Felietony

Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się Kickstarter

Krzysztof Wąsowski
Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się Kickstarter
61

Dziennik kapitana, data gwiezdna: -310057.5953754301. Kolejny raz, przekraczając granicę światła udało nam się w końcu osiągnąć granice absurdu. Żyjemy w dobie wszechobecnych social mediów, dzielenia się naszą aktualną lokalizacją i publikowania zdjęć tego co znajduje się na naszym talerzu. Nagrywam...

Dziennik kapitana, data gwiezdna: -310057.5953754301. Kolejny raz, przekraczając granicę światła udało nam się w końcu osiągnąć granice absurdu. Żyjemy w dobie wszechobecnych social mediów, dzielenia się naszą aktualną lokalizacją i publikowania zdjęć tego co znajduje się na naszym talerzu. Nagrywamy dziwne filmiki, w stylu „ale urwał” lub „to je amelinium, tego nie pomalujesz”. Co raz twórcy startupów zaskakują mnie swoimi mniej lub bardziej genialnymi pomysłami. Czasem wydaje mi się, że granice absurdu już dalej nie mogą się posunąć. Jednak za każdym razem gdy siadam do pisania, znów wpadam na jeszcze bardziej pokręcony pomysł, który kwituję klasycznym facepalmem. Tak właśnie było po zapoznaniu się z ideą aplikacji 1 Second Everyday.

Około rok temu, pojawiły się moje dwa gościnne wpisy na Antywebie. Oba były związane z absurdalnymi aplikacjami. Pierwszy dotyczył aplikacji znalezionych w App Store, a drugi aplikacji znalezionych w Android Markecie. Siadając do takiego rankingu w tym roku, prawdopodobnie znalazłbym jeszcze więcej aplikacji, które można by było wrzucić do pierwszej dziesiątki najbardziej pokręconych pomysłów jakie świat widział.

Jednak to, co dziś znalazłem na kickstarterze przerosło moje oczekiwania, wybałuszyłem oczy i stwierdziłem „ktoś w końcu znalazł granicę, gdzie kończy się logika, a zaczyna bezsens czyli absurd”. Tym projektem jest aplikacja mobilna dedykowana (w tym momencie) platformie iOS o wymownej nazwie 1 Second Everyday. Oczywiście, twórcy nie chcą poprzestać na jednej platformie i planują po udanym starcie stworzyć także aplikację na platformę Android.

Żyjemy w czasach narkotycznego uwielbienia social mediów, duża część społeczeństwa żyjącego na naszej planecie jest uzależniona od Facebooka, Twittera, Instagrama etc. My już nawet nie chcemy, a musimy dzielić się pewnymi informacjami z innymi. Jestem w stanie to zrozumieć, też na swój sposób jestem uzależniony od tej technologii, sam korzystam z wyżej wymienionych portali i aplikacji. Na palcach jednej ręki potrafię wymienić moich znajomych, którzy nie mają konta na FB. Cóż, akceptuję ten stan rzeczy, tak po prostu jest.

Pomimo mojego uwielbienia do technologii i na swój sposób geekowskiego podejścia do tematów około technologicznych, dalej jestem fanem zeszłych czasów i starej technologii. Wręcz uwielbiam stare fotografie, rodzinne albumy, czy krótkie filmiki z rodzinnych wypraw. Podczas oglądania takich zdjęć, w głowie błyskawicznie pojawiają się wspomnienia, zapachy czy smaki jedzonych potraw w tamtym okresie. Drukowane zdjęcia, w mojej opinii przekazują dużo więcej emocji, niż te przeglądane na komputerze. Co z tego, że nie mają super jakości, dla mnie są po prostu bardziej prawdziwe, rzeczywiste.

Nigdy nie byłem zwolennikiem nagrywania filmów podczas wakacji. Nigdy nie miałem kamery i nie planuję jej nabyć, wolę zdjęcia, dzięki którym mogę uchwycić dany moment.

Wracając do tematu aplikacji 1 Second Everyday, aplikacja ma służyć dosłownemu nagrywaniu 1 sekundy naszego życia, każdego dnia. Jak absurdalnie by to nie brzmiał, taka jest funkcja tej aplikacji. Zasadniczo, mógłbym tu skończyć ten artykuł, bo jednym zdaniem opisałem cel, ideę i sens tej aplikacji. To jedno zdanie, przekazuje całą istotę jej istnienia. Jednak postanowiłem zastanowić się troszkę dłużej, w jakim celu ktoś miałby nagrywać codziennie 1 sekundę swojego życia?

Zgodnie z tym co twierdzi pomysłodawca i twórca Cesar Kuriyama, dzięki jego aplikacji każdy użytkownik będzie mógł streścić swoje życie. Z prostych wyliczeń wynika, że w ciągu 10 lat będziemy w stanie nagrać około 60 minutowy film składający się z krótkich 1-sekundowych sekwencji/scen. Czyli zakładając, że zacząłbym nagrywać w dniu dzisiejszym mając ukończone dwadzieścia pięć lat, w dniu, w którym ukończę osiemdziesiątkę będę miał zgromadzone około 5,5 godziny filmu. No dobra, tylko po co?

Generalnie cała idea tworzenia filmów, czy to podczas wakacyjnych wypadów, czy to podczas weekendowego relaksu w górach lub lesie polega na nakręceniu kilku-minutowego filmu. Dzięki temu, w przyszłości będziemy mogli wspólnie z osobami obecnymi na naszym materiale powspominać wspólnie spędzony czas. To ma sens! Film ma być formą utrwalenia wspólnych wspomnień, prawda?

Wracając do aplikacji, pytanie dla kogo film ma być? Chyba dla samego autora materiału, bo do końca nie znajduję celu w nagrywaniu 1-sekundowych sekwencji po to, by pokazać np. znajomym film o moim życiu, który kompletnie nie trzyma się kupy. Umówmy się, ile jesteśmy w stanie nagrać przez jedną sekundę? Ile jesteśmy w stanie przekazać? Znikomą część tego, co przeżywamy w danym momencie, a raczej co przeżywaliśmy w danym momencie. Dodatkowo, zakładając, że nagrywam codziennie 1 sekundę przez 10 lat ciężko może być samemu autorowi filmu określić gdzie i po co poszczególne scenki były nagrywane. Chyba, że się mylę i rzeczywiście każdy pamięta co robił 10 lat temu i potrafi skojarzyć każde miejsce po 1 sekundowej migawce.

Istnieje druga opcja, czyli napisanie sobie scenariusza na następne 10 lat, czyli na trzy tysiące sześćset pięćdziesiąt dni. Z podziałem co w danym dniu będziemy mówić, tak, by cały godzinny film miał jakiś ogólny sens i logikę. Zasadniczo taki film możemy pokazać znajomym, bo o ile nie popełnimy żadnej gafy i będziemy trzymać się scenariusza to powinien wyjść w miarę sensowny zlepek chwil.

W sumie, jeżeli nawet od dnia dzisiejszego nagrywałbym codziennie po jednej sekundzie mojego życia, to za 55 lat mógłbym otrzymać materiał, którego prawdopodobnie wolałbym nie oglądać lub ostatecznie oglądnąłbym w samotności.

Mam wrażenie, że większość filmów nagranych dzięki 1 Second Everyday będzie wyglądała mniej więcej tak:

Wszystkie znaki na niebie i na kickstarterze mówią o tym, że pomysł uda się zrealizować. Pomysł został zgłoszony 27 listopada bieżącego roku. Cesar do odpalenia pierwszej wersji potrzebował raptem dwadzieścia tysięcy USD, tymczasem na dzień dzisiejszy udało mu się uzbierać już czterdzieści tysięcy USD, a do końca kickstarterowego projektu zostało 16 dni(!). Także, najwyraźniej na naszej planecie są ludzie, którzy mają potrzebę codziennego nagrywania jednej sekundy swojego życia.

Prawdę powiedziawszy, moglibyśmy tę codzienną sekundę wykorzystać w bardziej praktyczny i słuszny sposób np. przytulając kogoś. Wydaje mi się, że z przytulania jest więcej korzyści, niż z nagrywania filmików, które, de facto, i tak finalnie mogą nie mieć większego sensu. Bo codziennie przytulając kogoś przez jedną sekundę jesteśmy w stanie podnieść poziom dopaminy w naszym organizmie, a tym samym poprawić sobie i przytulanej osobie humor.

Twórcom gratuluję fantazji, naprawdę. Sam nie wpadłbym na tego typu pomysł. Jednak reasumując, przytulajmy się więcej, a nie twórzmy tak absurdalnych pomysłów, o których i tak za 55 lat zapomnimy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu