już niebawem po Google nie pozostanie tam ani ślad. Jeden z ostatnich bastionów – tłumacz Google – zniknął właśnie z kontynentalnej części Chin.

Sprzeczne interesy Chin i Google

Zgrzyty między Chinami a Google trafią już od dobrych kilkunastu lat. Eskalacja konfliktu zaowocowała w 2010 roku wycofaniem z tamtejszego rynku wyszukiwarki i usług Google, takich jak mapy czy Gmail. Rząd naciskał na korporację, aby ta cenzurowała treści na życzenie, żądając przykładowo usunięcia filmu z serwisu YouTube, na którym chińskie siły bezpieczeństwa atakują Tybetańczyków. Obie strony nie potrafiły znaleźć porozumienia w sprzecznych interesach. Otworzyło to drogę Baidu czy Tencentowi – lokalnym gigantom technologicznym – do wprowadzenia własnych alternatyw, które zalały chiński rynek. Los ten spotka także popularnego Tłumacza.

Źródło: Depositphotos

O pierwszych plotkach donosił na podstawie komentarzy z Reddita TechCrunch zaledwie 3 dni temu. Użytkownicy forum zauważyli, że interfejs strony translate.google.cn został zastąpiony tradycyjnym ekranem wyszukiwarki Google, jednak korporacja nie podała wtedy żadnych wyjaśnień. Dziś, dzięki komunikatowi Google możemy potwierdzić, że Tłumacz ostatecznie znika z Chin kontynentalnych.

Google pakuje walizki – tłumacz tylko dla Hongkongu

Google poinformowało, że powodem wycofania tłumacza jest znikome użycie na chińskim rynku. Nie jest to tylko PR-owa gadka, bowiem faktycznie narzędzie amerykańskiego giganta przegrywa tam z lokalną konkurencją. Faktem jest jednak to, że jest to część szerzej zakrojonej akcji niemalże całkowitego opuszczenia Chin. W ubiegłym miesiącu New York Times donosił o stopniowym przenoszeniu produkcji Pixeli do Wietnamu i zapewne podobny los czeka także inne produkty marki.

Pomimo wielu prób Google nie potrafi dogadać się z Chińczykami. W 2018 i 2019 roku korporacja próbowała reaktywować wyszukiwarkę w ramach projektu „Dragonfly”. Narzędzie miało rzekomo dostosować się do lokalnych wymogów, cenzurując narzucone przez rząd treści, ale ostatecznie starania skończyły w koszu przez różnice w poglądach na prywatność danych.

Źródło: Depositphotos

Oczywiście tłumacz od Google wciąż dostępny będzie w Hongkongu, bo dystrykt ten rządzi się odmiennymi prawami, z możliwością emisji własnej waluty. Dawny adres chińskiego tłumacza przenosi do strony dostępnej jedynie w rejonie Hongkongu, który nie jest aktywny w pozostałych częściach kraju.

Dlaczego decyzja o wyłączeniu tłumacza zapadła teraz? Cóż, być może ma to związek z nawodzącym Kongresem Narodowym Komunistycznej Partii Chin, który odbędzie się już 16 października. Być może Chiny kolejny raz naciskały na Google w obawie przed niepoprawnymi politycznie informacjami, psującymi partyjną narrację przed obchodami.

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu