Informacją dnia jest z pewnością zamknięcie Google Readera (przynajmniej do czasu prezentacji (SGS 4). Do dyskusji na temat korporacji z Moutain View warto dorzucić jeszcze jeden element – tym razem personalny. Na firmowym szczycie doszło do sporych zmian, które mogą wskazywać na dalsze posunięcia G...
Google poważnie kombinuje przy Androidzie. Zielony robot będzie miał nowego opiekuna

Informacją dnia jest z pewnością zamknięcie Google Readera (przynajmniej do czasu prezentacji (SGS 4). Do dyskusji na temat korporacji z Moutain View warto dorzucić jeszcze jeden element – tym razem personalny. Na firmowym szczycie doszło do sporych zmian, które mogą wskazywać na dalsze posunięcia Google i długofalową strategię rozwoju internetowego giganta.
"Wiosenne porządki" objęły swym zasięgiem nie tylko produkty Google, ale też ludzi będących w najbliższym otoczeniu trio sterującego firmą (Page-Brin-Schmidt). Andy Rubin to postać, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać (mam na myśli oczywiście osoby kojarzące wydarzenia w branży IT). Jeden z twórców Androida i człowiek odpowiedzialny za ten system operacyjny w Google postanowił rozstać się z zielonym robotem (zapewne nie do końca – w jakimś stopniu i tak będzie miał wpływ na rozwój tej platformy i działających z nią produktów korporacji). Oficjalnie to jego decyzja, ale trudno stwierdzić, czy faktycznie tak było.
Z jednej strony, Rubin zrobił już swoje i Android podbił rynek mobilny – Page na oficjalnym blogu firmy zaprezentował wyliczankę sukcesu i z przytoczonych liczb jednoznacznie wynika, że zielony robot był strzałem w dziesiątkę. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie inny system zagrozi temu OS, a to sprawia, że trwanie na starym stanowisku w dłuższej perspektywie wydaje się dość nudne. Jeżeli Rubin zwyczajnie wypalił się w tej roli i chce zająć się nowym wyzwaniem (wspomina się m.in. o Google Glass oraz samochodach Google), to wypada życzyć mu powodzenia i nad decyzją nie ma co dyskutować. Po prostu, ambitny człowiek chce się nadal rozwijać i spełniać.
Jest też druga strona medalu. Człowiekiem odpowiedzialnym za rozwój Androida będzie teraz Sundar Pichai. Jednocześnie nie rezygnuje on ze swoich starych funkcji, jakie pełnił w Google i skupi je wszystkie "pod swoimi skrzydłami". A czym się zajmował? Projektami Chrome oraz Google Apps. Wiele osób twierdzi, że ten wybór nie jest dziełem przypadku, a ścieżki rozwoju zielonego Androida i Chrome mogą być ze sobą zdecydowanie bardziej powiązane. Niektórzy idą nawet krok dalej i przekonują, że ma to związek z obawami dotyczącymi rosnącej potęgi Samsunga – amerykańska korporacja chce ponoć zmienić swoją strategię rozwoju, by przeciwdziałać dalszemu uzależnianiu się od koreańskiego potentata. Daleko posunięte wnioski, ale w każdym takim scenariuszu może tkwić ziarno prawdy.
Przetasowania na szczycie Google mogą mieć bardzo poważne konsekwencje i nie będzie przesadą stwierdzenie, iż jesteśmy świadkami "czegoś dużego". Trudno dzisiaj stwierdzić, jak sprawy potoczą się w perspektywie kilku kwartałów oraz najbliższych lat, ale raczej nie ma co zakładać, że w firmie niewiele się zmieni i Google będzie się rozwijać w ten sam sposób i w tym samym kierunku. Pisząc krótko: dzieje się.
Źródła grafik: gizmag.com, lifeofandroid.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu