Google

Google Car lepiej radzi sobie z rowerzystami, niż wielu kierowców

Jan Rybczyński
Google Car lepiej radzi sobie z rowerzystami, niż wielu kierowców
23

Doceniam przyjemność z jazdy samochodem, pod warunkiem, że nie oznacza to stania w korkach. To czas spędzony wyjątkowo bezproduktywnie. W takiej sytuacji chętnie przesiadłbym się na fotel pasażera i poczytał książkę - wtedy myślę o samojezdnych samochodach. Kiedy natrafię na film w sieci będący komp...

Doceniam przyjemność z jazdy samochodem, pod warunkiem, że nie oznacza to stania w korkach. To czas spędzony wyjątkowo bezproduktywnie. W takiej sytuacji chętnie przesiadłbym się na fotel pasażera i poczytał książkę - wtedy myślę o samojezdnych samochodach. Kiedy natrafię na film w sieci będący kompilacją samochodowych wypadków i widzę dziesiątki absurdalnych sytuacji, które nie miały prawa się wydarzyć, to już naprawdę nie mogę się doczekać Google Car, który pod wieloma względami wydaje się radzić sobie o wiele lepiej niż część kierowców, którzy jeżdżą po drogach. Można to zobaczyć na zaprezentowanym przez Google filmie.

Google już jakiś czas temu zaprezentował film, który pokazuje jak samojezdne samochody widzą swoje otoczenie i jak się do niego dostosowują. Laserowy czujnik umieszczony na dachu ma tę przewagę nad kierowcą, że nieustanie monitoruje pełne 360 stopni dookoła samochodu, bez martwych kątów, na dużą odległość i nigdy się nie rozprasza. Jak film pokazuje, program sterujący autem radzi sobie bez problemu z nietypowymi sytuacjami na drodze. Jeżeli natrafi na roboty drogowe i ustawione pachołki, bez problemu dostosuje swój tor jazdy do nowych wytycznych, zjeżdżając z pasa, którym pierwotnie się poruszał. To samo dotyczy zaparkowanych na poboczu samochodów, a nawet przejazdów kolejowych.

Co ciekawe, program radzi sobie bez problemu również z rowerzystami, z czym ma problem wielu kierowców, przynajmniej w polskich realiach. Po pierwsze mija ich zachowując odpowiedni odstęp. Potrafi również rozpoznać gest ręki, sygnalizujący skręt i udzielić rowerzyście pierwszeństwa, powstrzymując się przed jego wyprzedzeniem, gdy ten skręca w lewo. Nawet w sytuacji, gdy na skrzyżowaniu samochód chce skręcić w prawo, a po jego prawej stronie jadą rowerzyści pasem dla rowerów, program przepuszcza rowerzystów, pozwalając im przejechać prosto, zanim skręci w boczną ulicę. Wszystko bez dodatkowych czujników w drodze, pasach czy rowerzystach - po prostu "widzi" otoczenie i się do niego dostosowuje.

Serwis Wired przygotował zestawienie co samojezdny samochód Google potrafi, a czego nie. Jak się okazuje, samojezdny samochód może łamać ograniczenie prędkości na drogach szybkiego ruchu, aby poruszać się płynnie razem z innymi samochodami, zamiast być jedynym pojazdem, który miałby się wyłamywać, za wszelką cenę przestrzegając ograniczeń. Google Car potrafi być również na tyle agresywny, żeby na skrzyżowaniach równorzędnych przejechać gdy nadejdzie jego kolej, zamiast czekać grzecznie aż wszyscy zdecydują się go łaskawie przepuścić. Wreszcie samochód potrafi wykrywać dziury, podobnie jak tzw. "leżących policjantów" i zwalniać zanim na nie najedzie. Nawet jeżeli kierowca uzna, że w danym miejscu lepiej przejąć kontrolę nad samochodem, ze względu na nietypowe warunki na drodze, czujniki nadal obserwują otoczenie i rejestrują dane. Wówczas już po fakcie można odtworzyć sytuację i zobaczyć jak zachowałby się w niej program sterujący autem.

Jak się okazuje, są też rzeczy, których Google Car nie potrafi. Dużą przeszkodą dla czujników jest śnieg i obficie pryskająca spod kół woda, dlatego minie jeszcze trochę czasu zanim samojezdny samochód poradzi sobie w warunkach zimowych. Paradoksalnie to właśnie zima, a nie jakość dróg czy oznakowań mogłaby być w polskich realiach największym problemem. Program sterujący nie rozumie również policjantów sterujących ruchem. Owszem, widzi, że stoją na drodze i machają rękami, ale nie rozumie co chcą przekazać. Nie potrafi również zauważyć małych zwierząt. Wired mówi o wiewiórkach, ale w naszych realiach pewnie lepszym przykładem byłby jeże. Ostatnią przeszkodą jest konieczność połączenia z siecią za pomocą łącza GSM. Gdy samochód traci łączność, nie będzie chciał dalej normalnie funkcjonować. Prawdopodobnie oznacza to zatrzymanie się bądź przejęcie kontroli przez kierowcę. To druga istotna przeszkoda, która na tym etapie powstrzymałaby Google Car od jeżdżenia po polskich drogach na dalekich trasach. Po mieście jednak samochód powinien sobie radzić bez większego problemu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu