Google w sposób ciągły udoskonala swoje aplikacje webowe i usługi. Tym razem dodał możliwość zapisania dokumentów aby były dostępne również bez podłączenia do sieci, a zmiany synchronizowały się automatycznie w trakcie jej ponownej dostępności. Mimo wszystko nie jest to kosmiczna technologia, ani ni...
Google Docs teraz dostępne również offline na systemie Android. Dlaczego tak późno?
Zasada działania jest bardzo prosta, ale z pewnością przypadnie do gustu wszystkim użytkownikom urządzeń pracujących pod kontrolą systemu Android, szczególnie tym, którym zdarza się być poza zasięgiem sieci.
Każdy z dokumentów zapisany w Google Docs możemy ustawić jako dostępny offline. Czynimy to w ustawieniach konkretnego dokumentu, nie ma opcji automatycznej synchronizacji np. 20 najnowszych plików. Powodem jest zapewne trudność przewidzenia który z dokumentów będzie nam potrzebny, synchronizowanie wszystkiego zabrałoby za dużo miejsca w urządzeniach mobilnych i nie nadaje się na ustawienie domyślne. Dlatego decyzję najlepiej pozostawić użytkownikowi.
Kiedy jednak zdecydujemy się, że dany dokument mamy mieć zawsze przy sobie, wszystkie zmiany, które w nim wprowadzimy będąc poza zasięgiem sieci zostaną automatycznie synchronizowane kiedy znajdziemy się w zasięgu WiFi. Dodatkowo można przeprowadzić synchronizację na żądanie.
Drugą zmianą jest ułatwienie czytania i przeglądania zapisanych dokumentów na tabletach. Wyświetlona zostanie wersja dokumentu w wysokiej rozdzielczości, a strony będzie można przewijać dzięki przesunięciu palcem po ekranie w lewo i w prawo, podobnie jak to wygląda w przypadku zmiany stron w publikacjach elektronicznych.
Wielokrotnie pisałem o technice małych kroków, z jaką Google wprowadza wszelkie zmiany w swoich produktach. Jest to podejście bez wątpienia słuszne, jeżeli chodzi o wprowadzanie modyfikacji interfejsu i wyglądu usług. Użytkownicy przywiązują się do danych rozwiązań i zbyt gwałtowne zmiany mogą zaowocować zniechęceniem do usługi czy produktu. Ciągłe udoskonalanie podtrzymuje również zainteresowanie użytkowników.
Tym razem jednak trochę się zniecierpliwiłem, bo w tym wypadku jest ona nieuzasadniona. Wprowadzona funkcja nie jest ani tak skomplikowana, żeby jej wdrożenie wymagało dużo czasu i dbałości o detale, ani tak widoczna dla użytkowników, żeby ich w jakiś sposób odstraszyć. Jest też na tyle istotna, że powinna była znaleźć się w Google Docs już dawno temu.
W takim tempie przyjdzie nam jeszcze długo czekać na wiele przydatnych funkcji, których brak dla części użytkowników dyskwalifikuje dokumenty w chmurze na rzecz standardowego pakietu biurowego.
Więcej informacji na oficjalnym blogu Google.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu