Google

Stadia powoli umiera, a Google... nie ma nic przeciwko

Kacper Cembrowski
Stadia powoli umiera, a Google... nie ma nic przeciwko
47

Google Stadia to projekt, z którym wiązano wielkie nadzieje. Chociaż założenie i realizacja nie są wcale złe, to usługa nie została fenomenalnie przyjęta i nie produkuje takich zysków, jakich się spodziewano. Niemniej jednak, technologia która stoi za Stadią jest naprawdę porządna - i to właśnie może doprowadzić Google do zwycięstwa.

Jak wytłumaczył Konrad Kozłowski w swoim tekście, ​​Google Stadia to usługa w chmurze pozwalająca na uruchamianie gier znanych z dużych konsol i pecetów na niemalże dowolnym urządzeniu - począwszy od smartfona, przez tablet i telewizor, a na komputerach o niższej wydajności kończąc. Wszystko dzięki temu, że działa ona na serwerach Google, a obraz i dźwięk są przesyłane przez Internet na nasze urządzenie, natomiast w drugą stronę wędrują komendy sterowania z kontrolera lub myszki i klawiatury.

Brzmi zatem jak prawdziwy sen każdego gracza - wszystkie największe i wymagające tytuły odpalają się momentalnie na wybranym przez nas urządzeniu, a do tego sami sobie wybieramy kontroler, który najbardziej nam pasuje. Stadia wcale dobrze sobie jednak nie radziła. Jak podaje Business Insider, firma kładzie nacisk na nową usługę o nazwie Google Stream. Google ma również pracować nad zabezpieczeniem umów z takimi firmami jak Capcom i Bungie - chociaż utrzymanie umowy z drugim studiem może być ciężkie w związku z zakupem twórców Destiny przez Sony.

Google zabiega w tym momencie o Peloton, amerykańska firmę zajmującą głównie stacjonarnymi rowerami z dostępem do internetu, pozwalającymi abonentom na branie zdalnego udziału w zajęciach, które przeprowadzane są przy pomocy usług streamingowych. Firma miała ostatnio trochę problemów i partnerstwo z Google mogłoby jej pomóc. Decyzja ta nie powinna specjalnie dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że Peloton pracuje nad grą na swoje rowery o nazwie ​​Lanebreak, która ma korzystać z usług chmurowych Google.

Firma ma również co najmniej jedną umowę z AT&T. Umowa ma bardzo podobny charakter do tych z Bungie i Capcomem. Usługa AT&T pozwala na uruchomienie między innymi Batman: Arkham Knight z poziomu przeglądarki i korzysta właśnie z technologii chmury opracowanej przez Google.

Biorąc pod uwagę te kwestie i fakt, że Google nie ma już pod sobą żadnego studia tworzącego gry wideo, abonenci Stadii mogą zacząć się martwić. W lutym zeszłego roku firma zamknęła swoje studia deweloperskie. Chociaż usługa dalej działa, a nawet co chwilę dostajemy informacje, że jest na coraz większej ilości telewizorów, zaczyna wyglądać to nieciekawie.

Pojawiło się więc wiele zaniepokojonych głosów. Rzecznik firmy, Patrick Seybold, postanowił skomentować sprawę i powiedział Business Insiderowi:

„W zeszłym roku ogłosiliśmy nasze zamiary pomocy wydawcom i partnerom w dostarczaniu gier bezpośrednio graczom i właśnie nad tym pracujemy. [...] Firma nadal koncentruje się na dostarczaniu świetnych gier na Stadia w 2022 roku”

Ciężko jednak brać ostatnie zdanie na poważnie. Google wyraźnie próbuje uratować to, co pozostało ze Stadii, osadzając swoją technologię w istniejących produktach i platformach, zamiast bezpośrednio z nimi konkurować. Liczby jednak przemawiają za decyzją Google - pod koniec roku przychody ich usługi w chmurze wzrosły aż o 45%, chociaż nadal firma straciła 890 milionów dolarów.

Wewnątrz firmy jest wiele osób, które chcą kontynuować pracę przy Stadii, jednak przestaje się to kalkulować. Rozwój Google Stream wydaje się lepszym pomysłem pod względem finansowym - a nie ukrywajmy, że ten czynnik jest jednym z najważniejszych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu