Google

Google całkiem serio traktuje funkcje dotyczące zdjęć - przejmuje od Adobe guru od Photoshopa

Jan Rybczyński
Google całkiem serio traktuje funkcje dotyczące zdjęć - przejmuje od Adobe guru od Photoshopa
31

Praktycznie od samego początku Google+, firma z Mountain View mocno stawiała na zdjęcia, a jeszcze wcześniej na Picasę. Szybko pojawiło się nielimitowane backupowanie zdjęć z urządzeń mobilnych, pod warunkiem, że obrazy mają rozdzielczość zmniejszoną do 2048 pikseli na dłuższym boku. Później pojawił...

Praktycznie od samego początku Google+, firma z Mountain View mocno stawiała na zdjęcia, a jeszcze wcześniej na Picasę. Szybko pojawiło się nielimitowane backupowanie zdjęć z urządzeń mobilnych, pod warunkiem, że obrazy mają rozdzielczość zmniejszoną do 2048 pikseli na dłuższym boku. Później pojawiła się funkcja automatycznego poprawiania zdjęć, wreszcie Google dodało funkcje znane z Snapseed, jednej z najlepszych wśród aplikacji mobilnych do modyfikacji zdjęć, do serwisu Google+ w przeglądarce. Wygląda na to, że to dopiero początek i Google nie zamierza na tym poprzestać.

Po co inaczej przejmowałoby od Adobe Johna Nacka, od 14 lat pracującego dla Adobe, ostatnio pełniącego funkcję Senior Product Managera, na dodatek aktywnie prowadzącego bloga w dużej mierze skupiającego się na produktach Adobe i pracy w firmie? Odpowiedź może być tylko jedna - skoro potrzebują takiego fachowca, to znaczy, że będą coraz aktywniej rozwijać funkcje i usługi związane z fotografią oraz edycją obrazów i to najwyraźniej na dostatecznie dużą skalę, żeby przyciągnąć weterana i guru od Photoshopa.

Nie oszukujmy się, nie sądzę, aby Nack przeszedł do Google dla pieniędzy. To nie ten etap kariery. Zapewne posada w Adobe była nie gorsza, niż w jakiejkolwiek innej firmie. Zwykle to co pociąga takich ludzi i powoduje gwałtowne zmiany, to realizacja własnych ambicji, bo kwestie czysto materialne schodzą na dalszy plan. Sam Nack o powodach swojego przejścia pisze tak:

Merlin Mann once asked me, “What do you want ten times more of?” I knew the answer: Impact. I’m so proud of the impact I’ve had at Adobe. From Smart Objects to Photoshop’s first-ever public beta to countless little tweaks over the years (“I swear because I care!!”), I’m proud of that legacy. Now, though, I’ll get a chance to work on some new projects. It’s about doing something very different from, and I think complementary to, the work I’ve done at Adobe.

A więc chodzi o wpływ, wpływa na rozwój edycji grafiki, jak można się domyślać. Nie da się ukryć, że Google ze swoimi usługami jest niesamowicie popularny. Zmieniając grupę docelową z profesjonalistów na szersze grono odbiorców Nack ma szansę zmienić to jak postrzegamy edytowanie czy zarządzanie swoimi fotografiami, których w dobie obrazów cyfrowych mamy dziesiątki, jak nie setki tysięcy. Ale oznacza to również, że John wie, że Google mu na to pozwoli. Wniosek - czeka nas, użytkowników, naprawdę sporo nowości, jeżeli chodzi o edycję fotografii w serwisach Google.

Wprowadzenie przez Google autokorekty przesłanych na serwer zdjęć, jak również dodawanie rożnych auto efektów było ciekawym posunięciem. Czegoś takiego nie oferuje nikt inny, nie na taką skalę. Samo kopiowanie wszystkich zdjęć z prawie wszystkich telefonów z Androidem czy iOS wydaje się szalonym pomysłem. W większości przypadków autokorekta działa naprawdę świetnie, zwłaszcza na zdjęciach z niekoniecznie najlepszych i najdroższych telefonów, które od doskonałości są raczej dalekie. Są jednak momenty, w których autokorekta daje po prostu ciała. Jednym z takich przypadków jest wgranie do galerii zdjęć z aparatu, pieczołowicie obrobionych, o ironio, w Photoshopie czy Lightroomie. Drugi przypadek to zwyczajnie działanie algorytmów tam, gdzie nie powinny działać, oto przykład z wczoraj:

Jak łatwo się domyślić, prawa połówka obrazu została poddana funkcji autokorekty, która postanowiła bezkrytycznie wyciągnąć szczegóły z cieni, co doprowadziło do powstania paskudnych artefaktów, lewa część zdjęcia to wygląd fotki prosto z telefonu. Oczywiście użytkownik ma możliwość wyłączyć autokorektę, zarówno dla poszczególnych zdjęć, jak i, od niedawna, dla całych albumów. Sadzę jednak, że poprawienie autokorekty, aby oferowała jakość niedostępną dla innych rozwiązań, to będzie jedno z zdań Johna. Zapewne ma w planach o wiele więcej, ale o tym dowiemy się dopiero gdy Google wprowadzi nowe funkcje, najwcześniej za parę miesięcy.

Nie mam jednak wątpliwości, że wszystko co związane z grafiką i zdjęciami, ma obecnie dla Google wysoki priorytet. Wydaje się to słuszną strategią - nigdy nie tworzyłem galerii na Facebooku, bo kojarzył mi się tylko z serwisem społecznościowym, miejscem zbyt ograniczonym, aby trzymać na nim wszystkie swoje zdjęcia. Za to od dawna miałem zdjęcia w Picasie i prawdopodobnie będę trzymał zdjęcia na Google+, bez względu na to jak bardzo intensywnie będę korzystał z tego serwisu społecznościowego, który jednak oferuje mi znacznie więcej, niż funkcje czysto społecznościowe.

Przejście Johna do Google oznacza również zamknięcia jego bloga na platformie Adobe, który zawierał przeszło 4200 wpisów i 33000 komentarzy. To na tym właśnie blogu możecie przeczytać oficjalną informację o przejściu Johna do Google.

Na informację dotycząca przejścia Johna Nacka z Adobe do Google natrafiłem w serwisie PetaPixel.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Googlegrafikafotografia