Google Play Pass istnieje — i pierwsi szczęściarze mają już przyjemność testować usługę. Co to za abonament i... czy w ogóle ma sens?
Google Play Pass: zapłaciłbyś 20 zł miesięcznie za dostęp do płatnych gier i aplikacji?
2019: rok w którym usługa goni usługę. Twórcy oprogramowania nie chcą już abyśmy płacili za ich produkty jednorazowo. Wolą stały dopływ gotówki, stąd coraz więcej w naszych miesięcznych rozliczeniach rachunków za abonamenty. Tu za muzykę, tam za dostęp do seriali, to znowu za oprogramowanie do edycji zdjęć... no i gry. W przypadku tych ostatnich obrodziło ostatnio w usługi — a wszystko wskazuje na to, że wielkimi krokami zbliża się kolejna — i to od Google!
Zobacz też: 85 aplikacji „z niespodzianką” w Google Play. Pobrano je 9 mln razy
Google Play Pass: abonament z grami i aplikacjami na Androida
Pierwszy raz o Play Pass usłyszeliśmy minionej jesieni — ale były to raptem plotki na temat tego, że Google przygotowuje abonament dla Androida, który miałby objąć gry i aplikacje z platformy Play. Teraz już, niejako oficjalnie, można napisać coś więcej — bowiem firma przyznała, że przeszła do testów usługi. A pierwsze zrzuty ekranu z Play Pass zostały udostępnione serwisowi Android Police przez jednego z czytelników.
Dzięki nim dowiedzieliśmy się, między innymi, na ile Google wycenia swoją usługę — i wygląda na to, że miałoby to być... pięć dolarów. Dużo to czy mało: trudno ocenić, nie znając pełnej zawartości. Prawdopodobnie w Polsce przyjdzie nam zapłacić za dostęp do Play Pass maksymalnie 20 złotych. Niby nie jest to zawrotna suma, ale rocznie daje około 240 PLN. Wszystko jednak zależy od zawartości.
Na platformie miałyby znaleźć się gry i aplikacje — a w opisie widocznym na zrzutach mowa o setkach produktach premium, bez reklam, dodatkowych opłat i mikrotransakcji. Pierwsze przykłady ze zrzutów — tj. Stardew Valley oraz Marvel Pinball, napawają optymizmem. Obie są świetnymi grami, które można polecać w ciemno — i to niezależnie od platformy.
Zobacz też: Buszowanie w Google Play to trochę jak grzebanie w śmietniku
Pojedynek, którego efektów jestem niezwykle ciekawy
To może być ciekawe starcie gigantów — jeszcze tej jesieni w ręce użytkowników ma trafić Apple Arcade, czyli analogiczna usługa na produkty Apple. Różnica jest taka, że tam spodziewamy się wyłącznie starannie dobranych gier (część z nich miałaby być nawet produkcjami na wyłączność). O ile jednak jestem przekonany sukcesem projektu od Apple, tutaj... jestem bardzo ciekawy efektów. To żadna tajemnica, że użytkownicy iOS chętnie płacą za gry i aplikacje premium — obok, oczywiście, mikrotransakcji, w których zostawiają grube miliony dolarów. Na Androidzie sprawy mają się znacznie gorzej: baza jest nieporównywalnie większa, ale zyski na to w ogóle nie wskazują. Czy dadzą się zatem skusić na taką usługę, czy jednak zostaną przy produktach do których nie muszą dokładać nawet złotówki?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu