Google

Google prześwietla teraz ustroje polityczne panujące na świecie

Tomasz Popielarczyk
Google prześwietla teraz ustroje polityczne panujące na świecie
Reklama

Google bierze się za politykę? Na szczęście nie. Apolityczność wyszukiwarki nie stoi na przeszkodzie, by informowała ona o politycznych podwalinach ka...

Google bierze się za politykę? Na szczęście nie. Apolityczność wyszukiwarki nie stoi na przeszkodzie, by informowała ona o politycznych podwalinach każdego z państwa świata. A robi to w sposób przyjemny dla oka i nietuzinkowy. Oczywiście w konsekwencji tego klikanie, w którykolwiek z wyników poniżej staje się całkowicie zbędne.

Reklama

Strategia przekształcania wyników wyszukiwania w źródło informacji nie bierze się znikąd. Google doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że internauci najczęściej szukają prostych i konkretnych odpowiedzi. Nie elaboratów i wielostronnicowych rozpraw - choć te zapewne również mają swoich fanów. Dlatego strona z wynikami ewoluuje właśnie w tym kierunku. Informowanie o panującym w danym kraju ustroju jest tego kolejnym przykładem.


Nowa funkcja rozpoznaje frazy typu "nazwa_kraju ustrój polityczny" lub "rząd nazwa_kraju" (niestety na razie nie działa po zamianie kolejności, ale mam nadzieję, że zacznie). W rezultacie otrzymujemy stronę, na której w pierwszej kolejności wyświetlane są kluczowe informacje na temat politycznego ustroju oraz formy rządu w danym państwie. Dla przykładowego Tuvalu jest to Monarchia konstytucyjna będąca demokracją bezpartyjną i bezpośrednią z systemem parlamentarnym. Klikając w dowolne z tych pojęć wyszukamy informacje na jego temat. W praktyce, wszystko, co niezbędne wyświetli się w boksie po prawej stronie, gdzie Google wkleja fragmenty z Wikipedii. Świetnie rozwiązano również nawigację, bo ponad wszystkim góruje system okruszków ("breadcrumbs"), dzięki któremu szybko możemy wrócić do poprzednio wyszukiwanej frazy.


Oczywiście w dalszym ciągu dostępne są też inne informacje. Wpisując nazwę kraju i PKB otrzymamy interaktywny wykres przedstawiający wartość Produktu Krajowego Brutto w minionych latach. Najeżdżając na niego myszą będziemy mogli sprawdzić wartości dla poszczególnych lat. Tak samo działa to w przypadku liczby ludności, stopy bezrobocia, wskaźnika płodności i kilku innych statystyk. Mało tego, w większości przypadków na wykresie zobaczymy również statystyki naszych sąsiadów. W przypadku Polski są to najczęściej Niemcy i Rosja.


Rozczarowani będą zapewne posiadacze stron, które pojawiają się pod tymi wszystkimi informacjami. Trudno mówić o jakichkolwiek stratach Wikipedii, bo ta i tak utrzymuje się z dotacji i nie umieszcza na swoich stronach reklam (Google co i rusz dorzuca odpowiednio wysokie sumki do budżety encyklopedii - nie bez powodu). Poniżej mamy jednak internetową wersję encyklopedii PWN, a także serwisy typu Bankier czy Forbes. Nie sposób się dziwić, że wydawcy mają serdecznie dość zmian w wynikach wyszukiwania Google.

Reklama



Reklama

A nie zapominajmy, że w przypadku Polski Graf Wiedzy, jest ciągle technologią niedopracowaną. W amerykańskiej wersji potrafi on już wskazywać zawartość składników w potrawach oraz produktach, przytacza najpopularniejsze filmy z danego okresu, pozwala rezerwować loty, porównuje ceny (u nas przez chwilę też to robił, ale od dawna nie widzę już tego typu boksów) oraz posiada szereg innych funkcji z asystentem Google Now na czele. W praktyce oznacza to kolejne dziesiątki serwisów internetowych, które stracą na popularności, bo wyszukiwarka będzie w stanie je zastąpić.

Dla nas to na pewno wygodne i praktyczne. Patrząc nieco szerze, można jednak zacząć obawiać się, że Google powoli zdobywa monopol na informowanie w sieci. O ile serwisy informacyjne mogą być jeszcze względnie bezpieczne, to inne, dostarczające statystyki, kursy walut i inne "suche" dane już nie. A jak pokazują ostatnie zmiany, Graf Wiedzy ma wilczy apetyt.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama