Google

Nie jesteśmy gotowi na internet rzeczy, skoro nawet kampus Google nie był bezpieczny

Kamil Świtalski
Nie jesteśmy gotowi na internet rzeczy, skoro nawet kampus Google nie był bezpieczny
Reklama

Internet of things? Idea jest świetna, ale do jej realizacji jeszcze długa droga — skoro nawet kampus Google jeszcze kilka tygodni temu był zagrożony atakiem hakerów, to... raczej nie mamy powodów, by czuć się w tej kwestii bezpieczenie.

Internet rzeczy ma być przyszłością. Wszystko podłączone do sieci, wszystko na wyciągnięcie ręki... pytanie tylko, czy wszystko naprawdę bezpieczne? Okazuje się, że nawet Google zalicza niedociągnięcia, które mogą okazać się niezwykle groźne w skutkach.

Reklama

Znudzony inżynier Google... hakuje własnego pracodawcę

Elektroniczne klucze RFID od wielu lat są korporacyjnym standardem — charakterystyczne czytniki zamieszczone przy drzwiach to nic, czego byśmy nie znali. I kiedy mowa o Google, wszyscy myślimy o zabezpieczeniach z najwyższej półki: nie bez powodu. Internetowy gigant gromadzi najlepszych specjalistów z całego świata. I jeden z ich pracowników wykrył niedawno lukę w systemie bezpieczeństwa, z którego korzystała firma na swoim kampusie.


Poszukując w kodzie zaszyfrowanych wiadomości w sieci natknął się na takowe i... zaczął przyglądać im bliżej. Nie były losowe (a jeżeli mówimy o bezpieczeństwie — powinny), i chwilę później okazało się, że jeden klucz używany był przez wszystkie urządzenia. Niedługo później mógł bez problemu mógł on wprowadzać zmiany w tamtejszych zabezpieczeniach. Te pozwalały zdalnie otwierać i zamykać drzwi, a nawet zmieniać opcje dostępu pracownikom. Zabezpieczenia stworzone przez Software House okazały się nie tylko niewystarczające, ale też skutki związane z tymi lukami mogły okazać się opłakane. Tym bardziej, że Davidowi Tomaschikowi który je odkrył, udało się wprowadzić wszystkie zmiany i nie pozostawić po sobie żadnego cyfrowego śladu.

Oczywiście po zgłoszeniu przez Davida sprawy, Google w mgnieniu oka zadbało o to, aby zabezpieczyć system — co do tego raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości. Warto jednak na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o jakiej firmie mowa. I o jakim typie zagrożenia. Cóż, dla mnie to tylko (kolejny) dowód na to, że internet rzeczy jeszcze długo będzie musiał mnie do siebie przekonywać — bo w jego bezpieczeństwo nie wierzę ani trochę.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama