Wszystko wskazuje na to, że w branży technologicznej właśnie nadchodzi czas inteligentnych zegarków. Według nieoficjalnych informacji w ciągu najbliżs...
Wszystko wskazuje na to, że w branży technologicznej właśnie nadchodzi czas inteligentnych zegarków. Według nieoficjalnych informacji w ciągu najbliższych kilku miesięcy dołączy do nich kolejny produkt - prosto ze stajni Google'a, wykorzystujący rozwiązania znane m.in. z aplikacji Google Now. Czego możemy się spodziewać po nowym gadżecie? I, co najważniejsze, kiedy go zobaczymy?
Jak donosi Wall Street Journal Google właśnie prowadzi rozmowy z azjatyckimi firmami w celu rozpoczęcia masowej produkcji swoich zegarków. Urządzenia te mają pracować pod kontrolą Androida (a jakżeby inaczej?) i w dużym stopniu bazować na funkcjach aplikacji Google Now. Jak wiemy, rozwiązanie to ma znacznie więcej funkcji za oceanem. Użytkownicy anglojęzyczni mogą je wykorzystywać m.in. do zapisywania notatek głosowych i przypomnień, a także kontaktu z innymi osobami - wszystko praktycznie bez konieczności dotykania wyświetlacza.
Oczywiście obok Google Now znajdziemy też inne aplikacje oraz funkcje synchronizacji i wymiany danych ze smartfonami i tabletami. Co istotne smartwatch od Google'a ma również bardzo efektywnie wykorzystywać energię, a więc być możliwe, że nie dopadnie go ten sam problem z konkurencyjnego Galaxy Gear ładowanego praktycznie codziennie.
Według źródeł WSJ zegarki Google'a mogą być gotowe już w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Byłoby to wówczas kolejne "zakładane" urządzenie obok okularów Google'a, które bazuje na tych samych rozwiązaniach i usługach. Trzeba jednak zauważyć, że konkurencja na tym polu nie ma łatwego życia. Samsung Galaxy Gear w recenzjach zgarnia bardzo negatywne oceny, a według ostatnich doniesień jeden na trzy sprzedane zegarki wracają z powrotem do producenta, co jest rezultatem tysięcy zwrotów od niezadowolonych z urządzenia klientów. Z drugiej strony trzeba zauważyć, że Samsung zaspał z przygotowaniem odpowiedniego środowiska dla tego modelu, bo kolejne smartfony dopiero dostają lub w najbliższym czasie dostaną możliwość synchronizacji.
Nie zniechęca to jednak innych do pracowania nad tego typu gadżetami. Przygotowanie zegarka w bliżej nieokreślonej przyszłości zapowiedziało już HTC, a od dłuższego czasu krąży wiele plotek o wejściu w ten segment Apple'a. Zresztą sam Tim Cook w maju br. przyznał, że "zakładane technologie" będą kluczowym segmentem dla tego biznesu w najbliższych latach. Duży postęp dokonuje się pod tym względem również w ofertach firm niezwiązanych bezpośrednio z technologiami. Kilka tygodni temu swój zaawansowany zegarek zaprezentował Adidas, a wcześniej zobaczyliśmy kolejną generację tego typu urządzeń Nike'a oraz Garmina. Nie da się jednak ukryć, że są to rozwiązania raczej autonomiczne i działające niezależnie od smartfonów i tabletów. Co jednak najważniejsze, przygotowano je w jasnym celu dla ściśle określonej grupy docelowej. Ze smartwatchami sensu stricto jest trochę inaczej.
Przed producentami jednak bardzo trudne zadanie. Muszą bowiem przede wszystkim udowodnić nam, konsumentom, że potrzebujemy tego typu urządzeń. Do tej pory przecież wszystko, co one oferuję, mieliśmy w smartfonach. Do czego zatem nam mniejszy, zakładany na nadgarstek gadżet (przyjmując, że nie nosimy w teczce 6,5-calowego phabletu)? Mnie na razie wizja inteligentnego zegarka nie przekonuje i o wiele bardziej skłaniam się ku bardziej wyspecjalizowanym sprzętom, jak np. bransoletki monitorujące sen i aktywność ruchową typu JawboneUp lub Fitbit Flex.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu